Rozdział 2 - Dziesięć minut

3.1K 181 44
                                    

- Skądże - zacisnęłam wargi nie mogąc powstrzymać rozbawienia.

- Mhm - mruknął podchodząc do mnie bliżej - Sugeruje Pani, że zrobiłaby to lepiej?

- Z całą pewnością - odparłam bez zawahania - Jednak teraz mam pracę do wykonania.

- Niech mi Pani to pokaże - wbił we mnie swoje zimne spojrzenie.

- Chce się Pan uczyć tańczyć od sprzątaczki? - zapytałam unosząc brew.

- Skoro mówi, że jest w czymś lepsza ode mnie muszę to zweryfikować - kącik jego ust drgnął.

- Przykro mi, ale nie płacą mi za opiekę nad tanecznymi łamagami tylko zmywanie podłogi - rzuciłam lekko go przepychając żeby móc wrócić do obowiązków.

Uśmiechnął się ukazując wszystkie swoje białe zęby i złapał za swoją torbę. Widziałam jak idzie w stronę drzwi kilkukrotnie odwracając się w moim kierunku.

- Do zobaczenia Kopciuszku - rzucił w moją stronę łapiąc za klamkę.

Najpierw zacisnęłam pięści na te słowa, drzwi się zamknęły, a ja lekko się uśmiechnęłam. Kiedy wszedł do sali zobaczyłam w jego oczach wielką motywację czym mocno mnie zaciekawił. Nie miałam pojęcia dlaczego to wszystko robił, ale był zawzięty. Przy dobrej nauce mógł osiągnąć wiele, co prawda w nie tak krótkim czasie, ale zawsze miał taką szansę.

Dokończyłam zmywać ostatni kawałek salki. Zabrałam sprzęt do sprzątania i zamknęłam drzwi na klucz. Budynek był już całkowicie pusty więc zabezpieczyłam główne wejście i wyszłam na hiszpańską uliczkę. Przyszedł mi sms więc wyjęłam komórkę i zerknęłam na jej ekran.

Luis:
Nie czekaj na mnie z kolacją. Nie wracam na noc. Przygotuj mi na jutro lunch, mam ważne spotkanie. Posprzątaj dom. Wróć przed dwudziestą. Sprawdzę.

Przejechałam dłonią po twarzy. Zerknęłam na zegarek. Praca się przedłużyła, dochodziła już dwudziesta. Zaczęłam biec do samochodu jak głupia. Wiedziałam, że to nie możliwe żebym dojechała do domu w kilka minut mimo to czułam na sobie ogromną presję. Wiedziałam czym skończy się spóźnienie.

++++++++++

Weszłam do domu dokładnie o godzinie dwudziestej dziesięć. Kosztowało mnie to kilka złamanych przepisów. Usiadłam na kanapie i rozejrzałam się po mieszkaniu. Usłyszałam dźwięk kolejnej wiadomości.

Luis:
Ponad dziesięć minut spóźnienia.

Ja:
Przedłużyło mi się w pracy.

Luis:
Nie obchodzi mnie to.

Ja:
Przepraszam...

Ciężko westchnęłam. Spojrzałam na leżące na stole dwie butelki po piwie. Na ziemi były porozrzucane ubrania. Kolejny raz musiałam pracować jako sprzątaczka. Było już naprawdę późno, a mnie czekało jeszcze kilka zadań. Włączyłam radio żeby choć na chwilę zabić myśli. Podrygując w rytm muzyki zbierałam brudne rzeczy. W wyobraźni byłam tancerką wykonująca zaawansowane kroki. Rzeczywistość na chwilę zniknęła.

+++++++++

Mimo późnej pory zaśnięcia musiałam szybko zerwać się z łóżka. Wstałam żeby przygotować Luisowi lunch. Sięgnęłam do lodówki po dodatki do tostów. Miałam kilkanaście minut żeby zdążyć się przygotować i się z nim nie minąć. Umyłam twarz, narzuciłam biały t-shirt, założyłam szare jeansy i wrzuciłam kilka kosmetyków do torebki. Wybiegłam jak najszybciej się dało. Wsiadłam do auta i po około dwudziestu minutach byłam już pod szkółką tańca.

Taniec na krawędziOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz