BO PO CO ODEBRAĆ TELEFON OD MŁODSZEJ SIOSTRY?!

7.9K 123 48
                                    

Wczoraj po wypiciu kawy przez gości w domu pojawili się Vince i Will, przywitali się z przybyszami i chwile rozmawiali głównie o błahostkach. Ja jednak się nie wtrącałam do rozmowy. Słuchałam rozmówców uważnie, jednak sama się nie udzielałam ponieważ oni stworzyli wspomnienia na długo przed pojawieniem się mnie. Właśnie w takich momentach nie czuję przynależności do rodziny Monet. Ich rozmowa nie trwała długo ponieważ ciocia w wujkiem byli zmęczeni po podróży i musieli się położyć. Zajęli pokój gościnny na końcu korytarza.

Dzisiaj obudziłam się dość wcześnie. Budzik wskazywał 3:30. Nie mogłam spać dlatego wyszłam na balkon. Chwilę później coś zaczęło się ruszać w krzakach, myślałam że to jakieś dzikie zwierzę no bo heloł? mieszkamy w dziczy, z dala od cywilizacji. Jednak tylko częściowo się myliłam co do mojego stwierdzenia że to dzikie zwierzę. Bo to mój pijany złośliwy braciszek próbował się przemknąć do domu niezauważony, a nie zapominajmy o tym, że on się zachowuje jak małpa a wygląda jak niedźwiedź. Cieszyłam się jak dziecko że w końcu udało mi się zdobyć jakiegoś haka na Dylana. Może w końcu da mi spokój i nie będzie dokuczał na każdym kroku.

 Dylan ledwo stał na nogach. Poczułam się odpowiedzialna i wyszłam na zewnątrz mu pomóc. CUDEM udało mi się go przeprowadzić przez korytarz. Jego umięśnione ciało wcale nie pomaga w przeniesieniu go do pokoju, a przecież nie zostawię go w salonie, ponieważ Vincent mógłby go zobaczyć. Wpadłam na pomysł aby przyprowadzić Shane'a który by mi pomógł. Kazałam Dylanowi poczekać chwilę na kanapie, a sama pobiegłam po posiłki. Weszłam do pokoju Shane'a i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Pokój był....PUSTY. Gdy okazało się że pokój wredniejszego z bliźniaków również był pusty co nie było dla mnie zaskoczeniem ponieważ Shane i Tony chodzą razem niemalże wszędzie. Nawet do toalety poruszają się razem niczym nastolatki idące poprawić makijaż w szkole. Zdenerwowana zadzwoniłam najpierw do Tony'ego który oczywiście nie odebrał. BO PO CO ODEBRAĆ TELEFON OD MŁODSZEJ SIOSTRY??!!! Potem zadzwoniłam do Shane'a który na szczęście odebrał, ale w słuchawce było słychać głośną muzykę, brzdęk kieliszków oraz Tony'ego który krzyczał ,,zdrowie''. Byłam na skraju cierpliwości. Złość zwyciężyła i krzyknęłam do słuchawki:

-Jeżeli nie chcecie kłopotów z Vincentem to radzę wam wracać do domu w tym momencie!! Sama nie dam rady zaciągnąć tego mamuta który zwie się Dylan po schodach! Jest tak pijany że ledwie mówi a co dopiero żeby samodzielnie chodzić!-wykrzyczałam na jednym wdechu.

-O kurwa Tony- spanikowany Shane próbował przekrzyczeć muzykę.

-Czego? Nie widzisz że wyrywam laskę?- bełkotał Tony

-A tego że Dylan spierdolił do domu.

- CO? Przecież miał siedzieć tam... o kurwa, rzeczywiście go nie ma

-Tam go nie ma bo siedzi u nas w salonie głąby! A Vince zaraz jedzie do firmy i go zauważy!- burknęłam do telefonu

-Meeee......Eeeeee....jaaaaa dajeee radeee kochananana siostrzyczkooooo- jąkał się Dylan

-Za 10 min będziemy- powiedzieli jednocześnie bliźniacy

-Macie pięć i ani sekundy dłużej!- chłopcy przytaknęli i się rozłączyli

Po ośmiu minutach bliźniacy zakradli się do domu tylnim wejściem. Byli pijani ale nie aż tak bardzo jak Dylan. Po dziesięciu długich minutach udało się zaciągnąć Dylana do jego sypialni. Chłopaki również udali się do swoich pokoi. Odetchnęłam z ulgą gdy ten koszmar się skończył. 

Policzę się z nimi jutro, już ja im to gwarantuję-pomyślałam, po czym ponownie oddałam się w objęcia morfeusza.







Hailie Monet powiedziała TAKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz