Haiden
— Dzień dobry, pani Farnese — odezwała się Mary, gdy zeszłam na śniadanie.
— Dzień dobry, Mary. Jak samopoczucie? — zapytałam, siadając do stołu z uśmiechem.
— Dobrze, dziękuję. Kucharze przygotowali dla pani owsiankę z owocami, o którą pani prosiła zeszłego wieczoru.
Skinęłam głową w podziękowaniu, gdy kobieta postawiła przede mną małą miskę z jedzeniem. Od mojego ślubu minęły trzy dni, a dwa dni temu wróciliśmy do LA. Wieści o tym, że Saverio nie jest już singlem dość szybko rozniosły się po wszystkich pracownikach mężczyzny i szczerze mówiąc, bawiło mnie to niemiłosiernie.
Gdy tylko wróciliśmy, zostaliśmy powitani drogim szampanem i milionem gratulacji. Miło było patrzeć na to, jak wszyscy pracownicy cieszą się naszym szczęściem. Chociaż nie spodziewałam się, że tak będzie, ja też się cieszyłam. W głowie nadal miałam umowę, ale przynajmniej byłam szczęśliwa. Poniekąd, bo strach przed przyszłością wciąż nade mną czuwał.
Dziwiło mnie, że sprawa z Kanem ucichła. Właściwie nikt nie mówił o tym, że on nadal gdzieś planuje. Prawdopodobnie z moim wujem, żeby dopuścić do skutków umowy z moim ojcem. Być może Sav miał cały czas jakieś wiadomości na ten temat, ale nie chciał mnie nimi zadręczać. Starałam się nie myśleć o tym, co będzie, ale czasami po prostu się nie dało.
— Cześć Haiden, gdzie Saverio? — Sila wszedł zdenerwowany do kuchni, spoglądając w kierunku korytarza.
— Coś się stało? — zapytałam, zdziwiona jego zachowaniem.
— Muszę z nim pogadać, to ważne. — Spojrzał na swój zegarek i wziął głęboki wdech.
— Jest w gabinecie.
Mancini skinął jedynie głową i szybkim krokiem poszedł w kierunku schodów. Wzruszyłam ramionami, chcąc nie myśleć na temat tego, co było takie ważne. Jadłam spokojnie dalej, ale w mojej głowie szalały różne myśli. A pogorszyło się wtedy, gdy Rito oraz Rufo z prędkością światła przebiegli przez jadalnię, kierując się do gabinetu Sava.
Po kilku minutach bezczynnego siedzenia, zdecydowałam, że muszę do nich dołączyć. Jeśli będą chcieli, mogą wyrzucić mnie z gabinetu siłą, ale jeśli stało się coś poważnego, musiałam wiedzieć.
Powolnym krokiem przechadzałam się korytarzem i stanęłam pod drzwiami gabinetu, słysząc ciche głosy. Nie krzyczeli na siebie, nie wyzywali się. Rozmawiali, w miarę spokojnie.
Za spokojnie.
— I co z tym zrobimy? Nie załatwię na już całej reszty. — Poznałam głos Sava.
— Musimy działać, bo skończy się tragedią.
Bez pukania weszłam do środka, a wszystkie oczy zostały skierowane na mnie. Patrzyłam jednak tylko w jedne, które wyrażały strach. Saverio patrzył na mnie ze strachem w oczach, którego nie potrafił ukryć.
— Co się stało? — zapytałam pewnym głosem, zbliżając się do biurka. Wszyscy stali wokół niego.
— Nic takiego, mały problem z przemytem — odezwał się Sila, z wymuszonym uśmiechem.
Prychnęłam pogardliwie.
— Gdyby to był mały problem z przemytem, nie wbiłbyś do domu taki zdenerwowany. A Rito i Rufo nie biegliby tutaj, jak na złamanie karku. Co. Się. Stało.
— Nie mów jej. To, że jest twoją żoną...
— Mancini do jasnej cholery! — krzyknęłam, aż znowu spojrzał na mnie, a nie na Sava. — To, że jestem jego żoną, nie znaczy też, że może odsuwać mnie od tego świata! Dorastałam w nim, cały czas w nim żyję! Znam każde możliwe ryzyko!

CZYTASZ
Guns&Kisses
AcakDecyzje podjęte bez naszej wiedzy są w porządku, ale tylko wtedy, gdy nie dotyczą one naszego życia. Pośrednio lub bezpośrednio. Ale decyzje podjęte za nas, dotyczące naszych wyborów sieją spustoszenie. Zmuszeni jesteśmy zakończyć relację, nie potra...