Rozdział 12

69 10 6
                                    

❝𝐍𝐨𝐰𝐚 𝐞𝐧𝐞𝐫𝐠𝐢𝐚❞

 Czułam się już lepiej, ale Zmierzch wciąż się mną opiekował. Szczerze? Nie przeszkadzało mi to. Dzięki temu czułam, że mu na mnie zależy. Czułam się mniej samotnie... Jednak... Zapomniani, to nie jest to na co liczyłam. Zwłaszcza, że zaatakowali Klan Wiatru. Z tego co słyszałam, to się nie skończy na jednym ataku...

 Nie chcę, żeby komuś z Klanu Rzeki stała się krzywda. Teraz pewnie uważają mnie za zdrajcę, ale nie chcę, żeby to tak się skończyło. Muszę dokładniej poznać plany Jesionowego Mroza. Tylko nie wiem. Nie stanę się nagle zła tylko dlatego. Może mogłabym poprosić Zmierzcha, żeby spróbował się czegoś dowiedzieć? Ale czy to będzie w porządku, jeżeli zacznę go mieszać we własne problemy?

 Nie chcę, żeby miał kłopoty.

 - Nad czym tak myślisz, Różany Zachodzie? - Zapytał Szara Łapa.

 - Nie chcę, żeby Jesionowy Mróz zniszczył mój dom. Chcę się dowiedzieć więcej o jego planach i coś zrobić, ale nie do końca wiem co...

 - Wcale nie chciałaś odchodzić, prawda?

 Pokiwałam głową. Nie chciałam, ale uznałam to za słuszne. Jednak w niczym to nie pomogło, a tylko pogorszyło sprawę. Jasne, mogłabym uciec stąd i wieść życie włóczęgi, która dba tylko o siebie. Ale wojownicy się tak nie zachowują. Zawsze będę wojowniczką Klanu Rzeki. To zawsze będzie jakaś część mnie. Nieważne gdzie pójdę.

 - Patrzcie, czyżby Szara Łapa próbował sobie znaleźć partnerkę? - Usłyszałam głos czarnej kotki.

 - Powodzenia, ale i tak ci się nie uda - dodał chudy, biały kocur.

 Obok nas przechodzili Migoczące Serce i Kościsty Pazur. Zostali wygnani ze swoich Klanów dawno temu. Oboje się zaśmiali, a Szara Łapa jedynie położył płasko uszy. Poczułam złość. Przypominało mi to, jak Śnieżna Burza traktował mnie. Chciałam wstać i im wygarnąć, ale Szara Łapa mnie zatrzymał.

 - To nic nie da, Różany Zachodzie. Nie ma sensu zawracać sobie nimi głowy - powiedział.

 Obok dwójki wygnańców pojawiła się złotoruda, pręgowana kotka o pięknym, grubym, pręgowanym, długim futrze. Część pyska, klatki, brzucha oraz końce łap i ogona miała w jasnym, kremowym odcieniu. Miała kilka blizn. Spojrzała na nich lodowatym spojrzeniem bursztynowych oczu.

 - A wy co tu jeszcze robicie? - Syknęła do nich. - Zaraz Jesionowy Mróz ma omówić plan następnego ataku!

 Dwójka kotów pośpieszyła na spotkanie z Jesionowym Mrozem. Złota Blizna posłała mi pełne pogardy spojrzenie i się oddaliła, krzycząc na jakiegoś innego kota.

 - Ja już pójdę, Różany Zachodzie - miauknął Szara Łapa. - Obiecałem, że zapoluję dla Fiołek. Spodziewa się kociąt i ma trudności z polowaniem.

 Kocur wstał i odszedł. Położyłam głowę na łapach i wpatrywałam się w krzątaninę w Stodole. Obok mnie położył się Zmierzch. Wtuliłam się w jego futro.

 - Przepraszam, że cię wplątałem w to wszystko, Różo - powiedział z żalem.

 - Skąd mogłeś wiedzieć, że Jesionowy Mróz planuje atak na Klan Wiatru... Wiesz, chciałabym poznać jego plany. Nie chcę, żeby skrzywdził moich przyjaciół z Klanu Rzeki - wyszeptałam.

 Zmierzch okrył mnie ogonem.

 - Odkąd dołączył Jesionowy Mróz, wszystko się zmieniło... Zapomniani to już inne miejsce.

 - Zrobię wszystko, żeby uratować swoich przyjaciół i żeby Zapomniani znów byli wolni - oświadczyłam.

 Oczy Zmierzcha rozbłysły.

 - Nie wiem co planujesz, ale chętnie ci w tym pomogę.

 Klan Rzeki może mieć mnie za zdrajczynię, ale nie dopuszczę, żeby stała im się krzywda. Klanie Gwiazdy, poczekaj jeszcze z moim osądem. Nie ucieknę, nie odpuszczę. Będę walczyć do samego końca.

 Nie mogę się poddać.

❝𝐎𝐝 𝐚𝐮𝐭𝐨𝐫𝐤𝐢❞

Jak widzicie, Różyczka zaczyna działać :>
A tak odchodząc od tematu
Co powiecie na osobną książkę
Z memami, talksami itp. o tym uniwersum?

Wojownicy: Osąd GwiazdOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz