Charlotte, co się dzieje?

5.7K 169 72
                                    

Hailie narzekała coś tam Vincentowi, że nie czuję się częścią rodziny. Ble, ble, ble.

Więc teraz będzie pomagać w jakiś zbiórkach charytatywnych. Trochę się z niej nabijałam, ale ona zaczęła mnie prosić, żebym jej pomagała. Projektowała jakieś ubranka, logi firmy i takie bzdety.

I jak robi te swoje słodkie oczka, i mnie tak słodko prosi...

Zdecydowanie mam za miękkie serce.

Więc teraz projektuje jakieś ubranka dla sierot. Tak szczerze czuję się dziwnie z tym. W końcu nie specjalizuję się w tym. Owszem zdarza mi się projektować, bo rysuję masę fanartów, ale jednak dalej...

- Jak ci idzie?

Odwracam gwałtownie głowę na Willa, który przyszedł nas zobaczyć. Jest 21, a my siedzimy całą piątką (ja, Hailie, trójca) w salonie.

Wzruszam ramionami.

Hailie grzebie w jakiś papierach, ale odrywa się od nich na głos Willa:

- Jestem pewna, że idzie jej bardzo dobrze - odpowiada mu za mnie Hailie.

- Ty wiesz, że nie jestem projektantką?

- Widziałam jak szkicujesz jakieś ubrania!

- To było do fanartu! - Zmęczona przecieram ręką do twarzy. - Nigdy nie projektowałam na serio. Nie lubię tego.

Ona marszczy brwi na moje słowa:

- Nie wiedziałam - mówi cicho Hailie.

- A skąd miałaś wiedzieć? - Przewracam oczami. - Idę do pokoju.

- Jesteś pewna? Zaraz będzie pizza.

- Dobranoc, Hailie.

Nie mogę nic poradzić na to, że dalej nie mam apetytu. Wiem, że ważę coraz mniej, chociaż nie mam wagi w pokoju. Ale apetyt nie wraca. Naprawdę moim celem nie było schudnąć, ale... mówi się trudno. Nie chcę mi się nic z tym robić.

Ogólnie ostatnio nie chcę mi się nic z niczym robić.

Sen, jedzenie coraz bardziej znika w moim życiu, a zastępuje go piwo, papierosy i zioło. Jak tak dalej pójdzie to nie dożyję szesnastki.

Czuję się powoli jak jakaś Christiane F*, ale wydaję mi się, że bardziej bliżej mi do Babsi*.

***

Kiedy dzwoni mi budzik na następny dzień, zastanawiam się nad zrobieniem jakieś wielkiej zbrodni i późniejszym powieszeniem się.

Jak odejść to z szumem, co?

Znowu spałam niecałe trzy godziny, bo nie mogłam się powstrzymać od domówki. Wiem, że muszę przystopować, bo coś czuję, że to się źle skończy, ale... nie umiem.

Albo chociaż przystopować z paleniem zioła i piciem.

Umm... kogo ja próbuje oszukać?

***

Na WF mam poczucie, że zaraz wyzionę ducha. Zapomniałam już prawie o ręce, ale teraz ona daje o sobie znać. Przypomniałam sobie jak ona, cholernie boli. Próbuje się nie krzywić, ale to naprawdę trudne zadanie.

Ojciec raz mi zwichnął rękę. Podobne uczucie.

Nie dobrze.

Nie mam ochoty jeździć po szpitalach, a tak poza tym za dwa miesiące jeden z najważniejszych meczy. Nasza drużyna szkolna wygrywa prawie z wszystkimi (okazało się, że bananowe dzieci są bardzo dobre w sporcie) i za niedługo gramy serio poważny mecz. To jest już skala całego stanu.

Gorsza siostra - Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz