Rozdział 23

203 10 0
                                    

Kiara

Gdy tylko weszłam do sypialni odrazu się rozpłakałam, jak on mógł mi to zrobić?! Rozumiem że w tym świecie może inaczej się nie da, ale zgodził się na to wszytsko patrząc mi w oczy! Czy on nie widział że mi na nim zależy?! Wbił mi nóż prosto w serce! A ja głupia dalej miałam nadzieję, że zaraz tu przyjdzie i powie ze to wszystko było jakimś głupim żartem i że wcale jej nie poślubi!

Marco widząc że płaczę, podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.

-Tak mi przykro Kiaro, wiem że ci na nim zależy!

A ja jeszcze bardziej się rozpłakałam.

-Marco! Ja już tak dłużej nie mogę! Muszę się  stąd wyprowadzić! Nie mogę tu zostać i patrzeć jak oni będą razem tu mieszkać!

Wtulilam się w niego jeszcze bardziej i chciałam zapaść się pod ziemię, to co przeżyłam przez całe moje życie, nie było tak bolesne, jak to co dzisiaj zobaczyłam.

-Dobrze, postaram się coś wymyślić. Jak tylko Sergej wyjedzie to pogadam z Lukasem. Odparł po czym odsunął się odemnie i zaczął wycierać moje łzy z policzków.

-Pójdę zmyć z siebie ten makijaż i doprowadzę się do porządku. Odparłam i poszłam do łazienki.

-Okej, poczekam na ciebie i może obejrzymy sobie jakiś film.

Zgodziłam się, bo i tak nie wiedziałam co ze sobą zrobić.

Gdy wyszłam z łazienki, zobaczyłam że Marco już śpi. Zasnął w ubraniach, więc postanowiłam go rozebrać i zdjęłam mu buty i spodnie, a koszulkę mu zostawiłam, przykryłam go kołdrą i sama położyłam się po drugiej stronie łóżka.

Kręciłam się chyba dobrą godzinę, zanim usnęłam. Ciągle miałam przed oczami widok te rudej szmaty na kolanach Lukasa i tego jak patrząc mi w oczy powiedział

Przyjmuje twoja propozycje. Poślubię twoja córkę

***

Obudziłam się rano i w ogóle nie miałam ochoty wstawać, nie chciałam schodzić na dół na śniadanie, bo wiedziałam że zobaczę ich tam razem. Naprawdę chciałam się stąd jak najszybciej wynieść. Musiałam zacząć żyć na nowo, bez Lukasa i bez tego wszystkiego. W końcu niedługo miałam urodzić dziecko a to wymagało odemnie odpowiedzialności i stabilności chociażby emocjonalnej.

Zobaczyłam że Marco właśnie sie obudził i podłożył sobie rękę pod głowę spoglądając na mnie rozbawiony.

-Co się tak patrzysz? Zapytałam zdziwiona.

-Zastanawiam się, co mogli byśmy  wymyślec, żeby uciec dziś z rezydencji na cały dzień.

Zrobiłam zaskoczoną minę.

-chcesz uciec? A co z Lukasem i Sergejem? Zapytałam zdumiona

-Dadzą sobie jeden dzień beze mnie radę, a zresztą nie ważne, Twoje szczęście jest dla mnie ważniejsze niż to co mój braciszek ma na dziś w planach.

Uśmiechnęłam się do Marco z wdzięczności i mu  podziękowałam

-ogarnij się szybko, bo jeżeli chce nam sie udać wyjść nie zauważonym, to musimy się pospieszyć! Dodał Marco i wyszczerzył do mnie swoje zęby.

Mafijny WybawcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz