Rozdział 27

212 8 0
                                    

Lukas

Siedziałem z Antonem w jednym z klubów i popijałem drinka. Ostatnio zdarzało mi się to dość często, odkąd Kiara opuściła rezydencje, nie mogłem się pozbierać i zacząłem pić. Gdy przychodziłem do domu bardzo pijany, chodziłem spać do jej sypialni, brakowało mi jej, ale wiedziałem że nic z tym zrobić nie mogę. Musiałem zostawić ją w spokoju. Nie mogłem robić jej nadzieji, bo to by ją zniszczyło. A z tego co słyszałem bardzo dobrze sobie radzi. Zaczęła chodzić na terapię, co mnie bardzo cieszyło. Miałem nadzieję że uda jej się pozbierać i zacząć normalnie żyć, tak jak na to zasługuje.

Byłem już mocno wstawiony a jakaś laska zaczęła dobierać mi się do kutasa. Odpieła mi rozporek i złapała w ręce mojego fiuta, który nawet nie drgnął pod wpływem jej dotyku. Nie powiem była ładna, albo bynajmniej tak mi się wydawało, byłem zbyt pijany żeby to stwierdzić. Odkąd poznałem Kiare, nie mam w ogóle ochoty bzykać jakiś przypadkowych lasek .

-Zaraz się nim zajmę i sprawie że będzie Ci dobrze. Powiedziała do mnie dziewczyna i spojrzała na mnie z pod swoich sztucznych rzęs.

Nie zrobiło to na mnie w ogóle wrażenia i spojrzałem na Antona. Zobaczyłem że do niego też podeszła jakaś dziewczyna, tyle że on był mocno na nią napalony i już ładował ją od tyłu. Postanowiłem że dopije swojego drinka i wrócę do domu. Jutro czeka mnie ważne spotkanie i do tego czasu muszę wytrzeźwieć. I nagle rozdzwonił się mój telefon, spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem że dzwoni Kiara. Musiałem przetrzeć oczy, bo myślałem że mi się to przewidziało. Spojrzałem ponownie w ekran telefonu, ale dalej pokazywało mi się jej imię. Zawahałem się na chwilę, bo nie byłem pewny czy powinienem odebrać. Jednak to było silniejsze odemnie i po sekundzie nacisnąłem zieloną słuchawkę.

-Hallo. Odpowiedziałem, trochę bełkocząc

Ale nikt się nie odezwał. Po chwili usłyszałem krzyk! Krzyk Kiary!
Kurwa! Chyba coś się z nią złego dzieje!
Odepchnąłem mocno dziewczynę od siebie, która próbowała pobudzić mojego kutasa do życia i szybko wstałem. Zapiąłem rozporek i zacząłem mówić.

-Kiaro?! Dziecinko! Już do ciebie jadę! Będę za chwilę!

Biegiem wybiegłem z klubu i wsiadłem do samochodu. Niemal natychmiast wytrzeźwiałem i bez zastanowienia odjechałem prosto w stronę domu Kiary.

Kurwa co się mogło stać?! Może ktoś się do niej włamał? I zrobił jej krzywdę ? Nie to nie było możliwe, bo przecież miała ochronę, która pilnowała ją dwadzieścia cztery godziny na dobę. Gdyby coś się działo odrazu dostał bym telefon. To musiało być coś innego. A może zaczęła rodzic?! Nie to też nie to przecież była dopiero w połowie piątego miesiąca. Wiem, bo tak naprawdę śledzę każdy jej ruch. Oczywiście z ukrycia, nawet mój brat nie wiem o tym.
Nie wiedziałem co się dzieje, ale czułem że stało się coś złego.

Podjechałem już pod dom Kiary i wyskoczyłem z samochodu nawet go nie zamykając. Podbiegłem prosto pod drzwi i nagle zobaczyłem że podbiega do mnie jeden z ochroniarzy.

-Szefie czy coś się stało? Zapytał przestraszony.

-Napewno! Odpowiedziałem.
-Nie mam czasu na pogaduchy

Złapałem za klamkę, ale drzwi były zamknięte. Musiałem myśleć szybko więc podniosłem kamień z ziemi i rozbiłem nim okno. Szybko się przez nie przedostałem do środka i zacząłem szukać Kiary.

Mafijny WybawcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz