1.22

767 29 1
                                    

- Dzień dobry - usłyszałam głos Olka Śliwki, który przyjechał wraz z Tomkiem do nas, ma zostać na kilka dni, co mnie cieszy, ponieważ powoli miałam dość siedzenia tylko z Tomkiem i całego chodzenia na treningów.

- Cześć - mruknęłam bawiąc się widelcem, który martretowal jedzenie.

- Wiktoria - rzucił ostrzegawczo Tomek. Ponownie wszyscy mnie pilnowali z jedzeniem, ponieważ zaburzenia ponownie zaczęły wracać. - Masz to zjeść, bo inaczej zadzwonię do Bartka - dodał na co wywróciłam oczami.

- Dobrze wiesz, że tego nie zjem to po co się męczysz i prosisz - spytałam wstając. Udałam się na balkon gdzie miałam w zamiarze odpalić używkę, która magicznie zniknęła z moich rąk. Spojrzałam w bok dostrzegając Olka, który kręcił przecząco głową.

- Nie powinnaś palić, idziesz ładnie zjeść, i tak dostaniesz zaraz ochrzan od Bartka więc proszę cię- powiedział lekko się uśmiechając. Westchnęłam wiedząc że jak ta trójka się na mnie uweźmie to nie dam rady. Usłyszałam dzwonek telefonu który oznajmiał że prawdopodobnie dzowni do mnie Bartek.

- Czy ty jesteś normalna. Kurwa Wiktoria odpalaj kamerkę i jedz na moich oczach bo jak boga kocham zaraz wsiądę w pierwszy samolot do Polski i tym jedzeniem cię wypcham - usłyszałam krzyk Kurka, przez co przewróciłam oczami, lecz zaczęłam w końcu jeść te jedzenie.

- No i bardzo pięknie, Tomek jakby był problem to dzwoń- powiedział Bartek widząc mój pusty talerz. Wywróciłam oczami udając się na kanapę. Wyciągnęłam nogi, po czym przymknęłam oczy pragnąć przysnac jeszcze na chwilkę.

Poczułam dotyk pod moimi plecami a zaraz uniesienie, przez co otworzyłam oczy, moje spojrzenie idealnie natrafilo na tęczówki Tomka, które miały zmartwione spojrzenie.

- Wiki wszystko git? - spytał siadając wraz ze mną na łóżku. Wtuliłam się w jego ciało.

- trochę mam już dość tej rutyny. I ostatnio nie najlepiej się też czuję - odpowiedziałam opierając swoją głowę o ramię Tomka, lecz nie na długo ponieważ usiadłam okrakiem na kolanach chłopaka po czym wtuliłam się mocno w ciało Tomka, chowając twarz w zagłębienie szyji chłopaka.

- Może idź do lekarza, to zawsze coś, dostaniesz jakieś leki i będzie wszystko git - odpowiedział na co przytaknęłam. Odchyliłam głowę łącząc nasze usta w krótkim pocałunku.

- Gołąbeczki ja nie chce przeszkadzać lecz Tomek powinniśmy się zbierać powoli, jeśli chcesz mi to pokazać bo potem masz trening - usłyszałam głos Śliwki, który patrzył na nas z lekkim uśmiechem.

- Już jedziemy daj nam chwilkę dobrze? - spytał Tomek na co Olek pokiwał głową wychodząc z pomieszczenia.

- Po jutrze będę musiał jechać do Krakowa jedziesz ze mną odwiedzić moich rodziców?- spytał na co przytaknęłam. Stęskniłam się już za panią Dorotka i panem Markiem. - W takim razie my nie długo jesteśmy, obudzimy cię i pojedziemy na trening - dodał puszczając mnie. Rozłożyłam się wygodnie na łóżku, po czym przymknęłam oczy, powoli zasypiajac.

- Wiki wstajemy niedługo mamy trening - usłyszałam głos Tomka i za razem milutkie mizianie po moim policzku. Z szerokim uśmiechem otworzyłam oczy, wpatrując się prosto w Tomka, który był lekko uśmiechnięty.

- Która jest? - przeciągnęłam się

- siedemnasta nie długo Wychodzimy więc się zbieraj - odpowiedzial na co przytaknęłam. Na szybko przebrałam się w klubowe rzeczy, po czym przeszłam do salonu w którym siedział Olek oraz Tomek.

- Gotowa? - spytał Tomek na co od razu przytaknęłam. Z lekką niechęcią bynajmniej  z mojej strony udaliśmy się całą trójkę na halę Jastrzebskiego węgla.

Weszłam na salę od razu się rozgrzewając. W pewnym momencie podeszła do mnie Stenzel widząc, że jestem w nie najlepszym humorze.

- Wiki wszystko git? - spytała na co pokiwałam przecząco głową. Z całej siły zagrałam piłką, która z nie małą prędkością uderzyła na drugą stronę siatki. Ustalam spoglądając na Marie, która wydawała się byc zatroskana.

- Nic nie jest dobrze. Czuję że się wypalam i że siatką nie sprawia mi takiej przyjemności jak kiedyś a do tego od kilku dni źle się czuję- odpowiedziałam nie zauważyłam piłki która leciała z dużą prędkością w moją stronę, przez co dostałam nią centralnie w głowę. Lekko się zachwiałam upadając na parkiet.

- Fornal na miłość boską lżej trochę bo swoją narzeczona zabijesz - krzyknął Mendez. Na spokojnie usiadłam na parkiecie, mając lekko rozmazany obraz.

- Przepraszam kochanie nic ci nie jest? - spytał Fornal podbiegając do mnie oraz lekarza, który natychmiast się zjawił.

- Raczej nic tylko musze posiedzieć, bo w głowie mi się kręci- odpowiedziałam, Tomek tak jakby czytał mi w myślach przeniósł mnie na ławki, które stały nieopodal.

Lekarz również stwierdził że powinnam chwilę posiedzieć, przez co utkwiłam tutaj razem z Tomkiem, ktory nie chciał mnie opuścić.

- Jeszcze raz cię za to przepraszam. Za mocno chyba się wyżyłem na tej piłce. - odpowiedział całując mnie lekko w skroń.

- następnym razem staraj się celować w pole lub w aut - odpowiedziałam na co Tomek wywrócił oczami. Powoli zaczęłam się podnosić z kolan Tomka który cały vzas mnie asekurował. Gdy już ustalam i zrobiłam pierwszy krok zakręciło mi się w głowie przez co prawie znów upadłam. Silna męska ręka uratowała mnie przed ponownym spotkaniem z parkietem.

- Dziękuję Tomuś- odpowiedziałam ponownie siadając.

- Może ty tu lepiej już zostań, dla ciebie koniec treningu nie chce żeby cos ci się poważniejszego stało - powiedział trener na co przytaknęłam. Z lekkim uśmiechem obserwowałam jak wszyscy kończą swój trening. W połowie dosiadł się do mnie Olek, który opowiadał różne historie zabijając nudny czas.

MY WHOLE WORLD // TOMEK FORNALOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz