Epilog.

852 25 16
                                    

Dwa lata później.

Życie nie zawsze jest idealne i pełne pięknych momentów. Moje skrywało wiele tajemnic, porażek, okropności, ale także przyniosło mi szczęście. W ciągu tego roku zyskałam wspaniałego chłopaka który wspierał mnie do końca podczas walki z chorobą. Zwyciężyłam. Zyskałam kolejną szansę, ale teraz już się nie poddam, bo mam dla kogo walczyć. Moja siostra Valencia była moim wczesnym prezentem na wigilię, bo urodziła się szesnastego grudnia. Mała Valencia wyglądała jak mały aniołek, miała brązowe włosy i błękitne oczy zupełnie jak ja. Nie miałam już kontaktu z Ashley, nasze drogi się rozeszły i może to lepiej dla nas obu. Nie wiem czy jeszcze kiedyś do siebie wrócimy, nie myślę o tym gdy jestem szczęśliwa.

Siedziałam teraz w salonie z małą dziewczynką na rączkach. Brunetka miała głowę wtuloną w moje piersi a jedną rączka trzymała mocno mój swetr. Byłam owinięta kocem a Asher właśnie wrócił z gotową herbatą i biszkoptami. Chłopak położył szkło na stoliku stukając w nie głośno na co mała się poruszyła.

- Cśśś...- Położyłam rękę na pleckach dziewczynki delikatnie je masując by się nie obudziła.

- Wybacz.- Szepnął siadając przy mnie.

Uśmiechnęłam się lekko w moja głowa spoczęła na jego ramieniu.

- To niesamowite, że już jest taka duża.- Zetknęłam na siostrę śpiąca spokojnie w moich ramionach.

- Pamiętam jak dzwoniłaś płacząc, że masz siostrę.- Zaśmiał się cicho brunet.

- Tak, to był szok.- Zaczęłam delikatnie gładzić miękkie włoski dziewczynki.- Jest taka śliczna.

Asher i Valencia byli dla mnie najważniejszymi osobami w moim,  życiu. Byli moim wszystkim, nie wiem jak poradziłabym se bez nich. Oczywiście nie licząc Matthew'a i Harry'ego. Wciąż mamy dobry kontakt i jesteśmy przyjaciółmi, są dla mnie bardzo ważni, zresztą dla Ash'a też, ale tego nie przyznaje.

Valencia obchodziła dziś swoje drugie urodziny, więc spędzałam z nią jej drzemkę, aby mieć siły na resztę dnia w którym czeka ją sporo niespodzianek. Val polubiła Asher'a i resztę, zdaje mi się jedynie, że nie lubi trochę mamy, z tatą jest już lepiej. Rodzice trochę się zmienili gdy mają drugie dziecko, ale muszę przyznać, że tak jak powiedzieli tak robili, czyli odpowiedzialność za dziecko spadło na mnie. Nie rezygnowali z wyjazdów przez co musiałam połączyć opiekę nad niemowlakiem sama będąc dzieckiem i szkołę. Oczywiście, było ciężko i nie dałabym se rady bez pomocy którą na szczęście otrzymałam. Od rodziny, chłopaka oraz Matthew'a i Harry'ego!

Mogłam zauważyć jak moja młodsza siostra delikatnie uchyliła oczka zerkając na nas. Uśmiechnęłam się i wyprostowałam.

- Ojeju, moja kruszynka wstała?- Uniosłam ją, aby złożyć pocałunek na jej nosku.- Wyspała się księżniczka?

Uwielbiałam rozmawiać z Valencią. Oczywiście, że nie odpowiadała inaczej niż drobne gaworzenie, niezrozumiałe, albo niepełne słowa, ale to i tak było urocze. Z dziećmi zawsze powinno się dużo rozmawiać, komentować, tłumaczyć i takie tam.

Kiedy dziewczynka już wybudziła się, Pochyliłam się, aby chwycić jedno ciastko które Asher wcześniej przyniósł z kuchni. Wsadziłam wypiek w usta, ale jakbym mogła zapomnieć o mojej księżniczce która widząc coś w moich ustach pochyliła się, aby ugryźć ciastko z drugiej strony. Odkąd Val może jeść więcej rzeczy, oczywiste, że nie ma rzeczy którą mogłabym zjeść sama. Asher zaśmiał się i złożył pocałunek na moim czole. Kochałam tą dwójkę ponad wszystko.

Dziesięć lat później.

Moje życie nabrało barw pełnych szczęścia. Valencia jako dwunastoletnia dziewczynka była bardzo mądra a co najważniejsze, rodzice nie naciskali na nią tak jak na mnie. Byłam dumna, bo zapewniłam Val dobre dzieciństwo i to było dla mnie ważne.

Choć w wielu momentach myślałam, że to już koniec, to myliłam się. Koniec po prostu oznaczał nowy początek, może i nawet początek czegoś pięknego? Mój nowy początek zaczynał się teraz. Nowe życie, oraz nowa ja. Wiedziałam, że teraz muszę o siebie dbać a Asher nie odstępuje mnie na krok gdy to właśnie we mnie rośnie nowe życie. Byłam w ciąży z mężczyzną którego nienawidziłam za wszystkie lata a teraz był moim mężem, ojcem mojego dziecka i osobą którą kochałam.

Wszystko było już po prostu piękne. Wszystko się układało i nabierało sensu. Matthew również został ojcem wspaniałego chłopca który był przekochany tak samo jak jego matka. Harry został jeszcze przy imprezowym życiu, ale dba o nas jak o rodzinę. Czasem biega jak z gorączką gdy o coś poproszę.

Byłam szczęśliwa. Prowadziłam szczęśliwe życie z ukochanym u boku, dzieckiem w brzuchu i młodszą siostrą wisząca we mnie wsparcie. Nigdy nie byłam szczęśliwsza a moment który uważałam za moją porażkę, mój koniec okazał się pięknym nowym początkiem.

Angel of failure.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz