Rozdział 22 - Ratunek

2.5K 147 47
                                    

Wpatrywałam się w ekran telefonu. W moich oczach w ułamku sekundy pojawiły się łzy. Jak mógł mi to zrobić? Znał wszystkie moje czułe punkty i uderzał w nie raz za razem z coraz większą siłą.

- Eli, co się stało? - usłyszałam zaniepokojony głos Federico.

Uniosłam na niego zapłakane spojrzenie. Oddech uwiązł mi w klatce piersiowej, a serce łamało się na tysiąc kawałków. Mężczyzna podszedł do mnie i złapał mnie za rękę odbierając mi telefon.

- Hej, co tu się dzieje - Diana podeszła do mnie i widząc w jakim jestem stanie delikatnie mnie objęła.

Gładziła mnie po głowie próbując mnie uspokoić. Federico czytał treść wiadomości, a ja cicho łkałam. To była jedna z najokropniejszych rzeczy jakie mój mąż mógł mi zrobić. Mężczyzna podał telefon policjantce.

- On nie może mi jej zabrać  - szepnęłam ledwie słyszalnie - to moja jedyna rodzina...

- Uspokój się kochanie - Diana ciągle trzymała mnie w objęciach co chwilę zerkając porozumiewawczo na Federico - Luis jest świetnym manipulatorem, ale damy sobie z nim radę. Twoja mama nie wiedziała o tym co się u ciebie dzieje?

- Ja... Nie... - musiałam wziąć głęboki oddech żeby trochę się uspokoić.

- Spokojnie Eli - Federico wskazał sofę, na której usiedliśmy w trójkę.

- Weź głęboki oddech i odpowiedź kiedy będziesz gotowa - poleciła Diana.

Siedziałam na kanapie opierając się o tors kobiety. Też była zdenerwowana, wiedziałam to przez jej przyspieszone bicie serca jednak nie dawała tego po sobie poznać. Ona umiała panować nad emocjami, a ja byłam totalnie rozchwiana. W końcu wzięłam się w garść kiedy napotkałam troskliwe spojrzenie Federico.

- Mama o niczym nie wiedziała... Sama wychowuje moją poważnie chorą siostrę. Nie mogłam jej obarczać swoimi problemami, sama ma ich już nadto - objęłam się ramionami, zamykając się w sobie.

- Ty naprawdę przez cały ten czas byłaś, tym wszystkim sama? - Diana ciężko westchnęła.

- Ja tak... Nie wiem... Muszę do niej jechać, wytłumaczyć jej wszystko - zerwałam się na równe nogi po czym znowu oparłam na kanapę - Ona mi nie uwierzy, jest za bardzo zapatrzona w Luisa...

- Elena uspokój się i na mnie popatrz - policjantka zagarnęła moją twarz w swoją stronę, a ja nadal biłam się z myślami.

- Muszę... - wyszeptałam - co mam zrobić żeby mi uwierzyła?

- Pojedziemy z tobą, ja i Diana - Federico odezwał się zdecydowanym głosem - Jako prawnik i policjantka wzmocnimy twoją wersję zdarzeń.

- Naprawdę zrobilibyście to dla mnie? - wreszcie zobaczyłam jakieś światełko w tunelu.

Jednocześnie kiwnęli głowami z troskliwymi uśmiechami na twarzach. Miałam wrażenie, że wskoczyliby za mną w ogień mimo tego jak krótko się znaliśmy. Stali się moim ratunkiem i jedyną nadzieją na lepsze jutro.

- W takim razie jedźmy - popatrzyłam na nich z lekkim entuzjazmem w głosie mimo tego, że byłam kompletnie rozbita.

- Nie ma opcji, musisz najpierw ochłonąć - Diana szybko sprowadziła mnie na ziemię.

- Ale ja muszę...

- Dobra skoro nie przyjmujesz tego wytłumaczenia to argumentem będzie to, że prywatny samolot może pojawić się u nas dopiero jutro wieczorem - stwierdziła pozbawiając mnie wszelkich złudzeń.

- Mam tak po prostu zostawić z tym mamę? Jest zawiedziona - poczułam ukłucie w sercu.

- Napisz jej, że wyjaśnicie sobie wszystko kiedy tylko wrócisz - Diana jak zwykle potrafiła nieco mnie otrząsnąć.

Taniec na krawędziOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz