Rozdział 37 - Ostatni raz

1.7K 139 49
                                    

Złapałam się za głowę, a po sali rozległ się mój histeryczny śmiech. Żartowała. Patrzyłam na nią minutę, dwie, może trzy, a ona nawet nie drgnęła. Jej oczy były pełne smutku i czegoś w rodzaju współczucia.

- Nie wierzę - pokręciłam głową kiedy w końcu się ocknęłam - To jakaś kolejna gierka..Ta cała szopka została wymyślona przez Luisa, mam rację?

- Nie - kobieta delikatnie ujęła moje ramiona - To prawda Elena, zapytaj go o to...

Popatrzyłam na nią tępym wzrokiem, po czym wybiegłam z sali. To był jakiś koszmar. Nie można ufać nikomu, nie można wierzyć nikomu, nie można czuć...

Wyciągnęłam z torebki telefon. Byłam zimna jak głaz, wszystkie emocje wyparowały. Dlaczego musiałam przeżywać to tyle razy żeby w końcu nauczyć się rozsądku? Byłam zraniona, ale musiałam się w końcu opamiętać i rozegrać to na zimno. Wybrałam numer Federico.

- Już się stęskniłaś? - usłyszałam rozbawiony głos mężczyzny.

- Musimy się spotkać Federico. Parc de la Trinitat za jakieś pół godziny - powiedziałam to najbardziej stanowczo jak tylko potrafiłam.

- Ale...

Rozłączyłam się. Gdybym rozmawiałabym z nim dużej wygadałabym się dużo szybciej. Musiałam spojrzeć mu w oczy i przeszyć go na wylot. Nie wiedziałam czy chcę słuchać jego wytłumaczeń czy wręcz przeciwnie. Postanowiłam przyjąć pewną strategię. Nie mogłam być dłużej biedną Elenką, którą wszyscy pomiatali.

+++++++++++

Szłam przez park. Powoli robiło się ciemno. Chłodna bryza przyprawiała mnie o dreszcze. Zawiedzie mnie jeszcze bardziej czy powie, że to nieprawda?

Myśli krążyły jak huragan. Patrzyłam na piękną roślinność, która nieco mnie uspokajała. Musiałam być silna.

Kilka kroków pozwoliło mi zobaczyć mężczyznę siedzącego koło kanału z wodą. Wzięłam głęboki oddech kiedy mnie zobaczył. Podniósł się i podbiegł do mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Cześć księżniczko, długo się nie widzieliśmy - rzucił z rozbawieniem.

Pochylił się żeby pocałować mnie w policzek, ale gwałtownie się odwróciłam. Miałam udawać, że nic się nie stało i jakoś to od niego wyciągnąć, ale nie potrafiłam grać.

- Gdybym poprosiła cię o pożyczenie mi większej kwoty pieniędzy, zrobiłbyś to? - zapytałam najpewniej jak tylko potrafił.

- Pewnie - odparł bez zastanowienia, ale potem zawahał się i podrapał po karku.

- Potrzebuje dwustu tysięcy euro - mówiłam to z zimną krwią, to był czas żeby poznać prawdę.

- Eli co się stało? - ujął moją dłoń - Na kiedy potrzebne są ci te pieniądze?

- Na już.

- Ja... Nie do końca mam teraz gotówkę... To coś pilnego? Jutro jest finał więc kiedy tylko wygramy będziemy mieć wystarczającą ilość pieniędzy - tłumaczył lekko chaotycznie.

- A co jeśli nie wygramy? - zapytałam unosząc brew - Skąd wtedy weźmiesz pieniądze, którymi miałeś wynagrodzić mnie za naukę?

- Naprawdę to jest dla ciebie najważniejsze? - pokręcił głową.

- Chyba nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji - wyrwałam mu swoją dłoń i popatrzyłam z wściekłością, której nie potrafiłam dłużej kontrolować - Zaryzykowałam całe swoje życie tylko dlatego, że miałam zabezpieczenie, które stanowiło wynagrodzenie za twoje lekcje.

Taniec na krawędziOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz