Rozdział 12

276 8 0
                                    

Kiara

Obudziłam się rano czując na sobie ramiona Lukasa, obejmował mnie w pasie, a ja nawet nie czułam się z tym źle. Nie krępował mnie jego dotyk a wręcz przeciwnie, czułam się dobrze. Może dlatego że już dawno nikt nie okazywał mi bliskości ani czułości? Może właśnie tego potrzebowałam?
Wiedziałam już na sto procent że Lukas nie zrobi mi krzywdy. A skąd to wiedziałam? Nie wiem poprostu to czułam! Gdyby chciał mi coś zrobić to już dawno by zrobił, zresztą widzę jak traktuje Stelle, zawsze odzywa się do niej z szacunkiem i nigdy nie podważa jej zdania.

Po chwili poczułam że znów coś wbija mi się w plecy, wiedziałam że to jego penis, ale tym razem o dziwo się nie wystraszyłam.

-dzień dobry dziecinko. Powiedział Lukas, lekko zachrypiałym głosem.

A moje serce zabiło szybciej na te słowo. Dziecinko! Niby nic, ale odkąd moi rodzice zmarli, nikt tak do mnie nie mówił.

-Dzień dobry. Odpowiedziałam po chwili.

Lukas musiał poczuć że jego przyrodzenie wbija mi się w plecy, bo szybko się odemnie odsunął.

-przepraszam. Powiedział smutno.
-Chciałbym powiedzieć że to się więcej nie powtórzy, ale nie panuje nad tym kiedy jestem przy tobie.

Nie wiem czemu, ale podobało mi się to, co prawda nigdy nie miałam, dobrego wspomnienia na widok penisa, ani nawet nie wiedziałam że to może być przyjemne, bo nigdy nie uprawiałam seksu z własnej woli! Bo Za każdym razem byłam gwałcona! I Nawet Amir odebrał moje dziewictwo siłą .

-Nie przepraszaj. Odpowiedziałam i spojrzałam na Lukasa
-Nie czuje się z tym źle, bynajmniej przy tobie.

Uśmiechnęłam się do niego, by dać mu do zrozumienia ze naprawdę tak jest.
On gdy to zobaczył znacząco się rozluźnił.

-zjemy razem śniadanie, a potem muszę wyjść ogarnąć sprawy. I możliwe że nie będzie mnie do wieczora. Muszę też wziąść że sobą Marco, więc niestety zostaniesz tylko ze Stellą.

-Rozumiem. Odpowiedziałam.

-Zadzwonię też dziś do lekarza, zrobię Ci termin, a potem zawiozę cie na wizytę.

Spojrzałam na niego z wdzięcznością i przypomniałam sobie naszą rozmowę w nocy, po tym jak powiedziałam że chce zatrzymać dziecko, nie spodziewalam się że tak dobrze to przyjmie. Przecież w końcu to był jego dom i tak naprawdę żyłam za jego pieniądze. Nie musiał wcale mi pomagać, przecież byłam dla niego obcą osobą a jednak to robił i wciąż nie miałam pojęcia dlaczego.

-I chciałbym jeszcze zabrać cie do innego lekarza. Oczywiście jeśli się zgodzisz.

- Do jakiego? Zapytałam Niepewnie.

-Pomyślałem że było by dobrze, gdybyś rozpoczęła terapię z psychiatrą. Spojrzał się na mnie i wyczekiwał mojej reakcji.

Psychiatra? Pomyślałam przez chwilę i doszłam do w wniosku, że po tym co przeszłam, to wcale nie był zły pomysł. Powinnam chociaż spróbować, chodź tak naprawdę nie wiem czy uda mi się wrócić do normalności.

-Dobrze, odpowiedziałam po namyśle.
-Jeżeli to może mi pomóc, to pójdę.

-Cieszę się! a teraz chodź, bo Stella czeka już na nas napewno że śniadaniem.

Mafijny WybawcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz