Przepraszam.

6.7K 196 36
                                    

Wchodzę szybkim krokiem do swojego pokoju, zastrzaskując głośno drzwi.

Nawet nie wiem czemu się tak zdenerowałam.

W końcu mama codziennie miała do mnie jakiś problem. Nie mówiąc już o kobiecie mojego ojca... więc dlaczego to mnie tak wyprowadziło z równowagi?

Nawet do cholery na mnie nie krzyczeli! Po prostu zapytali się co mi się stało. To nawet miłe.

Zjeżdzam po ścianie i siadam ciężko na podłodze. Mam wrażenie jakbym ważyła tony. Że jestem tak ciężka, że nigdy nie będę miała siły już wstać.

W mojej głowie pojawia się obraz babci. Jej placków ziemniaczanych, których chociaż nie lubiłam to zawsze je jadłam, żeby nie było jej przykro.

W mojej głowie pojawia się obraz moich dawnych znajomych. Z którymi uciekałam z szkoły i malowałam sprejami po murach.
W mojej głowie pojawia się obraz mamy.

Zaciskam mocniej ręke na włosach. Mam ochotę sobie je wszystkie wyrwać. Mam ochotę wyrwać swoje serce i włożyć je do jakiegoś mniej zepsutego ciała.

Kiedy mam już ciągnąć, przerywa mi pukanie do drzwi:

- To tylko ja - mówi delikatnie kobiecy głos. To Hailie. - Chcę tylko porozmawiać.

Wzdycham i podnoszę głowę do góry.

- Okej - odpowiadam cicho, ale jestem pewna, że mnie usłyszała.

Hailie wchodzi i niepewnie rozgląda się po pokoju. Nikogo tu nie było, oprócz Willa, ale w ostatnich dniach zaszły tu drobne zmiany.

Na moich ścianach wiszą plakaty z moich ulubionych filmów, seriali i zespołów. Są jeszcze moje rysunki.

- Ładnie tutaj masz. - Uśmiecha się niezręcznie i siada na łóżku. - Wiem, że nie byłam najlepszą siostrą... co ja gadam? Byłam okropną siostrą. - Bierze głęboki oddech i patrzy na mnie. - Ale tutaj... możemy zacząć od nowa?

- Nie chcę zaczynać od nowa. - Mój głos brzmi wrednie, ale nie dbam o to. - Nie chcę gadać o jakimś pieprzonym, nowym początku bo nie masz ochoty przepraszać za swoje czyny.

Hailie przymyka oczy.

- Chaz...

- Nie odzywaj się do mnie tak! - Gwałtownie wstaję i celuje w nią palcem. - Nie masz prawa! Wiedziałaś co robi mi matka i miałaś w to dupie! Przez pieprzone dwanaście lat!

- Charlotte... - Hailie też wstaje. - Jestem tylko rok starsza. Skąd miałam wiedzieć co mam robić?

- Do cholery Hailie! Nasza matka miała mnie w dupie przez całe moje życie!

Po moich słowach nadchodzi długa cisza.

Robię kilka kroków do przodu, aż mój palec dotyka jej klatki piersiowej.

- Przychodziłam do was kilka razy w roku. Widzieliście moje siniaki i blizny. Widzieliście w jakim słabym stanie byłam. I nic z tym nie robiliście! Musiałam sama pójść na policję, dopiero po tym jak mój ojciec prawie mnie zabił! - Biorę głęboki wdech. - Rozumiesz? Prawie zginęłam przez was!

Trochę koloryzuję. Nie poszłam na policję, a prawdę powiedziałam niechcący. Ale nie musi tego wiedzieć, prawda? Trochę wyrzutów sumienia jej się przyda, przez ignorowanie mojego stanu przez jakieś dziesięć lat.

- Przepraszam.

Jej głos jest cichy. Po chwili kieruje wzrok w podłogę, jakby było jej wstyd.

- Naprawdę przepraszam. - Po chwili podnosi na mnie spojrzenie. - Gdybym mogła... zmieniłabym to. Obiecuję. Oddałabym wszystko, żeby to zmienić. Ale ja byłam tylko dzieckiem, wiesz?

- Byłaś mądrym dzieckiem.

- Wiem.

Podnoszę brew i się na nią gapię. Nawet w tej chwili musi być zapatrzona w siebie?

Ona sama zaczyna delikatnie chichotać, ale po chwili poważnieje.

- Oni nie są tacy źli, wiesz? - Macha ręką. - Monetowie. Owszem, są trochę wredni, ale... troskliwy.

- Manipulują tobą.

Ona wzdycha i łapię mnie za ramiona:

- Teraz jesteśmy rodziną. Wszyscy. Nawet jeśli ty nie chcesz - Podnosi rękę i pstryka mnie w nos. - Też jesteś Monetem.

- Nawet nie mam tak na nazwisko.

- A kogo to obchodzi? - Wzrusza ramionami i się uśmiecha. - To jak? Idziesz z nami zjeść kolację?

- Nie, dzięki.

- No tak... - Drapię się po głowie - byłoby za idealnie, co?

Wysyła mi ostatni uśmiech i wychodzi.

Zostawiając mnie samą z tysiącami myśli w głowie.

Nie mam pojęcia co robić. Wybaczyć jej? Chyba ma rację. Była tylko dzieckiem, a do tego jestem pewna, że mama nią manipulowała.

Zamykam oczy. Czy jestem w stanie jej wybaczyć, że musiałam 12 lat siedzieć u mojego ojca, który się nade mną znęcał.

Wiem, że to nie jej wina. Wiem, że to wina mamy, ale... chyba nie jestem gotowa się z tym pogodzić, że głównie to moja wina.

Bo w końcu jakbym poszła na policję wcześniej... ale się bałam. Bo jakby wysłali mnie do ojca, aż nie wyjaśnią sprawy? Na naszym osiedlu chodziły takie plotki. Dzieci szły na komisariat, policja przychodziła do domu i później zostawiała dzieciaki na kilka dni ze swoimi rodzinami, aż nie znajdą dowodów.

Nie kończyły za dobrze.

Wzdycham i postanawiam jedno.

Muszę wziąć zimny prysznic.

Gorsza siostra - Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz