Rozdział 34.

620 21 6
                                    

Uśmiech z twarzy mi nie schodził do końca dnia.

Dzisiaj było okej. Asher parę razy popchnął mnie na przerwie z niewiadomego powodu a po szkole napisał mi, że ten plasterek mi pasuje. Matthew kontynuował przeżywanie swojego ostatniego odkrycia między mną a Asher'em. Ashley.... Czuję się jakbym miała ją stracić. Dzisiaj cały dzień nawet na mnie nie spojrzała i może gdybym dalej była w swoim okresie buntu, że jej nie potrzebuje nie przejęłabym się, ale kurewsko się przejmuje bo mimo wszystko jej potrzebuje.

Umówiłam się dzisiaj z Ash'em by spotkać się nad jeziorem gdy są jeszcze ciepłe dni. Na różową bieliznę ubrałam czarne krótkie spodenki oraz luźna różowa koszulka z krótkimi bufiastymi rękawkami a także dekoltem przyozdobionym koronką oraz kokardką, zrobiłam dwa warkocze a na twarz nałożyłam krem z filtrem który i tak spakowałam do małego plecaczka, aby się nie spalić.

Tego dnia stał się cud, bo założyłam czerwone trampki a nie białe. Cóż, białe converse prawie straciły już życie i czas kupić nowe a narazie muszę pozostać przy czerwonych. Zarzucając plecaczcek na plecy wyszłam z domu a moje usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu.

Gdy doszłam do wyznaczonego miejsca zauważyłam Asher'a który już tam był. Podbiegłam w jego stronę i rzuciłam się w jego ramiona. Ash zaśmiał się cicho i położył ręce na moich biodrach przyciągając mnie bliżej. Jego woda kolońska odrazu dotarła do moich nozdrzy przypominając jak bardzo kocham jego zapach.

***

Leżeliśmy przy jeziorze na pomoście. Miałam zamknięte oczy a Ash co jakiś czas bawił się kosmykami moich włosów.

- Ash?- Spytałam cicho otwierając oczy i przechylając głowę w jego stronę.

Nie wiem, chciałam mu powiedzieć o Ashley. Wiem jak bardzo się nienawidzą, ale chciałabym komuś powiedzieć, że nie jest już tak jak dawniej.

- Hm?- Mruknął.

- Ashley zachowuje się dziwnie.- Zaczęłam cicho za nim Asher wtrącił coś.

- Mało gadacie w tym roku, nie żeby mi to przeszkadzało bo kiedy ona nie pilnuje cię na każdym kroku to ja mogę sobie popatrzeć i nie dostawać odrazu masy przekleństw od twojej kuzyneczki.

Zachichotałam. To racja, że gdy Asher kiedyś tylko popatrzał na mnie dłużej a Ashley to zauważyła odrazu zaczynała go wyzywać.

- Teraz tylko siedzi z tą swoją Michelle i w sensie cieszę się, że jest szczęśliwa, ale... Ashley już mnie chyba nie kocha.- Zawahałam się odwracając wzrok.- Po prostu zawsze liczyłam się dla niej ja, zawsze rozmawiałyśmy, robiłyśmy nocki i różne takie. Teraz jest inaczej... Gorzej. To nie jest już moja Ashley i tak strasznie mi tego brakuje.

- Noemi, ona cię wciąż kocha. To twoja kuzynka.

- Wiesz, że zaprosiła mnie na noc i nie powiedziała mi, że będzie Michelle? Cały czas się obściskiwały ignorując mnie. Skończyło sie na tym, że Ashley zaprosiła mnie na nockę a ja siedziałam z jej bratem a potem poszłam spać sama.- Pomyślałam, że to zabrzmiało jakbym bała się spać sama, więc szybko dodałam.- W sensie u Ashley śpię odkąd byłam mała i nigdy nie zdarzyła się sytuacja, że Ashley nie było obok gdy już zasypiałam. Albo leżała chociażby obok mnie gadając od rzeczy, ale była.

Uchyliłam wargi chcąc coś dodać.

- Po prostu już dla niej nie istnieje odkąd jest w związku. Nie chcę jej stracić.

- Nie stracisz.

Odpowiedział Asher łapiąc moją dłoń w swoje. Chłopak usiadł na co ja zrobiłam to samo co on.

- Nie lubię Ashley, ale zależy jej na tobie. Kiedyś wywaliła mi z pięści w nos bo spytałem się o ciebie i skończyło się u dyrektorki.

- Pytałeś się o mnie? Dlaczego?

Zaintrygowana pochyliłam się bliżej niego.

- Nie było cię długo w szkole, rzadko omijasz zajęcia.

To zrozumiałe.

- Och, no tak.

Brunet uniósł moją bladą dłoń i pochylił się. Złożył delikatny pocałunek na czubku mej dłoni po czym jechał pocałunkami coraz wyżej do mojego ramienia i obojczyka po czym wjechał nimi na szyję. Jego lewa dłoń powędrowała do dolnej części moich pleców a prawa na moje żebra. Asher usadowił się między moimi nogami które jeszcze chwilę temu były podciągnięte do piersi a teraz były rozchylone, aby miał miejsce podczas gdy ten nie przestał obdarowywać mnie mokrymi pocałunkami. Jego usta zjechały na dekolt a prawą dłoń powędrowała wyżej na wysokość piersi. Oddychając ciężko i przygryzając delikatnie wargę wplątałam palce w jego gęste ciemne włosy. Ash włożył jedną dłoń pod moją bluzkę podwijają ją po czym niemalże położył się, aby znaleźć się pod różową koszulką i składać pocałunki na moich żebrach.

- Asher jesteśmy na dworze...- Powiedziałam cicho oddchylając się do tyłu.

To niedorzeczne.

- A widzisz tu kogoś?- Wymamrotał pod materiałem mojego ubrania.

Rozejrzałam się. Oczywiście, że nikogo nie ujrzałam. To miejsce zawsze było odludnione a jednak strach mnie przeleciał o wyobrażeniu przyłapania.

Zassałam powietrze gdy chłopak niespodziewanie zaczął pieścić mój brzuch a jego dłonie zmieniły pozycję. Lewa dłoń ściskała moje udo a prawa, zaś spoczęła na moim Biodrze.

Czułe pocałunki wyrywały westchnięcia z moich ust. Ash zjeżdżał niżej a moje biodra same powoli zataczały delikatne kółka. Nagle jego opuszki jego palców powolutku wchodziły pod jeansowe spodenki a moje nogi spoczęły znalazły się owinięte wokół jego bioder.

- Asher.

- Po prostu bądź cicho.

Angel of failure.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz