Rozdział dziewiętnasty

1.3K 36 92
                                    

WINSTON

Zerknąłem na nawigację zainstalowaną w moim telefonie, aby upewnić się, czy napewno powinien skręcić w prawo na najbliższym skrzyżowaniu. Do naszego miejsca docelowego zostało niecałe dwadzieścia minut, co oczywiście mogło się trochę przedłużyć przez korki, jakie były o tej porze w Londynie.

— Mogę zmienić piosenkę? — spytała Prudence, przerywając ciszę między nami. — Nie zniosę kolejnej trapowej piosenki.

Parsknąłem śmiechem i skinąłem głową. Przeważnie też nie słucham tego gatunku, wolałem piosenki takich wykonawców jak The Weeknd, Chase Atlantic, The Neighbourhood, a czasem nawet słuchałem Cigarettes After Sex. Aczkolwiek Prudence niedawno wybrała playlistę, gdzie akurat były tylko piosenki ze wspomnianego przez Prudence gatunku.

Zatrzymałem się na czerwonym świetle. Była prawie piętnasta, więc na londyńskich drogach był spory ruch, ponieważ większość mieszkańców skończyła już pracę. Spojrzałem na Prudence. Wpatrywała się w ekran mojego telefonu, po którym przesuwała palcem w celu znalezienia odpowiedniej piosenki.

Ruszyłem do przodu, bo zapaliło się zielone światło. Nie ujechałem jednak za daleko, ponieważ po chwili znów zapaliło się czerwone. Pieprzona sygnalizacja świetlna.

— Przyszło ci powiadomienie z Duolingo — nadmieniła, zerkając na mnie kątem oka.

Zacisnąłem zęby, modląc się w myślach, aby nie zadała mi tego jednego, konkretnego pytania. Aczkolwiek Prudence Middlemarch była ciekawska i musiała się mnie o to spytać.

— Jakiego języka się uczysz?

Odwróciłem głowę, aby na nią spojrzeć. Wpatrywała się we mnie, jakby doskonale wiedziała, jaki język wybrałem do nauki w tej durnej aplikacji. Pierdolone Duolingo i jego powiadomienia o dniach nauki z rzędu.

— Hiszpańskiego, aby wiedzieć, co do ciebie mówię? — Uniosła brew. Nie odpowiedziałem, na co Prudence parsknęła śmiechem. — Ile się już nauczyłeś?

Coś tam umiałem, ale nie na tyle, aby z łatwością przetłumaczyć sobie jej słowa. Prudence mówiła biegle, a ja się dopiero uczyłem. Choć nauką bym tego nie nazwał, bo mało, co mi to dawało.

Se que te gusto. No tienes que ocultarlo. *

Zrozumiałem tylko dwa słowa, a mianowicie „te gusto", co wcale mi nie pomogło w przetłumaczeniu dalszej części. Gdybym widział wypowiedziane przez nią słowa, może bym to przetłumaczył, co jednak i byłoby nieco niemożliwe przez mój ubogi zasób hiszpańskiego słownictwa. Zdecydowanie powinien dodać opcję pisania tego, co usłyszę. Nie potrzebnie to wyłączyłem.

— Nie chcesz mi tego napisać? — zaproponowałem. Skręciłem w prawo, gdy zapaliło się zielone światło.

— Czyli umiesz jedynie tłumaczyć słowa i zdania, które widzisz. I pewnie znasz tylko jakieś podstawowe zwroty — powiedziała jakby do siebie. — Z tej aplikacji za dużo się nauczysz, zdajesz sobie z tego sprawę?

— Proponujesz mi korepetycje z tobą?

— Nie — prychnęła. — Zamierzałam ci polecić książkę, z której się uczyłam, gdy miałam osiem lat. Co prawda jest dla małych dzieci, ale powinna ci pomóc.

— Masz mnie za debila? — parsknąłem.

— Tego nie powiedziałam — broniła się z rozbawieniem. — Po prostu w tej książce wszystko napisane jest prostym językiem i łatwo się z tego uczy.

— Czyli masz mnie za debila... — powiedziałem, kiwając głową. Prudence roześmiała się i starała zaprzeczyć, jednak nie dałem jej dojść do słowa. — Napewno nie chcesz udzielać mi korepetycji? — ponowiłem pytanie, licząc, że tym razem się zgodzi.

Nie mogę się zakochać bez ciebie [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz