Rozdział czternasty

1.1K 41 35
                                    

WINSTON

Napisałem krótką wiadomość do Prudence i włożyłem telefon do kieszeni mojej bluzy, nie czekając na jej odpowiedź. Kazałem jej się pospieszyć, mimo że mieliśmy jeszcze sporo czasu. Nie chciało mi się jednak siedzieć bez czynnie w samochodzie przed jej domem. Z nudów stukałem palcami o kierownicę, wpatrując się w drzewa. Brakowało jedynie jakieś melancholijnej muzyki, a poczułbym się jak w teledysku.

Szczerze mówiąc, na początku byłem sceptycznie nastawiony do jej wczorajszego pomysłu, jednak z czasem naprawdę cieszyłem się z jej obecności. Nie nalegała na robienie czegoś, czego nie chciałem, a jedynie była przy mnie. Była o wiele lepszą towarzyszką niż Josh i Samuel, którzy naciskali na mnie rok temu, abym z nimi wyszedł na miasto. Ten dzień od trzech lat spędzam w ten sam sposób i nikt ani nic nie mogło tego zmienić.

— Cześć.

Odwróciłem głowę, słysząc głos dziewczyny, który wyrwał mnie z chwilowego zamyślenia.

— Cześć, Prudy — odpowiedziałem z uśmiechem, którego nie mogłam zobaczyć, ponieważ była zajęta zapianem pasa bezpieczeństwa. — Mam dla ciebie dwie rzeczy.

Prudence spojrzała na mnie zaskoczona. Nie spodziewała się, że cokolwiek będę dla niej mieć. Podałem jej papierowy kubek z latte bez cukru oraz czarną ze złotymi wstawkami kopertę. Nie pewnie przyjęła ode mnie podarki. Położywszy kopertę na swoich udach, upiła łyk kawy. Przełknęła napój, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

— Dziękuję — powiedziała po chwili, odkładając kubek do uchwytu. Machnąłem dłonią i przekręciłem kluczyk w stacyjce. Powoli wycofałem do tyłu, poczekałam, aż przejedzie jedno z aut i wjechałem na drogę. — Jedziemy dopiero na drugą lekcję, bo zachciało ci się kawy?

Parsknąłem śmiechem.

— Nie, Prudy — odpowiedziałem. — Po prostu nie chciało mi się wstać.

Kątem oka widziałem, jak czarnowłosa kiwa głową. Po jej wyrazie twarzy byłem jednak pewien, że wcale mi nie wierzyła.

I pewnym sensie miała rację. Owszem, nie chciało mi się wstać, ale pomyślałem sobie, że ucieszy się, jeśli przyjadę po nią razem z jej ulubioną kawą. Dodatkowo liczyłem, że dzięki temu łatwiej przyjmie zaproszenie, które jej wręczyłem.

— Co jest w tej kopercie? — spytała po chwili, obracając papierowy przedmiot między palcami.

— Otwórz, a się dowiesz. — Wzruszyłem ramionami.

Westchnęła zirytowana, uniosłem w górę kącik ust. Irytowanie jej sprawiało mi niebywałą przyjemność.

Prudence rozerwała paznokciem kopertę. Wyjęła z niej prostokątne zaproszenie. Zatrzymałem się na czerwonym świetle i przyjrzałem się jej. Prudencje w skupieniu czytała napisany złotą, elegancką czcionką tekst. Dla osób uwielbiających przepych, elegancję oraz luksus, te zaproszenia z pewnością by się spodobały. Natomiast dla mnie były po prostu tandetne. Nie powiedziałem jednak tego moim rodzicom. Okłamałem ich, mówiąc, że są piękne i niezwykle oryginalne.

Proste czarne włosy Prudence opadały jej na ramiona. Mój wzrok jednak przyciągały jej usta w kolorze krwistej czerwieni, która jej pasowała. Ubrana natomiast była w brązowy top, czarny płaszcz, ciemne dżinsy i brązowe Converse'y.

Zapaliło się zielone, więc ruszyłem z miejsca.

— Mam iść z tobą na otwarcie hotelu twoich rodziców? — spytała z niedowierzaniem, wymachując dłonią, w której trzymała kopertę. Skinąłem twierdząco głową. — Chyba sobie ze mnie żartujesz.

Nie mogę się zakochać bez ciebie [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz