Rozdział 5

976 28 0
                                    

Haiden

Od pieprzonego tygodnia siedziałam w sypialni i nie zamierzałam wychodzić na dłużej niż to konieczne. Saverio nawet nie pofatygował się, żeby zapytać czy żyję, choć pewnie wszystko przekazywała mu Mary. Udało mi się wybłagać gosposię, aby przynosiła mi jedzenie do pokoju, bo nie chciał mieć z nim styczności.

Aż do dzisiaj. Mary zachorowała i nie miałam wyboru.

Schodząc do jadalni na śniadanie, od razu zauważyłam bruneta, który siedział przy stole przed laptopem i popijał kawę. Myślałam przez chwilę, że będzie miał mnie gdzieś, ale jego wzrok od razu spoczął na mojej sylwetce odzianej w obcisłe dżinsy i koszulę.

— W końcu zdecydowałaś się wyjść z jaskini? — Jego ton był obojętny, choć dalej lustrował mnie wzrokiem.

Nie zamierzałam się odzywać. Podeszłam do ekspresu, wzięłam jeden z kubków, który stał obok i ustawiłam go, żeby zrobić sobie kawę. Nadal nie miałam żadnej ze swoich rzeczy, o które walczyłam.

— Czyli nie chcesz się odzywać. W porządku, Xandro — mruknął, a ja o mało nie rozbiłam pełnego kubka.

Odwróciłam się w jego stronę, aby spostrzec, że przygląda się mi z błyskiem podziwu w oczach. On już wiedział i zapewne jedno połączenie wystarczyłoby, żeby dowiedział się także mój ojciec.

— Nie spodziewałem się, że taką rzecz można ukryć przed własną rodziną. Ale jednak udało ci się to zrobić, ciekawi mnie jak.

— To nie jest trudne.

— Bycie płatnym zabójcą czy ukrywanie tego przed światem? Siadaj, mamy do pogadania o kilku kwestiach. — Odsunął krzesło obok siebie i choć mogłam odejść do sypialni to zajęłam miejsce obok mężczyzny.

— Obie rzeczy nie są trudne. Tym bardziej jak ma się dostęp do broni i żyje się w takim świecie. Co do mojego ojca, to on nie mógł się dowiedzieć. Głównie z pobudek jakimi się kierowałam, aby to rozpocząć.

Nie chciałam mu o tym opowiadać, choć podejrzewałam, że kiedyś zapyta. Jednak nawet, gdyby zapytał teraz to nie dostałby odpowiedzi. Za ciężki temat, mimo że minęło tyle lat.

— Zacznijmy od tego, że powinnaś wychodzić z pokoju — puścił moją wypowiedź mimo uszu. — Gdybyś wyszła tydzień temu, dowiedziałabyś się, że w moim gabinecie czekają twoje rzeczy, o które prosiłaś.

Przez chwilę myślałam, że się przesłyszałam. On poważnie przywiózł moje rzeczy i pozwolił mi mieć broń?

— W każdym razie nadal tam są. Możesz tam podejść w każdej chwili. Skoro dowiedziałem się sam o tym, czym się zajmujesz, mam szczerą nadzieję, że nie będziesz wykorzystywać tych umiejętności przeciw mnie, mojej rodzinie oraz pracownikom. — Spojrzał na mnie poważnie, oczekując odpowiedzi.

— Nie będę. Saverio, mogę cię o coś spytać? — Skinął głową w odpowiedzi, wpatrując się w moje tęczówki. — Czy zabrałeś z mojego domu adrenalinę? Zastrzyki dokładniej.

Zmarszczył brwi, niezbyt wiedząc co mam na myśli.

— Dlaczego miałbym zabrać...

— Mam ostrą alergię na orzechy — przerwałam mu. — Jeśli zjem cokolwiek, co zawiera orzechy to będę miała wstrząs. Zacznę się dusić i nie będzie zbyt ciekawie.

Wypuścił spomiędzy warg oddech, biorąc łyk kawy.

— Załatwię to. Przekażę też kucharzom, żeby nie robić żadnych posiłków z orzechami, a jeśli takowe się znajdą to żeby były oznaczone.

Guns&KissesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz