❝𝐊𝐨𝐬𝐳𝐦𝐚𝐫❞
Biegłam przez terytorium Klanu Rzeki. Gwiazdy lśniły jasno na nocnym niebie. Księżyc odbijał się w rzece. Dookoła była przerywana jedynie przez szum liści cisza. Samotnie biegłam na granicę z Klanem Wiatru. Gdy byłam już blisko, potknęłam się o coś i upadłam na ziemię.
Zakręciło mi się w głowie. Wstałam i się rozejrzałam. Widziałam jakąś sylwetkę. Zgadywałam, że należała do kotki. Podeszłam bliżej i wtedy okazało się, że miałam rację. Była to kotka. Nie widziałam jej za dobrze, gdyż ukryła się w wysokiej trawie. Jednak po chwili wyłoniła się i mogłam zobaczyć całą jej postać. Jej futro było szare, pręgowane, a jej zielone oczy lśniły w blasku księżyca...
Różany Zachód!
Jednak... Różany Zachód miała paskudną ranę na szyi. Jej futro było brudne od krwi, która cały czas kapała na trawę. Co jej się stało? Kto jej to zrobił? I co ona tu robi? Wróciła? Chce wrócić do Klanu Rzeki? Możemy to wszystko naprawić!
- Złamałaś obietnicę - wyszeptała kotka.
- C-Co? - Przecież to ona odeszła z Klanu Rzeki...
Pręgowana kotka podeszła do mnie.
- Wolałaś zostać w Klanie Rzeki zamiast iść ze mną. Wolałaś zostać ze Śnieżną Burzą - kontynuowała.
- To nie tak! Nie kocham go! Kocham tylko ciebie! - Miauknęłam.
Już dawno powinnam jej to wyznać. Jednak jej zielone oczy rozbłysły rozbawieniem. Zaczęła się śmiać. Nie rozumiem. Co w tym śmiesznego? O co jej chodzi?
- Już na to za późno. Miałaś swoją szansę, Lazurowy Ogonie. Złamałaś mi serce.
Kiedy to mówiła, jej głos stawał się dziwny. Jakby mówiło do mniej więcej kotów, niż tylko Różany Zachód. Dookoła niej pojawiła czerwona poświata. Kotka uśmiechała się szyderczo. Przed moimi oczami mignęła mi postać Ciemnego Księżyca. Czarna kotka dokładnie tak samo się uśmiechała. Nie... Niemożliwe. Różany Zachód nigdy by tego nie zrobiła!
Ona nigdy nie przeszłaby na stronę Ciemnego Księżyca. Przecież całe swoje życie nienawidziła swojej matki.
- Różyczko, proszę! Nigdy byś nie stanęła po stronie swojej matki! Ja to wiem!
Zawsze była zbyt dobra...
- Teraz Różyczko, tak? - Zielonooka się zaśmiała.
A potem skoczyła na mnie i przyszpiliła mnie do ziemi.
- Wszystko się skończyło, Lazurowy Ogonie. Każdego dnia umieram na nowo. Teraz pora, żebyś poznała mój ból.
Nagle znalazłyśmy się bardzo blisko wąwozu. Pręgowana kotka skoczyła na mnie, ale zrobiłam unik. Odskoczyłam w bok, ale... Straciłam równowagę i spadłam z klifu. Prosto do wąwozu. Potem poczułam jak wpadam do wody. Wstrzymałam oddech i powoli wypłynęłam na powierzchnię, ale byłam w zupełnie innym miejscu.
Wyszłam z rzeki przy granicy z Klanem Pioruna. Rozejrzałam się. Zobaczyłam białego kocura. Od razu rozpoznałam w nim Śnieżną Burzę. Wojownik pochylał się nad jakimś ciałem... Szare pręgowane futro... Różany Zachód. Miała tą samą ranę na szyi co wcześniej. Łapy Śnieżnej Burzy były czerwone od krwi.
To on to zrobił. Byłam pewna.
Odwrócił się i spojrzał na mnie z szyderczym uśmiechem.
- Jak mogłeś?! - Zapytałam z łzami w oczach.
Spoglądałam cały czas, to na niego, to na martwe ciało. Miałam trudność z oddychaniem.
Nagle się obudziłam. Rozglądałam się po legowisku, dysząc. To tylko sen. To wszystko to tylko zły sen. To tylko zły sen. Różany Zachód nie chciała mnie zabić. I ona wciąż żyje. Jest dobrze. Tylko spokojnie, Lazurowy Ogonie.
To tylko zły sen.
Wyszłam z legowiska wojowników, wciąż wytrącona z równowagi. Wszystko było normalnie. Wszystko było w porządku. Kocięta Mokrej Skóry wciąż radośnie biegają w obozie. Lwia Grzywa jak zwykle zabierał swoją uczennicę na trening...
To tylko zły sen...
Do naszego obozu wbiegł białorudy kocur. Pachniał Klanem Wiatru. Wyczułam jego strach. Było to widać w jego ruchach i w jego oczach.
- Klanie Rzeki, pomóżcie nam! Włóczędzy nas atakują!
CZYTASZ
Wojownicy: Osąd Gwiazd
Fiksi PenggemarRóżany Zachód odeszła do grupy Zapomnianych, a Lazurowy Ogon pozostała w Klanie Rzeki. Wszystko się zmienia, a obie zaczynają tęsknić za tą drugą. Niestety okazuje się, że Zapomniani nie są tym o czym marzyła Różany Zachód. Co więcej... Zapomniani n...