1.29

740 29 0
                                    

- Wiktoria? - usłyszałam jeden ze znajomych głosów, które towarzyszyły nam na Hawajach, spojrzałam w stronę dźwięku widząc dziewczynę z nowo narodzoną córeczką na rękach.

- To ja - odpowiedziałam posuwając się do okna, dziewczyna zajęła miejsce obok mnie.

- Co tu robisz? Gdzie Tomek? - spytała na co ciężko westchnęłam.

- Cóż można powiedzieć, że zostałam bez domu, narzeczonego, brata a na dodatek sama z dzieckiem - pokazałam wskazując na swój brzuch.

- Jesteś w ciąży, to super gratulacje - odpowiedziała delikatnie mnie przytulając- a co się stało że nie jesteście razem? - dopytała a w moich oczach pojawiły się łzy.

- Zdradził mnie kilkukrotnie - odparłam spoglądając na małą dziewczynkę.

- Mala Luna tak? - spytałam z lekkim usmieszkiem, patrząc na dziewczynkę, którą zainteresowała moją branzoletka.
Delikatnie wyciągnęła w moją stronę rączki przez co się uśmiechnęłam.

- Mogę ją wziąć? - spytałam- Będzie Ci trochę lżej a ja się powoli zacznę przyzwyczajać- zaśmiałam się. Bruna pokiwała twierdząco głową po czym podała mi dziewczynkę. Delikatnie zaczelam nią kołysać, a ta po chwili zasnęła.

- Bruna - szepnęłam zwracając uwagę dziewczyny.

- Boże ty działasz cuda. Tak to ani ja ani Ney. Nie mogliśmy jej uśpić dopiero po długim czasie, a ty ledwie ja dotknęłaś i zasnęła - zaśmiała się przejmując dziewczynkę, która ułożyła wygodnie na specjalnym foteliku.

- Ogólnie wpadłam ma pomysł. My z Neyem mamy duży dom, jeśli byś chciała pogadałabym z nim i byś u nas została. Zawsze będzie Ci i nam raźniej a przy okazji będziesz mi pomagać z dzieckiem i się uczyć powoli też w tej roli? - zasugerowała.

- Ja nie chce wam przeszkadzać to by było na prawdę dużo- odpowiedziałam na co dziewczyna pokrecila głową, wyjmując swój telefon, po czym po chwili zaczela już rozmowę że swoim partnerem. Ciężko westchnęłam spoglądając na widok, Niemczech, który się nad nami rozciągał.

- No i załatwione mieszkasz z nami. Ney ma po nas wyjechać. - odpowiedziała na co przytaknęłam.

- Ogólnie dasz namiary na jakąś dobrą ginekolog muszę się udać i ogarnąć co i jak. - powiedziałam na co dziewczyna przytaknęła.

- Jak chcesz mogę pojechać z tobą do mojej pani ginekolog to na prawdę super kobieta - odpowiedziała na co kiwnelam głową na znak zrozumienia.

Po około dwóch godzinach stałam już na lotnisku w Paryżu. Obok nas krzątał się neymar który pomógł mi z walizkami, ponieważ no kilka ich było. Gdy tylko wyszłam z lotniska, mocno zaciągnęłam się powietrzem.

- To co czas na nowy rozdział w życiu- zaśmiał się Neymar obejmując mnie delikatnie ramieniem, to samo również zrobił z Bruna która stała pod drugiej stronie chłopaka.

- Dokładnie tak - westchnęłam siadając na przodzie ponieważ tył zajęła Bruna, Luna i moja walizka. Od teraz zaczynam nowy etap swojego życia. Mam nadzieję że etap szczęścia i nowej miłości w postaci brzdąca, który rozwija się w moim brzuchu. Mój telefon co chwilę wibrował więc wyjęłam go po czym odebrałam telefon.

- Co tam Aniu? - spytałam bo tylko jak na razie oprócz Śliwki, jagody i popiwczakow z nią gadałam.

- Wiktoria, Bartek mi wszystko powiedział tak mi wstyd za tego barana, jest szansa, byśmy się spotkały i pogadały. Jesteśmy akurat w Polsce byliśmy już u Tomka ale on totalnie załamany nawet nie wiedział gdzie ty - powiedziala na co westchnęłam.

- Ania chciałabym się spotkać z tobą lecz mnie nie ma w Polsce- odpowiedziałam.

- A gdzie jesteś? kiedy wrócisz? - dopytała na co ponownie westchnęłam. Spojrzałam w lusterku na Brune, która zawzięcie nad czymś myślała.

- Jestem w bezpiecznym miejscu spokojnie - spojrzałam na widok przed sobą, który mnie mocno zachwycił. Bardzo chciałam przyjechać tu z Tomkiem lecz los inaczej postanowił.

- A kiedy wrócisz? - dopytała przygryzłam wargę. Mój powrot do Polski na prawdę był z nikomy.  Tak na prawdę wróciłabym tylko na kadrę, ponieważ gdy tylko urodze przenosze się do Francuskiego klubu.

- W tym problem, że ja nie chce wracać do Polski. Na pewno nie w tym momencie. Za kilka może kilkanaście lat kto wie ale na pewno nie teraz - odpowiedziałam. Neymar delikatnie mnie szturchnal wskazując na swoją posiadłośc.

- Muszę kończyć Ania, pogadamy innym razem - powiedziałam od razu się rozłączając. Całą czwórką wysiedliśmy z samochodu, po czym udaliśmy się do domu, który był po prostu piękny.

- Zaraz ci pokażemy pokój, możesz zostać tu na ile tylko chcesz tak na prawdę nawet na zawsze jakbyś czegoś potrzebowała to wiesz gdzie iść- powiedział Neymar.

- Bardzo dziękuję, gdyby nie wy to pewnie musiałabym przez najbliższe dni tłuc się po hotelach  - odpowiedziałam przytulając parę. W tym momencie akurat zaczela płakać Luna przez co Bruna od razu do niej podeszła.

- Chodz przyszła mamusiu, pomożesz mi później ja uśpić bo twoje ręce działają cuda - odpowiedziała na co przytaknęłam. Z lekkim uśmiechem dołączyłam do dziewczyn, po czym wygodnie rozsiadłam się na kanapie.

MY WHOLE WORLD // TOMEK FORNALOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz