Rozdział 14.

712 24 3
                                    

Obudziłam się w swoim łóżku z ogromnym bólem głowy. Jęknęłam i usiadłam na łóżku, rozciągnęłam się lekko po czym spojrzałam na zegar który wskazywał na dziewiątą piętnaście. Kiedy tylko wstałam z łóżka pobiegłam do łazienki gdzie pierwsze co zrobiłam to zwymiotowałam. Okropność, nigdy więcej nie piję. Kiedy zwymiotowałam prawdopodobnie wszystko co wypiłam, bądź zjadłam tej nocy i dnia wczorajszego wstałam i umyłam zęby. Przepłukałam twarz wodą i wyszłam z łazienki.

Usiadłam na łóżku i chwyciłam telefon gdzie dostrzegłam powiadomienie od Leon'a na które odrazu odpowiedziałam.

Od: Leon.
Cześć, słyszałem od Till'a, że wczoraj nieźle narozrabiałyście z Ashley i teraz siedzi z nią i trzyma jej włosy gdy rzyga, więc chciałem spytać jak ty się trzymasz.

Do: Leon.
Hejo! Boli mnie głowa, ale przeżyje. Ashley to ma dobrze, że ma kto jej trzymać włosy(• - •;)

Od: Leon.
Może wpadnę? Potrzymam ci włosy jak będzie trzeba, hah.

Do: Leon.
Nie trzeba!!! Poradzę sobie, ale dziękuję, to miłe<3

Od: Leon.
Uznam to jako tak. Do zobaczenia(;

Chyba się zarumieniłam. To był cholernie miły gest który zawsze doceniałam. Postanowiłam wziąć szybko prysznic, po czym ubrałam zwykle czarne kolarki i biały swetr. Zrobiłam szybką pielęgnację twarzy i ubrałam moje ukochane kapcie z kotkami. Dzisiejszy dzień był całkiem zimny, padało i było wietrznie.

Niedługo usłyszałam pukanie do drzwi i wiadomo było, że to Leon, bo Matthew wszedłby bez pukania, albo oknem?... To zależy od jego humoru, serio.

Zbiegłam po schodach prawie się wywracając po drodze. Biegłam i wpadłam w drzwi otwierając je i na szczęście Leon mnie złapał.

Chłopak był ubrany w zwykłe jasne jeansy, białą koszulkę i beżowy sweter. Jego włosy były roztrzepane a twarz troszkę bardziej opalona niż ostatnio.

- Miłe przywitanie, cześć.- Powiedział śmiejąc się.

- Czeeść.- Powiedziałam unosząc brodę by spojrzeć mu w oczy gdy trzymał mnie.

Blondyn zdobił krok do przodu bym mogła stanąć na proste nogi, przytuliłam go i zaprosiłam do środka. Miałam szczęście, że rodzice wyjechali na prawdopodobnie całe wakacje, kto wie czy nie na więcej, nie obchodzi mnie to.

Pokazałam chłopakowi salon gdzie zostaliśmy. Usiadłam na kanapie ze skrzyżowanymi nogami i chwyciłam za jedną poduszkę. Leo usiadł obok mnie.

- Chcesz coś obejrzeć?- Spytałam pochylając się do przodu by wziąć pilota który leżał na stoliku.

- A co proponujesz?- Spytał kładąc nogę na nogę.

- Księżniczki, kucyki i wróżki.- Powiedziałam włączając Disney+ byłam okropną fanką bajek.

- Idealnie.- Skomentował i spojrzał na telewizor.

W polecanych wyświetliła mi się bajka pod tytułem "Piękna i bestia" kochałam tą bajkę jako mała dziewczynka przez co bez zawahania włączyłam ją. Usłyszałam ciche zasmianie ze strony blondyna.

- No co?- Powiedziałam.

- Nie wierzyłem, że naprawdę obejrzymy bajkę.

- Nie marudź! Spodoba ci się!- Rzuciłam w niego poduszką.

***

Zakończenie bajki zawsze było przepiękne i wzruszające. Kiedyś płakałam na zakończeniu, ale teraz nie. Nie mogłam przecież płakać przy chłopaku na takiej błahostce.

- I jak?- Spytałam przechylając głowę w bok.

- Bajka jak bajka.- Powiedział wzruszając ramionami.

- Ty chyba bajek nigdy nie oglądałeś.

- Oglądałem, ale nie robią one na mnie takiego wielkiego wrażenia jak na tobie.

- Bajki są świetne, nie znasz się.

Rzuciłam w niego kolejną poduszką, ale tym razem oddał mi. Och co za mały dupek... Chwilę siedziałam w miejscu, ale zaraz po tym wstałam na kanapie i rzuciłam w niego poduszką. Gdy wciąż stałam na kanapie, ten wstał z niej i przerzucił mnie przez ramię.

- Puszczaj!- Krzyknęłam bijąc pięśćmi w jego plecy.

Chłopak szedł prawdopodobnie w stronę łazienki, co oznaczało tylko jedno.

- Nie! Nie! Puść już! Przepraszam!!!- Piszczałam.

- Tak? Poddajesz się?

- Tak! Tylko już puść!

Chłopak pochylił się i postawił mnie na ziemię.

- Dziękuję.- Powiedziałam i otrzepałam się.

Ruszyłam w stronę kuchni a blondyn odrazu ruszył za mną. Kiedy dotarłam to miejsca, nalałam wody do czajnika i rzekłam:

- Herbaty? Kawy?

- Gorące napoje w środku lata?- Odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Czemu nie? I tak jest zimno.- Odpowiedziałam mu i stanęłam na palcach by dosięgnąć kubków. Cholerne szafki były zawieszone kurewsko wysoko, bo dla mojej matki tak było estetycznie a poza tym ta ruda małpa ma długie nogi.

Zawsze stawałam na szafkach, ale nie chciałam się ośmieszyć przed chłopakiem który wydawał się ideałem. Próbowałam podskoczyć i ledwo coś dosięgnęłam, ale nagle poczułam jak chłopak napiera klatką piersiową na moje plecy, złapał kubek i położył go na blacie przede mną a po chwili postawił drugi. Pochylił się zmuszając mnie również do lekkiego pochylenia, złapał za moje dłonie i nachylił się do mojego ucha.

- Maluch.- Szepnął i poczochrał mnie po włosach. A taka gorąca scena.

- Nie wybierałam se wzrostu.- Mruknęłam obracając się i siadając na blacie.

Spojrzałam na swoje uda które kiedyś rozlały by się gdy tak siedziałam, a teraz nawet się nie dotykały. Być może byłam szczupła, ale nie wystarczająco. Muszę być bardziej.

Angel of failure.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz