Szybkim krokiem wchodzę do mojego pokoju. Nie jestem pewna co się dzieje. Oddycham szybko, kręci mi się w głowie, a moje ręce tak cholernie się trzęsą.
Będę silna. Będę silna. Będę silna. Będę silna. Będę silna. Będę silna. Będę silna. Będę sil...
Cholera!
Przywalam pięścią w ścianę. A później przywalam jeszcze raz, jeszcze raz, jeszcze raz i jeszcze raz. Następie dołączam drugą. Chciałabym tak bardzo stąd wyjść. Chciałabym tak bardzo zapalić. Chciałabym tak bardzo zniknąć.
Szybko przechodzę do mojej łazienki. Ledwo udaje mi się wycelować rękami w klamkę od szafki. W końcu ją otwieram i szybko wyjmuję z dna kosmetyczki żyletkę.
Nie wiem kiedy zdejmuję spodnie. Nie wiem ile ciąć robię, a przecież zawsze je liczę. Jak mogłam być tak głupia? Dlaczego zamiast udawać grzeczną lub skrzywdzoną to zaczęłam się jakoś dziwnie wykłócać z Hailie? Co ja w ogóle zrobiłam? Dlaczego?
Dlaczego?
***
Myślę nad tym wszystkim.
Vincent wie o pieniądzach, bo obserwował mojego ojca. Nie mnie. To znaczy, że nie wie o moich ucieczkach z boiska i nocnych wyjściach.
Chciałabym go zobaczyć. Nie widziałam go od 1,5 roku, bo jak byłam u mamy też go nie odwiedzałam.
Przez pierwsze kilka miesięcy mojego życia podobno żyłam z moją mamą, ale ona... z nieznanych nikomu faktów postanowiła mnie oddać do mojego ojca. Nigdy mi tego nie wyjaśniła.
Tata opowiadał mi, że odcięła się od nas. Wysyłała przez pierwsze trzy lata pieniądze, ale później nawet to przestała robić. Ojciec był strażakiem. Pracował ciężko i współpracownicy go lubili, ale... ukrywał swoją prawdziwą naturę.
Był agresywny. Zawsze po pracy lubił zaprosić znajomych, wypić piwko i zagrać w pokera. Były to raczej normalne, męskie spotkania, ale po nich jak zostawialiśmy sami, lubił się czepiać.
Że pani z przedszkola na mnie skarżyła, że nie umyłam naczyń, że on musi sobie sam z wszystkim radzić, że nie napisałam trzech linijek literek, jak mi kazał.
Miałam wtedy jakieś pięć lat.
I zaczął od raczej niewinnych rzeczy. Mocnego chwytania podbródka, zaciskania ręki na moim ramieniu i takich tam.
Może nigdy nie skończyłoby się tak źle, gdyby nie to, że miał wypadek w pracy. Stracił palca. Nie był to jakiś ważny palec, serdeczny u lewej ręki. Większość praworęcznych, nawet go nie używa, ale on się załamał.
Zaczął pić. Narzekał na nieistniejące skurcze ręki, wrzeszczał o najmniejsze rzeczy i nie przychodził do pracy. W końcu go wylali, ale on nic sobie z tego nie zrobił. Po prostu pił coraz więcej.
Miałam wtedy osiem lat. Byłam raczej normalnym dzieckiem. Siniaki, które mi zostawiał były bardzo niewinne, a ja też byłam rozrabiaką. Miałam więcej ran od wyjścia na dwór, niż od niego.
Ale kiedy przestał chodzić do pracy, zaczęło mu się nudzić. Wysyłał do swojej matki (mojej babci), jakieś smutne listy, żeby wysyłała nam pieniądze. A on sam staczał się coraz bardziej i przy tym był coraz bardziej agresywny.
Jak miałam 12 lat to... przesadził. Tak mnie zbił, że miałam krwawienie wewnętrzne. Dosłownie plułam krwią i musiałam iść do szpitala, bo inaczej bym umarła. Nie było szans powiedzieć, że to był wypadek. Policja zaczęłaby wsadzać swoje nosy.
Więc co mi zaszkodziło powiedzieć prawdę? Bałam się złości ojca, a tak to byłam pewna, że od razu trafię gdzieś indziej.
Po jakimś czasie trafiłam do mamy.
CZYTASZ
Gorsza siostra - Rodzina Monet
FanfictionBycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do braci Monet? UWAGA! KSIĄŻKA MOŻE NAMAWIAĆ DO ZŁYCH RZECZY I PORUSZA WIELE PROBLEMÓW PSYCHICZNYCH! a ta...