Rozdział 23 - Fajny mąż

2.3K 160 72
                                    

Wszyscy gorączkowo się rozglądali. Matka Eleny wytłumaczyła nam, że stan Andrei może pogorszyć się w każdej chwili, a zostawienie jej bez opieki, może skończyć się tragicznie. W dodatku to nadal było dziecko, które mogło wyjść na ulicę albo narazić się na inne niebezpieczeństwo.

Rozdzieliliśmy się. Pobiegłem w stronę pobliskiego parku. Było dość wcześnie, ludzie pewnie budzili się jeszcze w swoich domach. Przemierzałem alejki opustoszałego parku. Musiałem ją znaleźć. Dom był pusty, podwórko też. Wszyscy cholernie się baliśmy.

Popatrzyłem w stronę jednej z drewnianych ławek. Siedziała na niej bardzo drobniutka dziewczynka. Falowane ciemne włosy spływały po jej ramionach. Miała na sobie granatową sukieneczkę.

Była smutna, ale mimo to odetchnąłem z ulgą. Pasowała do rysopisu Eleny. Podszedłem do niej i kucnąłem koło ławki. Nie chciałem żeby przestraszyła się wielkiego faceta więc chciałem zniżyć się do jej wysokości.

- Cześć - przywitałem się z uśmiechem.

- Dzień dobry - odpowiedziała bardzo miłym wysokim głosem.

- Masz na imię Andrea? - zapytałem starając się mówić to wszystko najłagodniej jak tylko potrafiłem.

- Tak, a ty? - była tak okropnie słodka i podobna do swojej siostry.

- Mam na imię Federico - uśmiechnąłem się serdecznie widząc radość w oczach małej.

- Cześć Federico - tym razem przywitała się dużo śmielej.

- Co robisz tutaj sama? - usiadłem obok niej na ławce.

- Mąż mojej siostry... Nie pamiętam jak się na niego mówi - zmarszczyła czoło intensywnie myśląc.

- Szwagier - pomogłem znaleźć jej słowo.

- Tak, wiedziałam - kiwnęła głową w moim kierunku - Nie lubię go. Zostawił mnie i sobie poszedł, a ja chciałam go wystraszyć.

- Ale wiesz, że przestraszyłaś też swoją mamę - próbowałem dać jej do zrozumienia, że mimo wszystko źle postąpiła.

- I dobrze - założyła ręce.

- Dobrze? - zaskoczony uniosłem brwi.

- Mówiłam mamie żeby mnie z nim nie zostawiała, a ona i tak to zrobiła - jej usta drgały ze zdenerwowania.

- Andrea, czy on ci coś zrobił? Dotknął cię albo... - do głowy zaczęły przychodzić mi jakieś straszne scenariusze.

- Nie, mnie nic, ale on jest zły - upierała się zaciskając małe piąstki.

- Dlaczego tak mówisz? - dopytywałem.

- Widziałam jak uderzył moją siostrę. Nienawidzę go od tego momentu - patrzyła na mnie złowrogo prawdopodobnie mając przed oczami Luisa.

- Tak, on jest zły - potwierdziłem jej wersję.

- A ty skąd wiesz? - zapytała z przenikliwym spojrzeniem.

- Bo go znam, ale teraz dość gadania. Muszę odprowadzić cię do rodziny. Nastraszyłaś wszystkich wystarczająco, łącznie z twoją siostrą - wysunąłem do niej swoją dłoń.

- Eli tu jest? - była bardzo rozweselona.

- Tak - uśmiechnąłem się kiedy złapała moją dłoń.

- Hurra! A skąd ją znasz? - zmieniła się w małego detektywa.

- Można powiedzieć, że z pracy - zagadnąłem.

- Jesteś fajny i przystojny - zlustrowała mnie od góry do dołu - Może zostaniesz jej mężem?

- Mężem? - zaśmiałem się - Ona ma już męża.

Taniec na krawędziOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz