Saverio
Przepadłem.
Bezapelacyjnie przepadłem. Dla niej.
Choć nie powiedziałem co czuję, ani ona tego nie zrobiła, to coś było na rzeczy. I chyba oboje baliśmy się to przed sobą przyznać. Wystarczyło mi to, że oddawała moje pocałunki za każdym razem, gdy się zbliżyłem. Ale nadal nie doszło do niczego więcej, ze względu na to, że nie chciałem naruszać jej granic.
Jasne, mogliśmy żartować na temat seksu i mówić o nim otwarcie, ale żadne z nas nie chciało wykonać kroku. Albo inaczej, ja chciałem, ale ważniejsze są dla mnie jej bezpieczeństwo i komfort. I przede wszystkim nie chciałem na nią nalegać, bo widziałem w jak złym stanie psychicznym była przez ostatnie dni.
I wcale jej się nie dziwiłem.
Starałem się ukrywać przed nią całą wściekłość, jaka przeze mnie przechodziła, gdy dostawałem wiadomość od Manciniego, że Quentin Arrel próbuje spotkać się z Kanem i jest coraz bliżej osiągnięcia celu. A na to nie mogłem pozwolić, dlatego powoli zaczynałem planować szybki ślub, żeby nikt nie zorientował się przed czasem, że Haiden nie ma jeszcze mojego nazwiska. Do tej pory jednak wuj dziewczyny nie spotkał się z Prosperem, ale dostałem wiadomość, że być może Quentin będzie na bankiecie u Ingvara i Reese.
Dlatego jedyny plan jaki miałem, to nie opuszczanie Haiden nawet na jeden krok.
— Gotowa? — zapytałem, uprzednio pukając do drzwi jej sypialni. — Powinniśmy już wychodzić, żeby dojechać na czas.
Szatynka powoli otworzyła drzwi i przyjrzała mi się z dołu. Dosłownie oniemiałem spoglądając na jej ciało ukryte pod obcisłą, czarną suknią z rozcięciem do biodra na lewej nodze. Sięgała jej do ziemi, a cienkie ramiączka idealnie komponowały się z jej rozpuszczonymi i pokręconymi włosami oraz głębokim dekoltem.
— I co myślisz? Wczoraj w sklepie nie znalazłam nic lepszego, a nie wiem czy to jest odpowiednie.
Jej przybita mina wyrażała więcej niż słowa, dlatego jedynie pochyliłem się, muskając z ogromną pasją jej usta.
— Brakuje mi słów, żeby opisać jak olśniewająco wyglądasz — stwierdziłem, patrząc tylko w jej tęczówki.
Zarumieniła się uroczo i wróciła do sypialni, aby zabrać z niej srebrną kopertówkę, a później niepewnie pociągnęła mnie do wyjścia.
Jechał z nami Rufo, żeby w razie czego być w pobliżu. Cieszyło mnie też, że na bankiecie pojawi się Vincent wraz z Harper, dzięki czemu Haiden będzie bezpieczniejsza. Powiedziałem im jakiś czas temu, o co dokładnie chodzi, żeby mieć ich rodzinę po swojej stronie, co oczywiście potwierdzili. Stresowałem się jak nigdy wcześniej, choć to był tylko głupi bankiet.
***
Witanie się z nieszczerym uśmiechem było normą, jeśli chodzi o bankiety. Szczery uśmiech posłałem jedynie w stronę siostry narzeczonej oraz jej męża, a także w stronę państwa Mayer. Tak jak z początku całej imprezy widziałem w oczach Harper niechęć do mojej osoby, tak po rozmowie, gdy wszystko sobie wytłumaczyły z Haid było już dużo lepiej, a nawet zaczęła ze mną żartować.
Reese była sceptycznie nastawiona do rozmowy z Haiden, ze względu na jej pomoc co do uprowadzenia szatynki. Jednak dziewczyna nie miała jej tego najwyraźniej za złe, bo po czasie rozmawiały już na totalnym luzie, popijając czerwone wino z kieliszków.
— Panie Farnese, czy możemy prosić na słówko? — Ingvar spojrzał na mnie poważnie, wraz ze stojącym obok Vincentem. Skinąłem głową, od razu mówiąc, że mają zwracać się do mnie po imieniu i odeszliśmy kawałek, do spokojniejszego miejsca.
CZYTASZ
Guns&Kisses
AcakDecyzje podjęte bez naszej wiedzy są w porządku, ale tylko wtedy, gdy nie dotyczą one naszego życia. Pośrednio lub bezpośrednio. Ale decyzje podjęte za nas, dotyczące naszych wyborów sieją spustoszenie. Zmuszeni jesteśmy zakończyć relację, nie potra...