Rozdział trzynasty

1.1K 50 67
                                    

PRUDENCE

Uniosłam dłoń i zapukałam do drzwi. Od razu wszystkiego pożałowałam, a w mojej głowie pojawił się idealny plan ucieczki. Wystarczyło tylko się odwrócić i biec przed siebie ile sił. Nim jednak zdążyłam ruszyć się z miejsca, drzwi się otworzyły.

Uśmiechnęłam się niemrawo. Chłopak spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami, zaskoczony moją wizytą. Przełknęłam ślinę, próbując wydusić z siebie słowa na powitanie.

To był zdecydowany zły pomysł. Jednak nie mogłam już się wycofać.

— Co tutaj robisz, Prudy?

Odetchnęłam głęboko, starając się opanować. Przybrałam maskę obojętności, nie chcąc pokazać chłopakowi, że w dziwny dla mnie sposób stresowałam się rozmową z nim.

— Pomyślałam sobie, że może nie chcesz spędzać tego dnia w samotności i... — urwałam, ponieważ zabrakło mi słów, aby określić, co właściwie robiłam i dlaczego.

Musiałam wziąć się w garść.

— Wracaj do domu, Prudy — oznajmił, przeczesując dłonią swoje czarne włosy. — Nie powinnaś być przypadkiem w szkole? — spytał po chwili zastanowienia. — Może jeszcze zdążysz na ostatnią lekcję.

Wstałam o wpół do dziewiątek i zamierzałam od razu pojechać do Winstona, jednak trzy godziny spędziłam w moim pokoju, zastanawiając się, czy mój pomysł był naprawdę taki dobry, jak mi się wydawało.

— Powinnam, ale jeden dzień nieobecności nie zrobi mi różnicy.

Cóż może zrobi, ale tym będę się martwić później. Na razie moim celem było przekonanie Winstona, abym mogła wejść do środka.

Właściwie to nawet sama do końca nie wiedziałam czemu, tak bardzo mi na tym zależało. Po prostu czułam wewnętrzną potrzebę bycia przy nim w tym właśnie dniu, co było dla mnie naprawdę zarazem dziwne i przerażające.

— Prudy...

— Wiem, że moje towarzystwo jest ostatnim, czego byś właśnie chciał, jednak mogę ci obiecać, że nie będę jak Samuel i Josh. Nie zamierzam cię nigdzie wyciągać ani nic. Po prostu będę przy tobie.

Winston uniósł lekko prawy kącik ust. Po chwili jednak spoważniał. Wziął wdech, otwierając szerzej drzwi.

— Wejdź — oznajmił miękko, robiąc mi miejsce. — Wiem, że się ciebie nie pozbędę. Będziesz sterczeć pod moimi drzwiami, dopóki cię nie wpuszczę.

Uśmiechnęłam się zwycięsko, wchodząc do środka.

Prawda była jednak taka, że gdyby Winston powiedział mi, że mam odejść, to właśnie bym zrobiła. Po raz pierwszy nie postawiłabym na swoim, a poddała się czyjeś woli. Zrobiłabym to tylko dlatego, że nie chciałam na niego naciskać. On pomógł mi i był przy mnie, więc chciałam mu się odwdzięczyć, robiąc to samo.

— Napijesz się czegoś? — spytał, gdy witałam się z jego psem, klęcząc na zimnej posadzce.

— Zależy, co masz mi do zaproponowania — odparłam, głaskając Milo.

— Tobie mogę zaproponować tylko sok winogronowy.

Uniosłam głowę, aby na niego spojrzeć, jednak Winston stał odwrócony do mnie plecami. Czarne włosy miał w nieładzie, a czarne spodnie i bluza opinały jego ciało.

— Dlaczego masz w domu sok winogronowy? — zapytałam, zaskoczona jego odpowiedzą. — Nikt oprócz mnie go nie lubi — dodałam dla wyjaśnienia.

Winston wzruszył lekko ramionami. Odwrócił się w moją stronę. W obu dłoniach trzymał podłużne szklanki wypełnione napojem. Przeszedł obok mnie, postawił naczynia na stole i usiadł przy stole.

Nie mogę się zakochać bez ciebie [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz