Jestem Charlotte.

7.5K 205 93
                                    

– Kurwa mać!

Syczę z bólu. Chciałam dosięgnąć telefonu, żeby wyłączyć budzik, ale oczywiście musiałam się walnąć o róg szafki.

Jest siódma rano, a ja za 20 minut jestem umówiona z moim kierowcą, żeby pojechać z nim do mojej nowej szkoły.

Postanowiłam, że 20 minut spokojnie mi starczy. Biorę zimny prysznic, przebieram się w mundurek szkolny i pakuję podręczniki do plecaka.

Kiedy schodzę to, słyszę głosy z kuchni. Wiem, że chłopcy i Hailie odjeżdżają 10 minut później niż ja. Liceum jest bliżej niż gimnazjum.

Nawet nie wiecie jak się cieszę, że chodzimy do innej szkoły.

– Charlotte!

Ech. Nie dadzą w spokoju przejść?

– Nie mam czasu Hailie!

– A śniadanie?

No tak. Nie jestem fanką śniadań w tygodniu. Nie mam czasu na takie rzeczy i nie jestem do nich przyzwyczajona.

– Kupię sobie na stołówce!

Kłamię.

To nie tak, że nie mam kasy. Will dał mi wczoraj kilkanaście dolarów na lunch do szkoły.

Po co nam tyle kasy na kanapkę to nie mam pojęcia, ale nie mam zamiaru narzekać.

I też nie mam zamiaru zmarnować takiej kasy.

Mamy je dostawać codziennie! Postanowiłam wykorzystać tę kasę o wiele lepiej niż na głupie jedzenie.

Tak szczerze? Jestem zaskoczona. W końcu nawet nie jestem ich siostrą, tylko Hailie nią jest. Myślałam, że będę robić tu za pokojówkę czy sprzątaczkę, ewentualnie coś w stylu „radź sobie sama". A oni naprawdę dobrze mnie traktują. Chociaż czy tyle ile wydali na mnie, nie są dla nich groszami? W końcu są naprawdę bogaci.

Wychodzę przed dom i od razu w oczy rzuca mi się jeep, a w nim jakiś typek. Pewnie to mój kierowca.

Nawet służba tutaj wygląda na bogatą.

Typek wygląda trochę staro. Przypomina mi tyrana wojennego. Ma dużą bliznę na czole i taki zmęczony wzrok.

Ciekawe czy ja też taki mam?

Jest umięśniony, ale nie przycięty. W swoich blond włosach ma już siwe kosmyki. Ma też lekką brodę.

Niewita się ze mną. To dobrze. Wolę o wiele bardziej cichego typka, niż jakiegoś irytującego, co próbuje mnie zagadać.

Nie wiem, kiedy mija tę ponad pół godziny jazdy. Parkujemy i już mam wysiadać, ale nagle odzywa się ten mężczyzna:

– Będę na ciebie czekać po skończonych lekcjach. Bądź na parkingu.

Kiwam głową i zamykam drzwi za sobą. On odjeżdża z piskiem.

Wtedy w końcu mogę spojrzeć na szkołę i... ja pierdolę.

To nowoczesny budynek. Bialutki jak moja nowiutka koszula. Ma duże okna, ogród i w tle widzę kilka boisk. Daje to naprawdę ładny efekt.

Co ja gadam? Ta szkoła po prostu wygląda zajebiście.

Wchodzę do środka i idę do sekretariatu. Powinnam dzisiaj przyjechać wcześniej, żeby mieć czas na odebraniu jakiś kluczyków do szafki i takich tam bzdur, ale kto by się tym przejmował?

Pukam grzecznie do drzwi.

– Proszę!

Otwieram powoli drzwi.

– Umm... dzień dobry? Przyszłam po plan lekcji.

Kobieta przytakuje:

– Och, to ty jesteś tą nową uczennicą? Oczywiście już ci wszystko daje. No podejdź żeś tu.

Zamykam za sobą drzwi i posłusznie podchodzę do jej biurka.

Kobieta coś grzebie w szafce.

– Widzisz? Tutaj masz plan lekcji, a tutaj jest dzienniczek. Nauczyciele zapisują w nim, jak wychodzisz do toalety na lekcjach albo idziesz do pielęgniarki.

Że co kurwa?

Ale nic nie mówię i szybko stamtąd wychodzę. Dzisiaj pierwszy mam angielski.

Oczywiście wchodzę do sali spóźniona, każdy się gapi.

Na szczęście widzę wolną ławkę w drugim rzędzie. Może to nieostatni, ale lepsze to niż pierwszy.

Nauczycielka jest stara, szczupła i przypomina mi brzydszą wersję McGonagall z Harry'ego Pottera.

– Mhm... pierwszy dzień i już spóźnienie?

Chyba się nie polubimy.

– Przepraszam – mamroczę pod nosem i idę w stronę ławki, ale ona nie pozwala mi usiąść.

– Stój. Przedstawisz się nam.

Patrzę na nią i próbuje usiąść, ale znowu mnie zatrzymuje:

– Na środku!

Wzdycham.

– No to powiedz nam swoje imię, skąd jesteś i czym się interesujesz.

Drapię się po głowie i opieram o ścianę.

– Jestem Charlotte.

Chwila ciszy, podczas której związuje ręce na piersi.

– Skąd pochodzisz?

– Z Anglii.

Przez salę przechodzi szum zainteresowania.

– Interesujące... a skąd dokładnie? Anglia, Szkocja, Wal...

– Anglia to kraj, nie państwo.

I ona jest nauczycielką? Kiedy ludzie nauczą się, że kraj, a państwo to dwie inne rzeczy? Kraj może być jednostką podziału niektórych obecnych oraz nieistniejących już państw. Żeby coś było krajem, nie musi być suwerenne - jak na przykład Anglia. Państwo musi być już suwerenne. Anglia to kraj, ale państwo już nie. Państwem jest Wielka Brytania.

Nauczycielka nagle się zamyka i mruga, jakbym jej przywaliła.

– Anglia to część Wielkiej Brytanii. Tak samo jak Walia, Szkocja i Irlandia Północna.

Nagle cała sala chichoczę pod nosem. Nie jestem do końca pewna z czego się śmieją. Nie powiedziałam nawet nic śmiesznego. Jeśli ich to bawi, to już wiem, że będzie ciężko przetrwać w tej szkole.

Nauczycielka rumieni się wściekle:

– Wracaj na swoje miejsce!

Podnoszę brwi, nie wiedząc czy bardziej żenująca jest klasa albo nauczycielka. Ale słucham jej i siadam na swoje miejsce.

Gorsza siostra - Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz