Rozdział pierwszy

2.2K 59 116
                                    

PRUDENCE

Ściskałam papierowy kubek z kawą, przeciskając się przez tłum uczniów. Wszyscy zgromadzili się przed wejściem do szkolnego budynku, jakby liczyli, że zaraz na parking wjedzie czarna limuzyna, z której wysiądzie jakiś znany gwiazdor.

Przeklinając w myślach rówieśników, weszłam do środka. Ciepło otuliło mnie z każdej strony, przez co miałam ochotę zrzucić z ramion płaszcz, aby ochłonąć.

Pomimo że lubiłam zimę, wręcz byłam jej wielką fanką, to nie mogłam doczekać się nadejścia wiosny. Chodzenie w zimowych kurtkach i bluzach było jedną z cech tej pory roku, którą lubiłam. Jednak wchodzenie grubo ubranym do ciepłego budynku, było dla mnie udręką. Na moje szczęście marzec już się zaczął, więc i pogoda zaczęła się poprawiać, a niskie temperatury też już rzadko się pojawiały. Tak więc mogłam już na spokojnie chodzić w płaszczach i swetrach z myślą, iż nie będzie mi ani za zimno, ani za ciepło.

Szybkim krokiem przeszłam przez korytarz, chcąc dotrzeć jak najszybciej do mojej szafki. Denerwował mnie nie tylko płaszcz, ale także kubek z kawą oraz torebka na moim ramieniu.

Uczniowie rzucali mi ukradkowe spojrzenia, jednak gdy tylko zauważyli mój nietęgi wyraz twarzy, odwracali wzrok i udawali niezwykle zajętych. Ciche prychnięcie wyrwało mi się z ust, gdy jedna pierwszoklasistka na mój widok upuściła książkę. Chodzą do tej szkoły już prawie pół roku, a dalej nie umieją się do mnie przyzwyczaić.

Cóż w naszym liceum uchodziłam za tą bezwzględną sukę, która nie liczyła się z nikim. Wszystko było winą moich rodziców oraz dziadków, którzy od zawsze mnie rozpieszczali. Dostawałam wszystko, co chciałam, a moje zdanie było najważniejsze. I nie był to z ich strony dobre posunięcie, jednak czasu cofnąć już nie mogą. Dodatkowo raczej myśleli, że gdy pójdę do przedszkola, moje nastawienie się zmieni. Tak się jednak nie stało. Wierzyłam, że wszystko mi się należało i nikt oprócz mnie nie miał rację.

Mała rozpieszczona księżniczka nadal we mnie żyła i miała się doskonale. Lubiłam wykorzystywać moją wysoką pozycję w licealnej hierarchii do niszczenia innych, aby zdobyć moje cele.

— Cześć, Holly — powiedziałam do ciemnoskórej dziewczyny, która opierała się plecami o swoją szafkę.

Holly Weston była wysoką ciemnoskórą dziewczyną z długimi i lśniący włosami w kolorze gorzkiej czekolady. Była moją przyjaciółką od pierwszej klasy podstawówki. Nasza przyjaźń zaczęła się pierwszego dnia w szkole, gdy usiadła obok mnie. Od tamtego momentu byłyśmy niemal nierozłączne. Była jedną z nielicznych osób, których towarzystwo mogłam znieść. Ponadto byłam dla niej naprawdę miła i wyrozumiała.

— Hej — odpowiedziała, odrywając wzrok od ekranu swojego telefonu. — Zastanawiałam się, czemu jeszcze cię nie ma, ale teraz już wiem — dodała, wskazując na papierowy kubek.

Uśmiechnęłam się do niej niewinnie i otworzyłam moją szafkę. Przeważnie kawę piłam w domu, jednak raz na jakiś czas wydawałam pieniądze w kawiarniach.

Podałam Holly kubek z kawą, która od razu upiła spory łyk. Przewróciłam oczami, widząc grymas na jej twarzy. Byłam typem tych osób, które zamawiały kawę z dużą ilością mleka i bez cukru. Moja przyjaciółka za to wolała przesłodzony napój z małą ilością laktozy.

— Latte macchiato do ciebie nie pasuje — stwierdziła. Obrzuciła mnie wzrokiem i dodała: — Do ciebie to raczej pasuje espresso.

— Czarne jak moje serce i dusza? — Uniosłam brew.

Skinęła twierdząco głową z wielkim uśmiechem. Przewróciłam oczami i uniosłam w górę kącik ust.

Nie przepadałam za towarzystwem innych ludzi, jednak oczywiście były takie wyjątki jak Holly, czy nawet Josh. Większość osób jednak zdecydowanie działała mi na nerwy i podnosiła ciśnienie samym pojawieniem mi się na oczy. Nikt nie jest idealny.

Nie mogę się zakochać bez ciebie [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz