Aiden
– Policjantem?! – Usłyszałem dobiegający z zewnątrz pisk.
Nie, kryminalistą, mała...
Przewróciłem oczami i szybko pozbierałem papiery, które tego dnia zapomniałem zabrać ze sobą do pracy, po czym cofnąłem się do wyjścia. Zobaczyłem Shelter, wracającą do swojego domu, więc mimowolnie zerknąłem na sąsiednią werandę. Dziewczyna zbierała ze stolika filiżanki. Nawet z tej odległości byłem w stanie dostrzec, że trzęsły jej się ręce. Ona była śmiertelnie przerażona...
Wziąłem głęboki oddech i wrzuciłem dokumenty na siedzenie pasażera. Zamiast wsiąść i odjechać, postanowiłem się upewnić, czy nie zejdzie zaraz na zawał, albo inny atak.
– Wszystko gra? – zapytałem już z daleka, żeby nie wystraszyć jej jeszcze bardziej, lecz na nic się to zdało, ponieważ wzdrygnęła się nerwowo i spojrzała na mnie zlękniona.
– Pan... pan... – jąkała się.
Było jej wyraźnie głupio.
– Teraz „pan”? – parsknąłem i zbliżyłem się jeszcze bardziej. Stanąłem na werandzie i skrzyżowałem ramiona na piersi. – Nie musisz mnie tytułować.
– Ja nie wiedziałam – wymamrotała. – Przepraszam.
– Z góry założyłaś, że gość pokryty tatuażami jest przestępcą, mała – stwierdziłem z przyganą.
Zdawało się, że pierwszy raz przyjdzie nam rozmawiać po ludzku...
– Dlaczego mi pan nie powiedział? – odważyła się zapytać.
– Bo twój strach był nawet uroczy – zaśmiałem się. – I nie nazywaj mnie panem.
Wyraz jej twarzy diametralnie się zmienił. Już nie był skruszony i wystraszony, a piekielnie wściekły.
– Uroczy?! – wrzasnęła. – Omal nie umarłam z przerażenia! – Odstawiła filiżanki z hukiem i podeszła bliżej, wymierzając we mnie wskazujący palec i zadzierając wysoko głowę. – Jesteś ostro pojebany, skoro czyiś strach cię podnieca!
– Nie zapominaj, mała, że mam na sobie mundur – powiedziałem pobłażliwie. – Mogę cię skuć za obrazę.
– Więc to zrób! W pierdlu będzie mi lepiej, niż z takim psycholem po sąsiedzku!
Złapałem jej nadgarstek pomiędzy palce i pochyliłem się, zrównując nasze twarze. Przełknęła ciężko ślinę i zadrżała.
– Następnym razem się zastanowisz, zanim oceniasz kogoś po pozorach. To była twoja kara za kierowanie się stereotypami i podglądanie, złotko – wyszeptałem.
Mała czarnulka skanowała wzrokiem moją twarz, aż w końcu zatrzymała go na moich ustach, jednocześnie rozchylając swoje i wstrzymując oddech. Trwaliśmy tak przez dłuższą chwilę, a ja odnosiłem wrażenie, że nasze twarze zaczęły się do siebie niebezpiecznie zbliżać.
Ja pierdolę, Boże, miej mnie w opiece.
– Ma pan rację – przyznała cicho, niemal przy moich ustach. – Źle pana oceniłam, panie... panie...
– Aiden – mruknąłem i puściłem jej rękę, zachowując resztki zdrowego rozsądku. – Mów mi po imieniu.
Chciałem się odsunąć i w końcu wrócić do pracy, ale tym razem ona złapała mnie za rękę. Jej chwyt był tak kurewsko delikatny, że niemal niewyczuwalny.
– Dziękuję za uratowanie mi życia – Jej głos był odrobinę głośniejszy od szeptu.
– To moja praca – mruknąłem.
Chciałem sprowadzić na ziemię ją, czy siebie?
– Tak. Racja – wymamrotała i zwolniła uścisk, po czym cofnęła się o krok. – Nie zatrzymuję, pana – dodała.
Pospiesznie złapała filiżanki w dłonie i otwierając łokciem drzwi, umknęła do środka. Stałem tak jeszcze przez chwilę, próbując przeanalizować, co właściwie się wydarzyło, po czym przeczesując nerwowo włosy, skierowałem się do auta. Nie zdążyłem otworzyć drzwi, kiedy odezwał się mój telefon.
– Wolf – warknąłem.
– To jest materiał dowodowy w sprawie o zbiorowy gwałt? – Usłyszałem i odsunąłem od ucha telefon, by jeszcze raz spojrzeć na wyświetlacz.
Dzwonił znajomy, któremu zleciłem wyostrzenie filmu pobranego z internetu.
– Co ty chrzanisz?! – Odwróciłem się w stronę domu małej Jasmine.
– Wysłałem ci analizę. Wszystko wskazuje na to, że laska nie wiedziała, że jest ich dwóch. Wyraźnie się sprzeciwiała... Wygląda to tak... – urwał. – Oni ją zgwałcili, stary – mówił z wyraźnym poruszeniem, a moje palce coraz silniej zaciskały się na telefonie. – Skąd masz ten film? – zapytał.
– Kiedy był nagrany i gdzie? – zapytałem z nadzieją, że to nie ta mała z sąsiedztwa.
– Czerwiec zeszłego roku, w... czekaj... Edynburgu.
– Kurwa!
– Wszystko gra?
– Jeśli się dowiem, że zachowałeś sobie kopię, to cię zabiję – zawarczałem i się rozłączyłem.
Uderzyłem pięścią w bok auta, wgniatając blachę i ruszyłem do domu. Od razu uruchomiłem laptop i pobrałem pliki, które mi wysłał. Mój oddech był przyspieszony i nerwowy, a serce łomotało w piersi, obijając boleśnie żebra.
Zamknąłem na chwilę oczy i włączyłem film. Był znacznie ostrzejszy, a stłumione dźwięki wyraźniejsze. Połączyłem słuchawki z laptopem i wsunąłem je w uszy. Od razu uderzył we mnie jej krzyk. Cofnąłem film do początku i skupiłem się maksymalnie. Pomieszczenie wyglądało, jak pokój hotelowy. Kamera musiała być umieszczona gdzieś w kącie, przy suficie. Ci skurwiele mogli mieć maksymalnie dwadzieścia lat. Atletyczna budowa, sportowcy. Brunet i blondyn. Rejestrowałem wszystkie szczegóły, które przydadzą mi się, kiedy będę chciał ich znaleźć.
– Jesteś gotowa? Tak się jeszcze nie bawiliśmy, kochanie.
– Co ty robisz?
Szarpnął jej biodra ku górze.
– Zaprosiłem kolegę. Mam nadzieję że nie masz nic przeciwko – mówił jeden, podczas kiedy drugi wpychał jej kutasa w odbyt.
– Zwariowałeś?! Nie dotykaj mnie! Rozwiąż mnie!
Szarpała się, próbowała odsuwać. Jej płacz był nie do zniesienia.
– Och daj spokój, we dwoje jest nam raźniej.
– Nie rób, błagam!!! Nie rób mi krzywdy!!! Nie!!! Shawn! Ufałam ci! – Jej krzyk został przerwany przez cios.
Uderzył ją z taką mocą, że odrzuciło jej głowę w bok i straciła przytomność. Wepchnął jej coś w usta i rozwiązał jej ręce i nogi, a później posuwali nieprzytomną dziewczynę, jak zwierzęta. Najpierw na zmianę, a później jednocześnie. Brutalnie, prymitywnie... Jakby była gumową lalką. Na koniec rozwiązali jej oczy, przybili sobie, kurwa, piątkę i zostawili ją. Zbliżyłem maksymalnie obraz, najpierw na zbrukane, drobne ciało. Prześcieradło pokryte było krwią. Później skupiłem zbliżenie na twarzy.
– Kurwa, pierdolona mać! – jęknąłem na głos i wyszarpnąłem z uszu słuchawki.
To była ona. Małe złotko z sąsiedztwa. Jej błagalny krzyk... Kurwa, tak samo błagała, żebym ja nie zrobił jej krzywdy, kiedy chciałem ją wystraszyć. W tej chwili każde jej zachowanie stało się dla mnie zrozumiałe. Każdy gest, drżenie, panika i płacz. I ten przesadny strach.
Powinienem zachować zimną krew. Takie widoki były dla mnie niemal codziennością, ale... Nigdy nie oglądałem w takiej sytuacji kobiety, którą sam miałem ochotę przelecieć. Nie tylko. O którą nie wiedzieć dlaczego chciałem dbać. Wiek nie miał dla mnie znaczenia. Dla mnie była młodą, piękną, cholernie pociągającą i jak się okazało, kurewsko skrzywdzoną kobietą.
Zatrzasnąłem klapę laptopa i przez chwilę wpatrywałem się w zamknięte drzwi.
– Ja pierdolę – sapnąłem.
Wyjąłem smartfon z kieszeni i napisałem wiadomość do Blacka. Nie chciałem załatwiać tego przez telefon. Musieliśmy się spotkać tak, żeby ta mała nie wiedziała.
Odczytałem też wiadomość od kumpla, w której wysłał mi numer konta, na który miałem przelać pieniądze za usługę. W tej samej chwili zadzwoniła do mnie Martinez.
– Mamy następny gwałt – powiedziała od razu.
– Zaraz będę.
Mamy następny gwałt... Dwa. Tylko za jeden wymierzę sprawiedliwość samodzielnie.
CZYTASZ
Miss Gold #4
ChickLitDwudziestoletnia Jasmine Gold, z pomocą Blacka - przyjaciela jej ojca, przenosi się z Edynburga do Bostonu, by rozpocząć studia. Wprowadza się do niewielkiego domku na przedmieściach, planując w spokoju poświęcić się nauce. Niewielkie osiedle, na kt...