PRUDENCE
Długa przerwa dobiegała końca, więc razem z Holly wyszły ze szkolnej kawiarenki. Przeszłyśmy przez korytarz zapełniony nastolatkami i weszłyśmy na drugiego piętro. Przystanęłyśmy przy pobliskiej ścianie, aby złapać oddech.
Nienawidziłam schodów. Zawsze zastanawiało mnie, kto wymyślisz wchodzenie z parteru na drugie piętro. Najgorszej, gdy była przerwa pięciominutowa, a na schodach panował tłok większy niż na niejednym koncertach.
— Wchodzenie po tych schodach, to jak wspinaczka na górski szczyt — powiedziała Holly, oddychając z trudem z dłonią ułożoną na swojej klatce piersiowej. — Jestem cheerleaderką i powinnam mieć dobrą kondycję, jednak ta leży i płacze.
— Nawet mi, kurwa, nie mów — odparłam po unormowaniu oddechu. — Chyba pora rzucić palenie i alkohol.
Holly spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami, zaskoczona moją propozycją. Rzucenie przez nas obu używek, zwłaszcza tej drugiej, graniczyło z prawdziwym cudem. Palenie papierosów, choć złe dla zdrowia, było dla nas przyjemnością. Najlepsze rozmowy zawsze odbywały się z używką w ręce.
— Chyba sobie ze mnie żartujesz, Prudence.
Parsknęłam śmiechem, słysząc jej pełen oburzenia i urazy ton głosu. Uwielbiałam żartować z Holly o rzucaniu nałogu. Dziewczyna zawsze była wielce obruszona, często również pytała się mnie wtedy, czy aby napewno wszystko u mnie w porządku.
— No już się tak nie patrz na mnie. — Przewróciłam oczami z rozbawieniem. — Zmykam na lekcje, bo chce jeszcze powtórzyć słówka. Powodzenia na francuskim, Holly — oznajmiłam po chwili.
— Powodzenia na kartkówce, Prudence — powiedziała z uśmiechem. Skinęłam głową w ramach podziękowania. — Widzimy się na matematyce!
— Oczywiście.
Pomachałam jej na pożegnanie i odwróciłam się do niej plecami. Weszłam do sali od hiszpańskiego. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu znajomej twarzy. Josh jak zwykle siedział w pojedynczej ławce w rzędzie pod ścianą. Uśmiechnął się, gdy nawiązaliśmy krótki kontakt wzrokowy.
Niestety moja przyjaciółka wybrała język francuski, który rzekomo był dla niej łatwiejszy. Nawet moja oferta pomocy ją nie skusiła na zmianę zdania. No cóż, teraz musi sobie radzić sama.
Usiadłam w ławce za Joshem. Wyjęłam z torebki piórnik i oparłam się plecami o ścianę, zakładając nogę na nogę. Do końca szkoły zostały jeszcze dwie godziny, a ja już miałam serdecznie dość. Mogłabym się zerwać, jednak miałam już sporo nieobecności na koncie. Wolałam nie ryzykować odsiadką po lekcjach, zawieszeniem czy w najgorszym wypadku wywaleniem ze szkoły.
— Josh mam do ciebie pytanie — powiedziałam, dotykając dłonią jego ramienia.
Blondyn odwrócił się do mnie z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy. Spojrzałam na niego, wykrzywiając usta w uśmiechu.
— Nie chciałbyś może trenować pięcioletnich, sześcioletnich albo jeszcze odrobinę starszych chłopców koszykówki? — spytałam, trzepocząc rzęsami, choć dobrze wiedziałam, że na niego to nie powiedziała, bo nigdy nie był mną zainteresowany w takim kontekście. Byliśmy przyjaciółmi. — Pani Allen szuka kogoś i pomyślałam o tobie...
Josh, podobnie jak Winston, był członkiem szkolnej drużyny. Dodatkowo miał dobre podejście do dzieci oraz był bardzo zabawnym człowiekiem, więc pomyślałam, że nada się do tej roli. Miałam nadzieję, że się zgodzi.
— Pomyślę nad tym i dam ci znać — odparł. — Nie chce brać na siebie za dużo, bo mamy w tym roku egzaminy, a ja jestem dość cienki z tych wszystkich przedmiotów, więc chciałbym poświęcić więcej czasu na naukę... Jednak nie mówię nie.
CZYTASZ
Nie mogę się zakochać bez ciebie [zakończone]
Novela JuvenilKiedy w liceum pojawia się nowa uczennica, odwieczni wrogowie, Prudence i Winston, zawierają pakt, który ma im ułatwić zdobycie ich celi. On chce zostać kapitanem szkolnej drużyny koszykówki. Ona chce zemścić się na nowej uczennicy, która jej się po...