❝𝐔𝐰𝐢𝐞𝐫𝐳 𝐦𝐢❞
Obóz Zapomnianych znajdował się w opuszczonym gospodarstwie dwunożnych. Mieszkaliśmy w Stodole. To takie duże Gniazdo Dwunożnych z drewna. W środku było mnóstwo siana, desek, półek i drewnianych skrzynek. Po skrzynkach dało się wejść na górę, ale tam głównie przesiadywały bardziej szanowane koty. Mimo że Stodoła nie przypominała niczego, co było mi znane, była całkiem przytulna.
Życie w Zapomnianych wyglądało zupełnie inaczej niż w Klanie Rzeki. Prawie każdy dbał tylko o siebie. Sami dla siebie polowaliśmy, tam gdzie mieliśmy ochotę. Kocury musiały same dbać o swoje partnerki, które miały kocięta. Spora część kotów była po prostu wredna. Oczywiście znalazłam kilka kotów, które były dla mnie miłe. Zmierzch się mną opiekował, pokazał mi, jak działają tutejsze zasady. Zaprzyjaźniłam się też z Szarą Łapą. Był małym, białoszarym kocurem o złotych oczach. Trochę nieśmiałym, ale o dobrym sercu.
Choć Zapomniani okazali się innym miejscem od tego, które sobie wyobrażałam, to jednak... Nie sądziłam, że będą chcieli zaatakować Klan Wiatru...
Widziałam Lazurowy Ogon w tamtej bitwie. Ten szok w jej oczach. Czy uważa mnie za zdrajczynię? Ja o niczym nie wiedziałam! Przysięgam! Przez uderzenie serca miałam łzy w oczach, ale je powtrzymałam, kiedy Zmierzch prowadził mnie do domu... Do mojego nowego domu...
Kiedy wróciliśmy do Stodoły, byłam wściekła na Zmierzcha. Jak on mógł? Szary kocur zaprowadził mnie na moje legowisko z siana. Wtedy wybuchłam.
- Jak mogłeś?! Wiedziałeś o tym? O tym, że Zapomniani chcą napaść na Klan Wiatru?! - Krzyknęłam.
Czułam zbyt wiele emocji. Smutek, rozpacz, rozczarowanie i tęsknotę. Odeszłam do Zapomnianych, żeby zacząć nowe życie. Nowe życie, w którym zapomnę o Lazurowym Ogonie. Nie chciałam patrzeć na to, jak jest szczęśliwa u boku Śnieżnej Burzy. Nie, kiedy on mi groził. Nie, kiedy miała być szczęśliwa beze mnie. Jednak, nie chodziło mi o to, żeby stać się jej wrogiem!
- O niczym nie wiedziałem! Przysięgam! - Zmierzch próbował się bronić. - Chciałem, żebyś dołączyła, ponieważ cię polubiłem, Różo.
Róża.
Tak mówił na mnie Zmierzch. Nie przyjęłam tego imienia oficjalnie. Tutaj tak to nie działa. Zmierzch zaczął mnie tak nazywać, ponieważ uznał, że może dzięki temu będzie mi się łatwiej dopasować... Ale tęskniłam za tym, jak Lazurowy Ogon nazywała mnie Różyczką... To mi tak bardzo o tym przypominało.
- Proszę, uwierz mi. Naprawdę nie chciałem, żeby to tak się skończyło...
Spojrzałam w jego niebieskie oczy. Widziałam w nich żal. Mówił szczerze. Uwierzyłam mu. Pozwoliłam, żeby wylizał moje rany, które zrobił mi Śnieżna Burza w walce. Kiedy zobaczyłam obóz Klanu Wiatru kompletnie zamarłam. Potem walczyłam z jakimiś wojownikami, którzy mnie zaatakowali w obronie swojego obozu... I zobaczyłam Śnieżną Burzę. Gdy tylko znalazł dobry moment, zaczął mnie atakować. Teraz, kiedy nie stałam mu już na drodze, wciąż próbował mnie zabić.
Ale widok rannej Lazurowy Ogon wytrącił mnie z równowagi.
Liźnięcia Zmierzcha nieco mnie uspokoiły. Zapomniani nie posiadali medyka, więc, jeżeli ktoś był poważnie ranny najczęściej po prostu umierał...
Rozejrzałam się i zobaczyłam Furię. Była ona silną, zwinną, czarną kotką. Założycielka grupy Zapomnianych i druga najważniejsza kotka. Pierwszym najważniejszym kotem, takim przywódcą był Jesionowy Mróz. Podobno dawniej wygnany z Klanu Pioruna, ale mi nic o tym nie wiadomo. Chyba tylko zaufane koty znają jego przeszłość. Furia właśnie zdawała raport z bitwy Jesionowemu Mrozowi.
Gdy tylko pierwszy raz go zobaczyłam, bardzo się przestraszyłam. Jesionowy Mróz był dużym, silnym, szarym kocurem z białymi łapami, brzuchem, pyskiem i końcówką ogona. Posiadał wiele blizn. Jedno oko miał wydrapane, a zdrowe było koloru niebieskiego. Na pierwszy rzut oka wyglądał na bezwzględnego tyrana, którym zresztą był.
- Będziesz musiała odpocząć parę dni - miauknął Zmierzch. - Będę dla ciebie polować.
Uśmiechnęłam się do niego. Był taki opiekuńczy i kochany!
- A co z tobą? - Zapytałam.
- Nic mi nie będzie. Tamten mysi móżdżek, który cię zaatakował prawie mnie nie drasnął.
Pewnie mówi o Śnieżnej Burzy.
- Dziękuję ci za to, że mnie uratowałeś. Pewnie gdyby nie ty, zamieniłby mnie w mysi pył.
- Prędzej ja jego - prychnął.
- Jakiś ty skromny - skwitowałam.
Zaśmiałam się. Ułożyłam się wygodniej, kiedy Zmierzch wylizał mi wszystkie rany. Byłam zmęczona. To było zbyt wiele jak na jeden dzień. Poczułam jak szary kocur kładzie się obok mnie i przytula. Przypominało mi to ciepło Lazurowego Ogona.
- Prześpij się, skarbie - wyszeptał mi do ucha.
Pokiwałam głową i zamknęłam oczy. Sen dobrze mi zrobi.
Jednak wiem, że to jeszcze nie koniec.
To dopiero początek.
❝𝐎𝐝 𝐚𝐮𝐭𝐨𝐫𝐤𝐢❞
Spodziewaliście się tego? Czy może nie?

CZYTASZ
Wojownicy: Osąd Gwiazd
FanfictionRóżany Zachód odeszła do grupy Zapomnianych, a Lazurowy Ogon pozostała w Klanie Rzeki. Wszystko się zmienia, a obie zaczynają tęsknić za tą drugą. Niestety okazuje się, że Zapomniani nie są tym o czym marzyła Różany Zachód. Co więcej... Zapomniani n...