Rozdział 10

73 12 4
                                    

❝𝐂𝐳𝐞𝐠𝐨 𝐜𝐡𝐜𝐞𝐬𝐳?❞

 Leżałam na swoim legowisku w Stodole. Obok mnie siedział Szara Łapa. Uciekł ze swojego Klanu, kiedy był uczniem, dlatego też zachował swoje imię. Teraz wyglądał bardziej jak dopiero co mianowany wojownik. Zastanawiałam się czy może gdyby poprosił Jesionowego Mroza to by mu zmienił imię?

 - Pewnie gdybym został w Klanie Cienia, to bym był już wojownikiem - miauknął białoszary kocur.

 - Dlaczego odszedłeś z Klanu Cienia? - Zapytałam.

 - Przez mojego mentora. Bałem się go. Jego treningi były okropne. Poza tym wszyscy traktowali mnie jak kozła ofiarnego. Postanowiłem uciec. Biegłem daleko, za teren Klanu Wiatru, aż Furia i Złota Blizna mnie znalazły.

 Pokiwałam głową. Rozumiałam go. Ostry Mróz był okropnym mentorem. Raz wylądowałam przez niego w legowisku Niewypowiedzianego Życzenia. Na szczęście potem moim mentorem został Burzowa Gwiazda. Wtedy moja sytuacja w Klanie Rzeki się poprawiła, ale... Wciąż nie byłam w pełni akceptowana.

 - Jakie chciałbyś mieć imię jako wojownik? - Zadałam mu kolejne pytanie.

 Kiedy byłam uczennicą, marzyłam, żeby Burzowa Gwiazda nadał mi imię Różana Chmura albo Różane Futro, czy Różany Płatek. Jednak przywódca nadał mi imię Różany Zachód. Mój drugi człon miał oznaczać, że moje cierpienie zajdzie i da wschód nowemu początkowi. Początkowi nowego, szczęśliwego życia.

 Chyba to osiągnęłam.

 - Szare Serce - odpowiedział mój przyjaciel.

 - Pasuje do ciebie. Dlaczego nie poprosisz Jesionowego Mroza o zmianę imienia?

 - Tutaj nie zmieniamy sobie imion, tak jak w Klanach. Jedynie, jeżeli ktoś sam nazwie się nowym imieniem, ale Jesionowy Mróz nie robi ceremonii. Jest taki ważny, że nie ma nawet czasu dla siebie polować, więc koty, które nie należą do Elity robią to za niego i Furię.

 Elitą były nazywane koty, które cieszyły się większym szacunkiem. Najczęściej to właśnie te koty były wredne i dbały wyłącznie o swoje interesy.

 - Rozumiem. A czemu sam nie zmienisz sobie imienia?

 - Nie przeszkadza mi bycie nazywanym Szarą Łapą. Mam też kilka dobrych wspomnień z Klanu Cienia. Nie chcę całkowicie zostawić przeszłości za sobą.

 Nie da się zostawić całej przeszłości za sobą... Ona zawsze wróci. Będzie wracać, nawet jeśli ty tego nie chcesz...

 - Za niedługo pełnia... Ciekawe co się będzie działo na zgromadzeniu - miauknęłam mimowolnie.

 - Różo! Wróciłem!

 Odwróciłam głowę i zobaczyłam Zmierzcha, który uradowany niósł pulchną mysz. Szary kocur położył ją obok mnie i polizał mnie między uszami. Był bardzo opiekuńczy i pilnował, żebym się nie przemęczała.

 - Proszę, to dla ciebie - powiedział, pokazując na mysz. - Chodź, Szara Łapo. Dajmy jej zjeść w spokoju.

 Roześmiałam się na widok Zmierzcha, wyganiającego młodego kocura. Było to bardzo miłe i urocze z jego strony, że tak się o mnie troszczył. Mam tylko nadzieję, że się nie przyzwyczaję.

 Dwa kocury odeszły. Zaczęłam jeść mysz. Jednak w pewnym momencie zauważyłam ducha Ciemnego Księżyca. Poważnie? Miałam od niej spokój przez dwa księżyce! Kiedy ona da mi wreszcie spokój? Czy ona naprawdę nie umie zrozumieć, że mam jej już dość i nie przejdę na jej stronę?

 - Tutaj się schowałaś, kochanie - miauknęła moja matka.

 - Co ty tu robisz? - Syknęłam cicho.

 - Nie mogę porozmawiać z własną córką?

 - Aż dziwne, że mnie znalazłaś tak daleko od domu - prychnęłam.

 Rozmawiałam z nią pewniej, gdy zrozumiałam, że nikt jej nie widzi i nikt nie słyszy naszej rozmowy. Tak, jakby czas się zatrzymał i była tylko ona.

 - Jaką matką bym była, gdybym nie umiała cię odnaleźć.

 - Czego chcesz?

 - Nie widzisz, że to twoja szansa? - Zapytała. - Możesz wejść na szczyt, zastąpić miejsce Furii. Stanąć u boku Jesionowego Mroza i pomóc mu w jego planach. A gdy on już odwali za ciebie całą brudną robotę... Po prostu się go pozbędziesz.

 Wiedziałam, co ma na myśli przez "pozbędziesz". Miałabym go zabić. W całym swoim życiu nie zabiłam żadnego kota. Nieważne, czy umyślnie, czy przypadkiem. Nigdy.

 - Przejmiesz kontrolę, przejmiesz władzę. Pokażesz im, że nie jesteś taka słaba - kontynuowała czarna kocica.

 - Wtedy mnie znienawidzą! - Warknęłam.

 - Będą cię szanować! Śnieżna Burza wreszcie by cię traktował, tak jak należy. Iglaste Futro od razu zostawiłaby Mokrą Skórę, gdybyś ty została przywódczynią!

 - Nigdy się na to nie zgodzę. To, że tobie się nie udało przejąć władzy, nie znaczy, że ja muszę być tak sama jak ty i spełniać twoje oczekiwania.

 - Nie wiesz jaki błąd popełniasz, skarbie. Jeszcze do tego dojdziemy, kochaniutka.

 Duch mojej matki zmył się i wszystko wróciło do normy. Kontynuowałam jedzenie mysz. Rozmowy z matką zawsze wytrącały mnie z równowagi.

 Jak to możliwe, że moją matką jest taka okropna kotka?

Wojownicy: Osąd GwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz