Rozdział 31.

652 21 2
                                    

Noemi.

Plan był prosty. Sprawiać wrażenie normalnej zdrowej dziewczyny i chyba dobrze mi to wyszło gdy po posiłku z chłopakiem uśmiechnęłam się w jego stronę trzepocząc rzęsami i nie biegnąc odrazu do łazienki by zwymiotować. Myślę, że gra w którą gramy i zakładamy maskę na twarze by nie dać się rozpoznać takim jakimi naprawdę jesteśmy, idzie dobrze. Po milionach pocałunków które sprawiały, że tylko chcieliśmy więcej i nie mogliśmy się od siebie odkleić w końcu byłam w domu. Nie licząc, że nie obyło się bez kłótni o to gdzie byłam i dlaczego nic nie powiedziałam, och jeszcze była gadka, że mam szczęście, że Matthew nie jest, aż takim idiotą.

Gdy tylko usiadłam pod prysznicem a gorąca woda otuliła moje ciało z każdej strony myśli wzięły nade mną górę. Podciągnęłam kolana do piersi a długimi kościstymi palcami przejechałam po własnej łydce a potem po udzie, po chwili przesunęłam nimi po biodrze, talli, żebrach i do obojczyka. To było znajome. Odczucie które odczuwałam jeszcze tamtego wieczoru. Dotyk Asher'a i jego słowa. Oddchyliłam głowę do tyłu i zaczęłam myśleć o wszystkim co miało miejsce. Moje ciało mogło wydawało się być dla niego obrzydzające?

***

Dzień w którym wszystko mogłoby zdawać się trudniejsze. Dzień w którym wiele może stracić sens. A tak dokładnie to dzień zakończenia wakacji a rozpoczęcia nowego roku w liceum.

Luźny biały swetr otulał moje zmarznięte ciało, a moje nogi były zakryte czarnymi rajstopami oraz czarnej spódniczce do połowy ud.

Postanowiłam, że cały ten pieprzony apel przeczekam z tyłu. Stanęłam gdzieś na tyle i oparłam się o ścianę, odetchnęłam gdyż naprawdę mało ludzi tam było, tylko wszyscy pchali się do przodu by załapać się na fotkę. Niespodziewanie Harry i Asher podeszli do mnie bez słowa. Harry oparł się o ścianę i rzucił mi krótkie zabawne spojrzenie a Ash bez zetknięcia chociażby złapał małym palcem u dłoni mój palec. Skierowałam wzrok na niego by prześledzić jego zarysowaną szczękę. Jego ciemne włosy były roztrzepane a ubrane miał czarną koszulę i jeansy co wyglądało kurewsko gorąco. Jego mięśnie były napięte przez co żyły były bardziej widoczne, więc na nich zawiesiłam wzrok przez większość czasu. Gdy tak zwanie gadka szmatka dyrektorki się zakończyła, brunet palcem musnął moje udo i bez słowa ruszył w stronę wyjścia. To było dziwne, ale na jedno szczęście Harry został przy mnie. Odrazu zarzucił mi ramię na szyję i pokierował nas w stronę drzwi.

- Chyba jest wkurwiony, nie przejmuj się.- Mruknął.

- Dlaczego?- Spytałam patrząc na niego.

- Mnie się pytasz? On ma humorki jak laska w ciąży a może nawet i gorzej!- Dramatyzował.- Zapalimy i przejdzie mu. Idziesz z nami na fajkę, Noe?

Rozejrzałam się szukając wzrokiem Ashley. Ukradkiem ujrzałam ją gdy szła za dłoń z Michelle. Nie zwróciła na mnie uwagi. Na chwilę spuściłam wzrok a potem ponownie uniosłam go na chłopaka i pokiwałam głową zgadzając się. Powoli wyszliśmy z budynku i udaliśmy się w stronę murów, aby prawdopodobnie pozostać za nimi.

W innym przypadku zapewne byłabym teraz z Ashley i Till'em w taniej budzie z żarciem by uczcić nasze zdanie do następnej klasy. Bynajmniej tak było dawniej.

Podczas gdy znajdowaliśmy się już za szkołą gdzie również czekał Walker, Harry pchnął mnie w bruneta powodując, że wpadłam w jego ramiona na co Warknął cicho.

- Uważaj sobie.- Powiedział do przyjaciela stawiając mnie na proste nogi.

- O co ci dzisiaj chodzi, stary? Wyjmij kija z dupy.- Wzruszył ramionami i wyjął paczkę fajek z kieszeni.

- Pierdol się.- Odpowiedział zapalając papierosa.

Obaj się pierdolcie. Pomyślałam.

Odeszłam od Asher'a i oparłam się o murek.

- A ty co? Palenie rzuciłaś?- Spytał przyjaciel Asher'a.

Harry miał na sobie najzwyklejsze w świecie podarte jeansy i białą koszulę, jego jasnobrązowe włosy tworzyły burzę loków a zielone oczy wpatrywały się we mnie.

- Sorry, nie miałam okazji ukraść Till'owi fajek.- Przewróciłam oczami.- Nauczył się trzymać je zawsze albo przy sobie, albo na najwyższych miejscach.

Asher roześmiał się.

Udało mi się go rozśmieszyć totalnym gównem, nieźle.

Zielonooki podał mi paczkę swoich fajek i zapalniczkę. Wyjęłam papierosa i wsadziłam go między wargi po czym odpaliłam go zaciągając się dymem i wypuszczając go z ust.

Oczywiście, zdaje sobie sprawę z tego jak takie używki są szkodliwe i nie powinnam w ogóle z nich korzystać a tym bardziej nie w moim wieku. To naprawdę okropnie nieodpowiedzialne.

Owinęłam się ręką w talii a druga trzymałam papierosa. Asher wyraźnie nie był dzisiaj w humorze a ja koniecznie chciałam mu pomóc, ale nie miałam pojęcia jak. Kiedy spaliłam papierosa i wyrzuciłam go na siebie przydeptując go, wróciłam wzrokiem do chłopaka. Uchyliłam wargi nie myśląc nawet o tym, że przecież się na niego gapiłam.

- E Walker, twoja laska się na ciebie gapi a ty ją tak bezczelnie ignorujesz.- Powiedział Harry zarzucając mi ramię na szyję.

Twoja Laska. Jego laska. Ja jestem jego laską?

- Harry, przestań.- Mruknęłam odwracając się w jego stronę.

Nagle silne ramiona, wręcz brutalnie przyciągnęły mnie do siebie mocno wtulając mnie w jego klatkę piersiową. Jedną dłoń miał na dolnej części moich pleców a drugą na moim karku nie bardzo pozwalając bym się wyrwała z uścisku.

Uderzył we mnie jego zapach.

To niezłe uczucie.

Delikatnie i powoli położyłam dłonie na jego plecach.

- Widzisz, to nie trudne.- Skomentował chłopak podchodząc bliżej nas.- Jak jesteś wkuriwony, zamiast zachowywać się jak totalny kutas, po prostu się przytul!- Powiedział radośnie, ale gdy Ash spiorunował go wzrokiem szybko dodał.- Albo przytul swoją Noemi!

W tej chwili naprawdę mógłby się zamknąć. Harry był zabawny i naprawdę polubiłam go, ale czasami gadał za dużo.

Delikatnie odsunął się ode i pochylił głowę w przód by spojrzeć mi w oczy jednocześnie przenosząc dłonie na moją talię.

- Dobra, całujcie się już skowronki.- Mruknął zielonooki łapiąc kark Asher'a zmuszając go do zbliżenia do moich ust.

Kiedy musnął moje usta a chłopak puścił jego głowę, szybko pogłębił pocałunek który trwał zaledwie chwilę. Następnie oderwał ode mnie i otarł swoje usta.

- Następnym razem po prostu ci przypierdolę.- Powiedział patrząc na Harry'ego.

- Zawsze tak mówisz i gówno robisz, nie boje się twoich pustych gróźb.- Przewrócił oczami a ja zachichotałam.

Cóż, zdawało się, że będę miała zabawne popołudnie.

Angel of failure.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz