Wszyscy gorączkowo się rozglądali. Matka Eleny wytłumaczyła nam, że stan Andrei może pogorszyć się w każdej chwili, a zostawienie jej bez opieki, może skończyć się tragicznie. W dodatku to nadal było dziecko, które mogło wyjść na ulicę albo narazić się na inne niebezpieczeństwo.
Rozdzieliliśmy się. Pobiegłem w stronę pobliskiego parku. Było dość wcześnie, ludzie pewnie budzili się jeszcze w swoich domach. Przemierzałem alejki opustoszałego parku. Musiałem ją znaleźć. Dom był pusty, podwórko też. Wszyscy cholernie się baliśmy.
Popatrzyłem w stronę jednej z drewnianych ławek. Siedziała na niej bardzo drobniutka dziewczynka. Falowane ciemne włosy spływały po jej ramionach. Miała na sobie granatową sukieneczkę.
Była smutna, ale mimo to odetchnąłem z ulgą. Pasowała do rysopisu Eleny. Podszedłem do niej i kucnąłem koło ławki. Nie chciałem żeby przestraszyła się wielkiego faceta więc chciałem zniżyć się do jej wysokości.
- Cześć - przywitałem się z uśmiechem.
- Dzień dobry - odpowiedziała bardzo miłym wysokim głosem.
- Masz na imię Andrea? - zapytałem starając się mówić to wszystko najłagodniej jak tylko potrafiłem.
- Tak, a ty? - była tak okropnie słodka i podobna do swojej siostry.
- Mam na imię Federico - uśmiechnąłem się serdecznie widząc radość w oczach małej.
- Cześć Federico - tym razem przywitała się dużo śmielej.
- Co robisz tutaj sama? - usiadłem obok niej na ławce.
- Mąż mojej siostry... Nie pamiętam jak się na niego mówi - zmarszczyła czoło intensywnie myśląc.
- Szwagier - pomogłem znaleźć jej słowo.
- Tak, wiedziałam - kiwnęła głową w moim kierunku - Nie lubię go. Zostawił mnie i sobie poszedł, a ja chciałam go wystraszyć.
- Ale wiesz, że przestraszyłaś też swoją mamę - próbowałem dać jej do zrozumienia, że mimo wszystko źle postąpiła.
- I dobrze - założyła ręce.
- Dobrze? - zaskoczony uniosłem brwi.
- Mówiłam mamie żeby mnie z nim nie zostawiała, a ona i tak to zrobiła - jej usta drgały ze zdenerwowania.
- Andrea, czy on ci coś zrobił? Dotknął cię albo... - do głowy zaczęły przychodzić mi jakieś straszne scenariusze.
- Nie, mnie nic, ale on jest zły - upierała się zaciskając małe piąstki.
- Dlaczego tak mówisz? - dopytywałem.
- Widziałam jak uderzył moją siostrę. Nienawidzę go od tego momentu - patrzyła na mnie złowrogo prawdopodobnie mając przed oczami Luisa.
- Tak, on jest zły - potwierdziłem jej wersję.
- A ty skąd wiesz? - zapytała z przenikliwym spojrzeniem.
- Bo go znam, ale teraz dość gadania. Muszę odprowadzić cię do rodziny. Nastraszyłaś wszystkich wystarczająco, łącznie z twoją siostrą - wysunąłem do niej swoją dłoń.
- Eli tu jest? - była bardzo rozweselona.
- Tak - uśmiechnąłem się kiedy złapała moją dłoń.
- Hurra! A skąd ją znasz? - zmieniła się w małego detektywa.
- Można powiedzieć, że z pracy - zagadnąłem.
- Jesteś fajny i przystojny - zlustrowała mnie od góry do dołu - Może zostaniesz jej mężem?
- Mężem? - zaśmiałem się - Ona ma już męża.
CZYTASZ
Taniec na krawędzi
RomanceZanim spadniemy, podaj mi dłoń... Elena to kobieta pełna sprzeczności i tajemnic. Jej świat zdaje się zamykać w czterech ścianach rodzinnego domu. Nikt nie zna jej na tyle dobrze żeby wiedzieć co się w nim dzieje. W końcu szczęśliwe małżeństwo z wys...