Rozdział 34

197 7 0
                                    

Kiara

Stałam i wpatrywałam się w Lukasa, chyba mi się przesłyszało! Co on właśnie powiedział?!

-Możesz powtórzyć? Zapytałam.

-Kocham Cię dziecinko! Tak bardzo cie kocham i nie chce cie znowu stracić.

Zamarłam, on mówił prawdę, widziałam to w jego oczach. On mnie naprawdę kocha?! Tylko dlaczego teraz?! Dlaczego nie powiedział mi tego wcześniej? Teraz nawet nie wiem czy będę potrafiła się pozbierać i ponownie mu zaufać. Tak bardzo chciałabym teraz cofnąć czas. Ale nie mogłam.

-Dobrze dam ci dwa miesiące. Powiedziałam i odsunęłam się od niego, bo wiedziałam że między nami znów są emocje, a nie chciałam dać im się ponieść, bo to by oznaczało że mu wybaczyłam a tak wcale nie było, nawet jeśli wyznał mi miłość, to musi mi pokazać że naprawdę chce żebym przy nim została.

Siedzieliśmy na plaży do samego wieczora, rozmawialiśmy o wszystkim dobre kilka godzin, ale już na spokojnie, bez żadnych emocji. O opowiedziałam mu trochę o moich rodzicach, jeszcze za nim umarli, a on opowiedział mi o swoich i to jak stał się Capo. Okazało się że wcale tego nie chciał, ale nie miał wyjścia, bo od dziecka jego ojciec przygotowywał go do jego pozycji, którą zajął odrazu po jego śmierci. Teraz nawet nie potrafił by być kimś innym, bo nigdy nie żył normalnie, a z drugiej strony, każdy wiedział jak wygląda i nawet gdyby odszedł i zrezygnował ze swojego stanowiska, to i tak ludzie chcieli by go zniszczyć i prawdopodobnie zabić.
Dlatego postąpił ze mną tak, bo chciał dać mi wybór. Wiedział że jeżeli zostanę z nim, to wkrótce jego wrogowie dowiedzą się o mnie i będą mogli wykorzystać jego słaby punkt, żeby go zniszczyć, a przede wszystkim mogą mi coś zrobić i znów mnie skrzywdzić, a Lukas tego nie chciał, nie chciał bym znów cierpiała i pakowała się na nowo w niebezpieczeństwo, bo i tak już w życiu dużo przeszłam. Ona chciał mojego szczęścia i tego, żebym ułożyła sobie szczęśliwe życie.

-Może już pojedziemy do rezydencji. Zapytał mnie Lukas.

-Tak, na dzisiaj już wystarczy mi świeżego powietrza i szczerze mówiąc, jestem głodna. Roześmiałam się i chwyciłam rękę Lukasa, który właśnie mi ją podał, żebym podnisla się z piasku.

Gdy dotarliśmy do domu, nikogo w nim nie było, Stella, pewnie poszła już spać, a Marco pewnie też jeszcze nie wrócił, napewno korzystał, bo dziś miał wolne od obowiązków.

-Mogę dzisiaj spać z tobą? Zapytał Lukas

Czym mnie zaskoczył, przecież i tak praktycznie zawsze ze mną spał i nawet nie pytał czy tego chce.

-Tak, odpowiedziałam, a po chwili poczułam jak moje policzki robią się czerwone ze wstydu.

Co się ze mną znów dzieje? Przecież nigdy mnie to nie krępowało.

-Nie bój się, nie dotknę cie bez twojej zgody. Powiedział Lukas i uśmiechnął się do mnie szeroko.

-Wiem. Odpowiedziałam a po chwili Lukas pociągnął mnie za sobą na górę.

***

Następnego dnia, Obudziłam się w ramionach Lukasa, spoglądałam na niego jak śpi, był taki niewinny i przypominał małego chłopca bez żadnych zmartwien. W tym momencie, zapragnęłam go pocałować. Delikatnie zbliżyłam się do jego twarzy i mimowolnie oblizałam swoje usta, ale nagle Lukas otworzył oczy i uśmiechnął się szeroko.

Mafijny WybawcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz