Po dwóch godzinach jazdy wreszcie docieramy do naszego celu podróży.
I no.
Jest grubo.
Spodziewałam się może jakieś fajnej willi z basenem na przedmieściach, a nie... rezydencji. Ten cały Will faktycznie miał rację. Mieszkają w pieprzonej rezydencji. Wyobraźcie sobie dom Barbie, ale trzy razy bardziej dowalony.
A do tego rezydencja znajduję się w środku lasu! Nie widziałam żadnych domów od co najmniej pół godziny.
Tak szczerze teraz zaczynam żałować mojej decyzji pojechania z tym dziwnym mężczyzną. Aż nie chcę mi się wierzyć, że nas nie sprzeda jakimś zbokom lub na żywca wytnie nasze narządy wewnętrzne też w celach zarobkowych. No kurde, jaka jest szansa na to, że bracia mojej siostry to milionerzy?
A to miejsce wydaje się idealne na morderstwo. Żadnych ludzi w przeciągu kilkudziesięciu kilometrów. Tylko my i rezydencja.
- Już jesteśmy - oznajmia cicho Will.
No co ty nie powiesz, geniuszu.
Kiedy powoli idziemy do wejścia, mam ochotę się wzdrygnąć. Te miejsce wydaje mi się za idealne. Po jedenastu latach życia w patologicznych kamienicach, a następnie roku w zadbanych, ale starych i ubogich domkach, czuję się tutaj jak w filmie lub w Białym Domu.
W środku ten dom robi takie samo wrażenie, jak na zewnątrz. Przerażające.
- Chodźcie, pokaże wam wasze pokoje - oznajmia Will i od razu zgarnia nasze walizki.
Czuję na sobie wzrok mojej siostry, więc w odpowiedzi wzruszam ramionami. Nie mam pojęcia o co jej chodzi, ale jej moja odpowiedź ją zadawala, bo lekko się uśmiecha i idzie grzecznie za jej braciszkiem.
- Będziecie mieć pokoje obok sobie. Pomyśleliśmy, że tak będzie dla was najbardziej komfortowo. Obydwa są tej samej wielkości i posiadają balkon.
Nic nie poradzę, że na te słowa zaświeciły oczy. Trochę się czuję, jak w Igrzyskach Śmierci. Całe życie spędziłam w dystrykcie, a teraz pozwalają mi spędzić kilka dni życiem bogacza, żeby później mnie wysłać na arenę, żebym zmarła przy akompaniamencie ich śmiechu. Tylko zamiast umrzeć na arenie, to mnie zabiją gdzieś indziej.
- Twój pokój Charlotte jest po lewej, a twój po prawej Hailie.
Zastanawiam się przez chwilę dlaczego same nie mogłyśmy wybrać pokoi i czym się one różnią. Mój pokój jest w samym rogu i sąsiaduje jedynie obok Hailie. W sumie to lepiej dla mnie.
Kiedy wchodzę do pokoju dosłownie muszę się zatrzymać z wrażenia. Pokój wydaję mi się takiej samej wielkości, jak mieszkanie mojego ojca.
Wzdrygam się na dotyk ręki na moim ramieniu.
Człowieku, weź mnie nie strasz.
- Po prawej masz łazienkę i garderobę - informuje mnie cichym głosem Will. - Wiem, że na razie jest tutaj dosyć pusto, ale będziesz mogła zmienić pokój tak, żebyś czuła się tutaj komfortowo. Później się rozgościsz. Na pewno jesteście już głodne.
Chcę mu coś powiedzieć czy podziękować, ale on szybko zdejmuje rękę z mojego ramienia i wychodzi z pokoju. Rzucam szybko jeszcze raz spojrzeniem na pokój i wychodzę, akurat kiedy wychodzi Hailie z Willem z jej pokoju.
Idziemy w trójkę do kuchni i z moją siostrą siadamy na krzesłach, a Monet otwiera lodówkę.
- Nasza gosposia, Eugenia nie pracuje w niedziele, ale ja też umiem coś tam ugotować. Na co macie ochotę? - pyta odwracając się w naszą stronę.
CZYTASZ
Gorsza siostra - Rodzina Monet
FanfictionBycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do braci Monet? UWAGA! KSIĄŻKA MOŻE NAMAWIAĆ DO ZŁYCH RZECZY I PORUSZA WIELE PROBLEMÓW PSYCHICZNYCH! a ta...