Rozdział 4.

1K 34 2
                                    

Obudziłam się w pomieszczeniu w którym przeważała biel. Było spokojnie i cicho, nie licząc, że w oddali gdzieś coś pikało. Rozejrzałam się najpierw w lewo i ujrzałam łóżko szpitalne. Byłam w szpitalu. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam Asher'a siedzącego obok mnie. Jego mina nie wykazywała żadnych emocji, ale gdy zobaczył, że się obudziłam wstał z miejsca. Pamiętam. Asher złapał mnie gdy zemdlałam i pewnie tak tu trafiłam. Nie ważne jak go nienawidzę, muszę podziękować.

-Ja...-Zaczęłam nieśmiało.- Dzięk...-Nie dokończyłam, ponieważ chłopak przerwał mi.

-Zapomnij, że ta sytuacja miała miejsce. Nie zrobiłem tego, bo się martwiłem. Nikt nie ma się dowiedzieć. Jasne?-Był stanowczy i lekko zdenerwowany.

Przytaknęłam nieśmiało głową a on jak gdyby nigdy nic, po prostu wyszedł z sali.

Idiota.

***

-Co ty sobie do cholery wyobrażasz!-Wrzasnęła Matka gdy tylko weszłyśmy do domu.

-Mamo ja przepraszam...

-Nie przerywaj mi! Jak mogłaś tak po prostu wstać i wyjść? Wiesz ile ja się przez ciebie wstydu najadłam!- Krzyknęła i walnęła pięścią w szafkę.-Bo co? Bo ci się humorek zepsuł? Zepsułaś Till'owi urodziny.

Zabolało.

-Mówiłaś o mnie okropne rzeczy...-Odpowiedziałam cichutko a łzy naleciały mi do oczu.

-Okropne?-Zaśmiała się.- Prawda zabolała? Jesteś porażką, Noemi.

Podeszła do mnie i uderzyła mnie w twarz. Matka umiała uderzyć, że zabolało.

-Wyjdź.

To jedyne co usłyszałam, ale nie musiała nawet tego mówić, bo uciekłam z płaczem do pokoju. Kochałam ją, bo była moją matką, ale jednocześnie nienawidziłam. To okropne jaka potrafi być w stosunku do mnie, swojego jedynego dziecka. Kiedy byłam mniejsza, była lepsza. Chociaż trochę jej na mnie zależało, albo dobrze udawała. Jednak po moim upadku jakby zaczęła mnie nienawidzieć. Trzy lata temu, gdy miałam 14 lat chorowałam na poważne zaburzenia odżywiania. Miałam dużą niedowagę, ale teraz jest już dobrze. Wyszłam z tego. Chyba. Wtedy bardzo spodobał mi chłopak a gdy zobaczyłam, że interesuje się dziewczynami które były chudsze ode mnie zaczęłam się odchudzać. I wszystko w porządku, gdybym nie stworzyła wtedy konta na pewnej aplikacji "Tumblr". Nigdy jej nie odinstalowałam. Stało się to moją obsesją. Traciłam na wadze cały czas, aż zorientowała się matka. I mnie znienawidziła. Nigdy nie zapomnę, jaką zrobiła mi wtedy awanturę.

Zamknęłam na klucz drzwi za sobą i wbiegłam do łazienki, którą na szczęście miałam razem z pokojem. Usiadłam przed toaletą i włożyłam dwa palce do gardła. Zwymiotowałam. Prawdopodobnie tego potrzebowałam, bólu? Miałam wyrzuty sumienia. Dusiłam się wymiotami i łzami, całą się trzęsłam, ale wciąż wymiotowałam. Miałam ochotę pójść do Matthew'a, ale to nie ma sensu. Gdy skończyłam wymiotować, wspomogłam się szafką, aby wstać po czym umyłam zęby i pozbyłam się tej okropnej sukienki. Ściągnęłam stanik i założyłam czarną koszulkę sięgającą mi do połowy ud. Zmylam resztki rozmazanego makijażu i położyłam się bezsilnie na łóżku. Przekręciłam się na bok i przyłożyłam głowę do miękkiej poduszki. Chwyciłam telefon który był nie używamy przez parę godzin. Masa powiadomień od Ashley, Till'a i Matthew'a. Ashley pytała gdzie jestem, Till tak samo, Matt za to pisał coś o jakiejś dziewczynie, ale nie pisał wyraźnie, najwidoczniej był na imprezie. Sięgnęłam ręką do mojej szafki nocnej i wyciągnęłam z niej leki uspokajające. Wzięłam trzy i popiłam wodą która akurat leżała przy łóżku. Wstałam z łóżka nie zostawiając telefonu i wyszłam na balkon. Miałam szczęście z pokojem, własna łazienka i balkon. Spokój i cisza. Oparłam się o barierkę i oddchyliłam głowę do tyłu. Po chwili uniosłam telefon i włączyłam go, zrobiłam sobie zdjęcie na którym mam oddchyloną głowę do tyłu, zamknięte oczy i jestem uśmiechnięta, twarz jest lekko zaczerwieniona i opuchnięta przez płacz, ale nie obchodzi mnie to. Wysłałam to zdjęcie najlepszemu przyjacielowi a on po chwili przypiął serce do zdjęcia i spytał się czy płakałam. Nie odpisałam. Było mi zimno w stopy, więc usiadłam na barierce. To było niebezpieczne, ale nieważne. Jedną ręką trzymałam się barierki a drugą stukałam w ekran telefonu, nogami, zaś machałam jak mała dziewczynka czekającą na kogoś.

Wyszłam z Chatu i przewinęłam stronę na telefonie. Weszłam w tą aplikację. Stuknęłam w ikonkę a na ekranie pojawiło się logo Tumblr'a. Sporo mnie tu nie było. Przejrzałam parę blogów i odczytałam powiadomienia. Uśmiechnęłam się i zeszłam z barierki. Weszłam do pokoju, położyłam się na łóżku i włożyłam telefon pod poduszkę, ale zaraz po tym wyciągnęłam go i włączyłam. Wpisałam kod i znowu weszłam w Tumbler'a. Weszłam w swój profil i napisałam dużymi literami.

WRACAM.

Ponownie włożyłam telefon pod poduszkę i po prostu zasnęłam.

Angel of failure.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz