0.18

1K 34 3
                                    

Kolejny dzień przywitał mnie z mocnym kacem. Dosłownie nic nie pamiętałam z wczorajszego wieczoru. Obudziłam się sama obok mnie nie było Tomka, co mnie trochę zdziwiło. Wstałam, po czym udałam się do kuchni gdzie znajdowała się tylko Ania.

- Kac morderca? - spytała na co pokiwałam twierdząco głową. Pod nos podsunęła mi tabletkę oraz szklankę z wodą.

- Gdzie reszta? - spytałam

- Tomek, wyszedł gdzieś bez słowa totalnie zdenerwowany a Bartek śpi - powiedziała, lecz jej mina zmienila się diametralnie o 180 stopni

- Co ja? - spytał Bartek, który akurat wszedł do kuchni.

- Nic akurat rozmawiałyśmy nad twoją głupotą - odpowiedziałam na szybko

- A właśnie propo głupoty, możesz wytłumaczyć mi co to jest? - spytał pokazując artykuł o moim przejściu do damskiej drużyny Wolfdogs Nagoya. Spojrzałam przerażona na Anię, która chyba również połączyła fakty.

- Myślisz, że to przeczytał, dlatego taki wyszedł? - spytałam na co dziewczyna od razu przytaknęła. - Kurwa, dobra wytłumacz mu to ja idę zadzwonić do Tomka. - dodałam po chwili szybko wychodząc z pomieszczenia. Przez mój pośpiech, nie zauważyłam, że ktoś przedemną stoi przez co wpadłam na Amelkę.

- Czemu na mnie lecisz? - spytała na co mruknęłam coś niezrozumiale, po czym wybiegłam do pokoju zaczynając od razu rozglądać się za swoim telefonem, który leżał na komodzie. Od razu po niego sięgnęłam wybierając numer mojego ukochanego.

Po pierwszych trzech sygnałach usłyszałam głos Tomka, na co szczerze odetchnełam.

- Gdzie jesteś? - spytałam

- Za tobą- odpowiedział od razu się rozłączając. Spojrzałam zza siebie dostrzegając Tomka, który opierał się o framugę drzwi. Był lekko smutny, przez co I mój chumor uległ diametralnej zmianie.

- Sądząc po twojej minie chyba przeczytałeś już ten artykuł- powiedziałam siadając na łóżku, obok mnie pojawił się Tomek, który wcześniej zamknął za sobą drzwi.

- Czytałem, czemu nie powiedziałaś mi wcześniej? - westchnęłam

- Bałam się, i nadal się boję. Z jednej strony na prawdę chce tam jechać, ale z drugiej wiem że przez najbliższe pół roku byśmy sie nie spotkali, a to trochę ucierpi na naszym związku - odpowiedziałam, a po moim policzku spłynęła jedna łza

- A nie możesz przenieść się do Jastrzębia? - spytał na co pokręciłam przecząco głową.

- Mój kontrakt tutaj kończy się 31 lipca a Jastrzębie finalnie się nie zgłosiło, tylko klub mojego brata, przez co oni są na pierwszym miejscu by mnie przejąć - odpowiedziałam opierając się o jego ramię. - Więc tak na prawdę razem spędzimy jeszcze ponad półtora miesiąca za nim wyjadę - wyszeptałam totalnie się rozklejając.

- Wikuś, jeśli to ma wyjść to wyjdzie. Tylko musimy oboje o to walczyć. Nawet mimo tyłu kilometrów powinniśmy dać radę. - powiedział delikatnie całując mnie w czoło. I chodź bardzo wierzyłam w słowa Tomka, gdzieś daleko w środku siebie wiedziałam, że to nie wypali, dopóki nie zdecyduje zakończyć swojej kariery.

Tomek rozłożył swoje ręce, podniosłam się siadając okrakiem na jego udach. Wtuliłam się w jego ciało, powoli się uspokajajac. Tomek co nie raz głaskał moje plecy, które aż płonęły pod wpływem jego dotyku. Oboje usłyszeliśmy ciche pukanie do drzwi. Delikatnie się obróciłam dostrzegając tam Anię, która patrzyła na mnie z czułością. Mimo, że jest jakby nie patrzac moją szwagierką, to tak na prawdę traktuję ją jak taką swoją starszą siostrę.

- Młodzież pogodzona? - spytała na co Fornal się zaśmiał.

- Powiedziałaś to tak jakbyś była starą babą, i my nawet pokłóceni nie byliśmy - odpowiedziałam chowając się w zagłębienie szyji Tomka.

- Oj tam, zrobiłam dla wszystkich  śniadanie, więc jak już sobie tam pogadaliście to chodźcie - powiedziała po chwili na co ociężale jęknęłam.

- Zanieść cię? - spytał Tomek, na co od razu przytaknęłam. Chłopak się zaśmiał ale wstał. Automatycznie oplotłam nogami ciało Tomka a swoje ręce położyłam na jego karku. Gdy doszliśmy do jadalni mój brat zaczął się głośno śmiać.

- Czy ty zawsze musisz kogoś wykorzystywać? - spytał retorycznie Bartek, na co pokiwałam twierdząco głową. Tomek posadził mnie na wolnym obok niego krześle, po czym każdy zaczął jeść. W pewnym momencie kompletnie odechciało mi się wszystkiego. Spojrzałam na Bartka, który patrzył na mnie Krytycznie.

- Wiktoria - uniósł głos Bartek przez co na niego spojrzałam. - Masz to zjeść do końca - wskazał na mój prawie pełen talerz.

- Ja już nie mogę, jak zjem coś jeszcze to zwymiotuje - wywróciłam oczami

- Szczerzę mówiąc mało mnie to interesuję, było wczoraj tyle nie pić z Kłosem to problemu by nie było. W tej chwili ma to zniknąć z talerza - powiedział po chwili na co ponownie wywróciłam oczami, lecz posłuchałam się Bartka. Mimo, że czasami przeszadzal i zachowywał się jak moja mama to w tej kwestii miał rację.

Po zjedzonym śniadaniu udalam się do sypialni gdzie ponownie położyłam się spać, tak jak już wcześniej wspominałam kocham spać, lecz teraz nie był to powód czemu to zrobiłam, tylko po prostu mój kac się tego domagał.

MY WHOLE WORLD // TOMEK FORNALOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz