Rozdział 37.

706 23 3
                                    

Październik. Mogłabym nazwać go najlepszym a zarazem najgorszym miesiącem. W październiku wypadają również moje urodziny. Dokładnie to szesnastego października powinnam obchodzić dzień urodzin, ale bo ja wiem czy w ogóle chce obchodzić jakiekolwiek urodziny? Nie mam w sumie pojęcia. Niby to takie miłe bo przecież składają ci jakieś życzenia, dostajesz prezenty, ale u niektórych urodziny kojarzą się też z płaczem i ogólnie okropnie. Tak jest też co roku u mnie.

Od ostatniej sytuacji nie rozmawiałam z Ashley, zresztą żadna z nas nie próbowała nawet pogadać. Jestem pewna, że jest na mnie wściekła i może ma do tego powód.

Siedziałam w salonie otulona kocem i czytałam książkę. Starałam się nie myśleć o Ashley i o tym jak bardzo mam przerąbane gdy rodzice wrócą do domu bo byli u ojca mojej kuzynki na obiedzie, oczywiście mi też proponowali, ale wykręciłam się z tego wymówką, że muszę posprzątać, że muszę się uczyć i takie inne. Oczywiste było, że Ashy opowiedziała o kłótni ojcu a ten opowie to moim rodzicom. W duchu błagałam tylko, aby informacje o pocałunku z chłopakiem zatrzymała tylko i wyłącznie dla siebie.

Zwilżyłam wargi językiem i przejechałam palcem po tekście szukając momentu na którym się zgubiłam. Byłam śpiąca i było mi zimno, ale musiałam wytrwać, aby rodzice nie mieli większych pretensji. W końcu zakończyłam czytać trzydziesty pierwszy rozdział w książce i zamknęłam grubą okładkę. Westchnęłam i chwyciłam telefon by zobaczyć godzinę, była równo szesnasta. Schowałam telefon do kieszeni i wstałam z kanapy owijając się kocem gdy moi rodzice wparowali do domu. Matka momentalnie zjawiła się w salonie i spojrzała na mnie.

- Na serio Noemi? Pretensję bo Ashley jest w związku i jesteś zazdrosna? Wstyd mi za ciebie!

Bla bla bla.

- Nie możesz chociaż raz trzymać języka za zębami?- Wydarła się.- Wiesz jak Rose bardzo był wściekły?!

- To nie moja wina, że Ashley zapomina nagle o wszystkim.- Wzruszyłam ramionami.

- Ale to nie powód by robić jej kłótnie a tym bardziej porównywać ją do suki! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?

- Powiedziałam tylko, że Michelle chodzi za nią jak szczeniak za suką! Stwierdziłam pieprzone fakty.

- To trzymaj gębę na kłódkę i najlepiej w ogóle się nie odzywaj!

Więc zamilkłam. Odwróciłam się kręcąc głową i zaczęłam iść w stronę pokoju.

- A ty gdzie?!- Krzyknął za mną ojciec.

- Przecież mam się najlepiej nie odzywać, więc wyręczam was przy okazji od patrzenia na własną córkę!

- Noemi!

Zamknęłam drzwi od pokoju i zakluczyłam je. Oparłam się ciałem o drzwi za mną i oddchyliłam głowę do tyłu, odetchnęłam i zamknęłam oczy powoli zsuwając się w dół by usiąść na ziemi. Po krótkiej chwili wstałam i poszłam łazienki. Związałam włosy w nieelegancki kok po czym umyłam ręce i uklęknęłam na zimnych deskach w łazience. Uniosłam dłoń wpychając dwa palce do ust i drażniąc nimi przełyk. Wywoływanie wymiotów z czasem zrobiło się trudniejsze. Łzy leciały z moich oczu a ja dusiłam się śliną gdy w końcu zwymiotowałam, ale było w tym coś martwiacego nawet mnie. Krew. Krew zmieszana z wymiocinami wyglądała naprawdę przerażająco. Powoli wstałam i umyłam ręce i zęby po czym przemyłam twarz zimną wodą i opadłam na kolana zatracając się w żałosnym szlochu.

Asher.

Noemi nagle pojawiła się przed moimi drzwiami cała roztrzęsiona i rozpłakana. Siedzieliśmy na kanapie gdy drobnbrunetka starała się uspokoić a ja siedziałem obok obserwując ją. Ubrana była w szarą wisząca na niej bluzę i czarne przyduże legginsy z szeroką nogawką.

- To wszystko jest tak cholernie popieprzone.- Wyjąkała wpatrując się w ścianę przed nami.

Nie odpowiedziałem. Chciała płakać to niech płacze. Nie będę jej mówił durnowatych słów typu- Nie płacz, będzie wszystko dobrze, nie przejmuj się. Wydaje mi się, że takie słowa tylko gorzej czasem wpływają.

Cóż, wiedziałem, że chodzi o Ashley, jej rodziców i takie tam. Co do Ashley, kurewska szmata. Nie wydaje mi się, aby kiedykolwiek interesowała się kimś bardziej niż Noemi przez co okropnie przyzwyczaiła ją do tego, że tylko ona była jej oczkiem w głowie i nie przygotowywała ją na to, że będzie w związku czy coś. Chodź o to, że Noemi dla Ashley zawsze była najważniejsza a nagle to wszystko się rozpadło i zostawiła Noe samą. Co prawda, Hope też reaguje przesadnie bo mogłaby przemilczeć sam fakt, że Ashy ma laskę, niż myśleć, że jeśli zrobi scenkę wszyscy się nad nią zlecą i Rose ponownie zwróci na nią uwagę.

Brunetka przygryzała wargę próbując nie wydać z siebie jakiekolwiek dźwięku a łzy tylko zbierały się jej w oczach. Wciągnęła powietrze i powoli opadła na bok powoli kładąc głowę na mojej klatce piersiowej. Uniosłem rękę, aby mogła się wygodniej ułożyć po czym położyłem dłoń na jej talii.

Panowała cisza. Żadne z nas nie chciało się odezwać, po prostu byliśmy i to prawdopodobnie wystarczyło. Dziewczyna która praktycznie leżała na mnie powoli się uspokajała, ale nie wypowiedziała, ani jednego słowa. Tak samo jak i ja. Po prostu siedzieliśmy w ciszy której nikt nie chciał przerwać i to wydawało się w porządku.

Czasem cisza może być głośniejsza niż krzyk co może powodować wiele nieprzyjemności.

Angel of failure.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz