Haiden
Miałam tak ogromną ochotę zapaść się pod ziemię, że nawet nie przysłuchiwałam się rozmowie mężczyzn. Niby to był zwykły pocałunek, a takich przeżyłam o wiele więcej, jednak tamta chwila była... wyjątkowa. Taka nasza, czego miało nic nie zepsuć.
Poza Rito, który akurat musiał znaleźć taki moment na przejście do naszej części domu.
Naszej... Chyba powoli zaczynałam traktować to miejsce rzeczywiście jako dom, w którym chciałam mieszkać. Uwielbiałam widok, który każdego ranka zastawałam za oknem, choć czasem była mgła i mało co było można zobaczyć. Ocean za każdym razem był tak samo piękny, a wszystko dopełniał zadbany ogród, w którym nie raz widziałam ogrodników. Do tej pory nie odważyłam się zwiedzić terenu, który zajmowała posiadłość, a co za tym idzie, nie byłam w stajni.
Od wewnątrz dom też był piękny. Ciemne meble, podłogi, drzwi kontrastowały z jasnymi ścianami i ogromem przestrzeni. Zdążyłam już jakiś czas temu zwiedzić naszą część, dzięki czemu odkryłam siłownię oraz basen. W bibliotece znalazłam pełno ciekawych tytułów, za które zamierzałam się zabrać w przyszłości, gdy czas mi na to pozwoli.
— O czym tak myślisz? — zapytał brunet, zaczesując kosmyk włosów za moje ucho.
— Sama nie wiem... — westchnęłam, odwracając wzrok, żeby spostrzec, że Rito gdzieś już poszedł i zostaliśmy sami. — Ile słyszał?
— Przecież powiedział przed chwilą. — Zdziwił się, ale widząc moją zmieszaną minę, uśmiechnął się lekko. — Niewiele, właściwie widział jak się całujemy i to co było później. Jest zjarany, pewnie zapomni o tej sytuacji.
Nie byłam pewna, czy zapomni, ale starałam to sobie jakoś wmówić. Z drugiej strony nie musiał być przecież takim idiotą, żeby rozpowiadać wszem i wobec, co zobaczył. Poza tym jesteśmy dorośli i nie powinniśmy się tłumaczyć z tego, co się stało!
— Haiden, co jest? — zapytał poważnie, widząc moją minę. — Nie wmówisz mi, że wszystko jest dobrze.
Cóż, wszystkiego było po prostu za dużo...
— Boję się, Sav — mruknęłam, ale widząc jak marszczy brwi wiedziałam, że nie rozumie. — Przez cały, cholerny dzień myślałam o tym, co dzieje się wokół. Ta sprawa z Kanem mnie przerasta, chciałabym mieć pewność, że absolutnie nic się nie wydarzy. A teraz jeszcze nasza relacja i to, co powiedziałam ci o mamie... — przerwałam, słysząc z zewnątrz jakieś dziwne dźwięki.
Nie zamknęłam wcześniej drzwi z tarasu, a teraz przez ciszę na dworze wszystko niosło się echem. Spojrzałam w tamtym kierunku, próbując zrozumieć, co tak naprawdę słyszę.
— Co to za dźwięki?
— Chodź, pokażę ci. — Wstał, wyciągając dłoń w moim kierunku. Chwyciłam ją od razu, aby podążać za nim na zewnątrz, a następnie w stronę oświetlonej stajni, gdzie dźwięki były wyraźniejsze.
Dopiero po chwili zwróciłam uwagę na kilka osób kręcących się w pobliżu, a także na lekarza weterynarii jak podejrzewałam po kitlu i samochodzie z logo. Niezbyt wiedząc co się dzieje, po prostu spojrzałam na bruneta, który wyglądał cholernie zabawnie, wchodząc do stajni w białej koszuli i spodniach od garnituru. Zatrzymał nas pod jednym z boksów, gdzie klacz leżała na boku ciężko i głośno rżąc. Od razu w oczy rzucił mi się jej ogromny brzuch, a w moich oczach na pewno pojawiły się iskierki szczęścia i wzruszenia.
— Dobry wieczór, panie Farnese — odezwał się jakiś mężczyzna, spoglądając na nas z uśmiechem.
— Dobry wieczór, Steven. Wszystko z nią w porządku? Żadnych problemów na ten moment?
CZYTASZ
Guns&Kisses
AcakDecyzje podjęte bez naszej wiedzy są w porządku, ale tylko wtedy, gdy nie dotyczą one naszego życia. Pośrednio lub bezpośrednio. Ale decyzje podjęte za nas, dotyczące naszych wyborów sieją spustoszenie. Zmuszeni jesteśmy zakończyć relację, nie potra...