Rozdział szesnasty

1.1K 38 61
                                    

PRUDENCE

Nie spałam przez pół nocy, rozmyślając, czy podjęłam dobrą decyzję, zgadzając się na przyjście do Winstona. Nie miałam konkretnych obaw. Po prostu nie chciałam, aby chłopak pomyślał, że między nami może być coś więcej. Nie chciałam, aby traktował mnie w inny sposób niż dotychczas. Dla mnie pozostawał zwykłym znajomym, którego znałam od dziecka i z którym zaczęłam spędzać więcej czasu.

Ponadto nie chciałam wchodzić w związek, a byłam przekonana, że Winston może chcieć tego ode mnie, jeśli odbierze mój sygnał w zły sposób. Tak więc musiałam się pilnować, aby chłopak nie odebrał mojego postępowania w odwrotny sposób. Po prostu korzystałam z mojego nastoletniego życia i nie chciałam bawić się w związku, równocześnie doskonale wiedziałam, dlaczego tak postępowałam, ale nie potrafiłam wbić sobie tego do mojej podświadomości. Wiedziałam także, że powinnam mu o tym powiedzieć. Nie wiedziałam jednak w jaki sposób.

Miałam w głowie jeden pierdolony mętlik.

— Czy ty mnie słuchasz, Prudence Middlemarch? — spytała ostro Holly, czym wyrwała mnie z zamyślenia. Pokręciłam przecząco, nie chcąc jej okłamywać. — Od jakichś pięciu minut nawijam o nowej torebce Chanel, którą wczoraj zamówiłam, a ty mnie nie słuchasz. Powinnam się obrazić na ciebie.

— Przepraszam, Holly.

Westchnęłam, przecierając dłońmi twarz. Spojrzałam w bok na przyjaciółkę, którą wpatrywała się we mnie. Jej sceptyczna mina mówiła więcej niż wszystkie słowa, jakie mogła do mnie wypowiedzieć.

— Chcesz o tym pogadać? — zaproponowała.

Holly wiedziała, że coś było ze mną nie tak i jako moja najlepsza przyjaciółka chciała mi pomóc. Na jej miejscu zdobiłabym to samo, jednak w tamtym momencie wolałam, aby milczała i udawała, że nie widzi mojego dziwnego zachowania. Tak byłoby lepiej dla mnie, ale nie dla niej. A Holly Weston robiła wszystko, aby pomóc osobom, na którym jej zależało, przez co za każdym razem, gdy ją okłamywałam, czułam się winna.

Siedząc na drewnianej ławce, rozejrzałam się po korytarzu. Po skończonej lekcji wychowania fizycznego udałyśmy się tutaj, aby w ciszy odpocząć przed treningiem. Byłyśmy same, więc mogłam jej powiedzieć prawdę. Mogłam powiedzieć jej o tym, co czuję i myślę. Holly z całą pewnością by mnie nie skrytykowała, a dałaby mi dobrą radę, która by mi pomogła.

Oczywiście, że tego nie zdobiłam tego.

Wolałam brnąć w kolejne kłamstwa.

— Czego się boisz, Prudence? — spytała, kładąc swoją szczupłą dłoń na moim kolanie.

Nie wiedziałam, co miałam jej powiedzieć. Prawda była słusznym rozwiązaniem, ale nie dla mnie.

— Boisz się, że posuniecie się o krok dalej?

Zagryzłam wargę, analizując jej pytanie. Cóż to był mój najmniejszy problem. Szczerze mówiąc, nie miałabym nic przeciwko temu, a fakt, że miałam z nim jechać na otwarcie hotelu jego rodziców, umacniał mi w przekonaniu, że do tego dojdzie. Dalej jednak nie chciałam, aby myślał, że to może coś znaczyć. To miałby być jedynie zwykły, nic nie znaczący numerek, a ja dodatkowo chciałam się przekonać, czy dziewczyny chwalące się, że przeżyły z Winstonem Sheltonem najlepszy seks, miały rację.

— O to chodzi, Prudence?  — Szturchnęła mnie kolanem.

Wystarczyłby jeden ruch głową, a posłuchałabym paplaniny Holly i udawała, że wszystko jest już w porządku. To była moja szans na ukrycie przed nią prawdy. Musiałam ją tylko dobrze wykorzystać.

Nie mogę się zakochać bez ciebie [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz