Bezwartościowi idioci.

4K 194 400
                                    

– Jutro są święta! 

 Przymykam lekko oczy, zirytowana piskiem Hailie. Boże, czemu ona musi tak piszczeć? 

 Właśnie zostałam znowu zmuszona do kolacji. Vincent na razie nikomu nie powiedział o moich problemach z jedzeniem i jedyne, co robi, to pisze do mnie SMS o treści: „Za 15 minut pojaw się na kolacji". 

 Nie zawsze jest na nich obecny, ale czasami wpada na chwilę do kuchni, więc wolę nie ryzykować i zawsze przychodzić. W końcu to Vincent. Z nim nie ma przelewek. 

 Jest już koniec kolacji. Widzę, że Tony i Will już wstali, więc ja też postanawiam się zmyć.

– Ej, Chaz – odzywa się ktoś za mną. 

 Odwracam się, a tam najmłodszy z braci Monet stoi nade mną. 

 – Tak? – pytam lekko zaskoczona. 

 – Nie będzie czasu jutro na trening. Idziesz teraz albo w ogóle – mówi obojętnie i wzrusza ramionami. 

 Podnoszę brwi. W takich momentach zastanawiam się, czy go lubię za jego szczerość, czy jednak nie, bo jest nieznośny. 

 Ale trening to trening. Nigdy z własnej woli go nie opuszczę. 

 – Mogę iść. – Wstaję z krzesła. 

 Kierujemy się razem do sali „strzelankowej" (nazwa wymyślona przeze mnie) i Tony jak zawsze każe mi jakoś wymienić magazynki w pistolecie, czy coś. 

Po przypomnieniu w końcu zaczynamy strzelać. Lubię to. Może mniej niż sztuki walki czy koszykówkę (nawet dużo mniej), ale raz w tygodniu fajnie sobie postrzelać. 

 Niestety dzisiaj idzie mi gorzej niż zwykle. Wczorajszej nocy dużo imprezowałam, bo bałam się, że dzisiejszej nocy podekscytowana świętami Bożego Narodzenia Hailie wbije mi do pokoju w nocy i zauważy, że mnie w nim nie ma. Wtedy już prawie rok codziennego wymykania się i wolności zmarnowałby się. A po co ryzykować? 

 Dlatego mocno się naćpałam i teraz odczuwam nieprzyjemne skutki. 

 – Co jest, kurwa? – przerywa mi Tony moje nieudolne strzelanie. – Jesteś dzisiaj gówniana bardziej niż zwykle. 

 Przewracam oczami na jego komentarz: 

– Dziękuję, mój ukochany braciszku – odpowiadam mu z ironią i strzelam ponownie, ale nawet nie trafiam w tarczę. 

 – Ja pierdolę... stop! – krzyczy zirytowany Tony. 

 Przestaję strzelać. W końcu to on jest tutaj nauczycielem. Z szacunku słucham jego poleceń. 

 – Nie mogę na to patrzeć. Cofnęłaś się dzisiaj do poziomu Hailie. – Wyrywa mi pistolet z ręki. 

 – Umm... dzięki? – W sumie to chyba komplement, skoro moja siostra trenuje kilka miesięcy więcej ode mnie. 

 Tony na początku mi nie odpowiada, a po prostu kieruje się do półki, żeby odłożyć pistolet. Ja, nie chcąc go jeszcze bardziej wkurzać, próbuję powoli wycofać się z pokoju. Niestety w połowie mojej drogi mój brat odwraca się do mnie. Tony zjeżdża mnie wzrokiem, a po chwili lekko mruży oczy: 

 – Wyglądasz blado. 

 – Bo się nie opalam? – odpowiadam ironicznie. 

 Monet przewraca oczami na moje słowa. Chyba nie wierzy, że nie zrozumiałam, co tak naprawdę ma na myśli. Tony krzyżuje ramiona i przez kilkadziesiąt sekund patrzymy na siebie w ciszy. Mam ochotę uciekać przed jego przytłaczającym wzrokiem. 

Gorsza siostra - Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz