Rozdział 34 - Rozwód

1.9K 161 43
                                    

Moje ciało oblał zimny pot. Patrzyłam ślepo na wchodzących na salę ludzi. Wszystko co wydarzyło się w ciągu ostatnich minut było bardziej niż niepokojące. Miałam okropnie złe przeczucia.

- Eli, będzie dobrze - Federico złapał mnie za ramiona.

- Czuję, że wydarzy się coś złego - wzięłam kolejny płytki oddech.

- Nie mów tak - widziałam, że chce mnie przytulić, ale nie mógł przez okoliczności.

- Chodź, chce już po prostu to skończyć - patrzyłam na niego z rozpaczą wymalowaną na twarzy.

- Do sprawy państwa Blanco - po korytarzu rozległ się krótki komunikat.

Kiedy usłyszałam głos protokolanta zamarłam. To był ten czas. Musiałam zamknąć ten etap, ale miałam świadomość tego jak bardzo będzie to bolało. Okropne uczucie przeszywało moje ciało.

Skierowaliśmy się na salę rozpraw.  Kiedy przechodziliśmy przez próg doskoczył do mnie Luis. Zrobił to specjalnie żeby spojrzeć na mnie wyrachowanym pełnym pogardy wzrokiem. Dodatkowo musnął moją dłoń co sprawiło, że poczułam okropnie nieprzyjemny dreszcz.

Weszliśmy na salę. Rzuciłam krótkie powitanie w kierunku sędziego. On natomiast był zajęty moim mężem, który przykuł całą jego uwagę swoim perfidnym, sztucznym uśmiechem.

Stanęliśmy z Federico po prawej stronie pamieszczenia, a po usłyszeniu polecenia zajęliśmy miejsca podobnie jak oskarżony. Siedzieliśmy oko w oko. Brakowało mi tchu. Luis nie odrywał ode mnie władczego wzroku. Miałam ochotę rozpłynąć się w powietrzu.

Kolejne minuty to najbardziej stresujący czas w moim życiu. Pytania o powody rozwodu, mówienie o znęcaniu i krew sącząca się z rozdrapanych ran. Czułam się coraz gorzej. Szydercze spojrzenie Luisa nie dawało mi spokoju. On nie miał sumienia, nie miał też serca. Bronił się chwytając dosłownie wszystkiego.

Zeznania świadków tylko go pogrążały. Diana walczyła o mnie jak lwica. Była najbardziej przekonywująca na sali. Miała na Luisa masę dowodów. Do wszystkiego dochodziła też agresja w stosunku do niej jako funkcjonariuszki, którą przecież nagrała. Byłam jej przeogromnie wdzięczna. Pomogła też Eloisa i moja mama.

Wszyscy stali po mojej stronie, ale twarz Luisa nie stężała ani na chwilę. Nie był ani trochę podłamany. Już widziałam, że szykuje kontratak. Nie miał praktycznie żadnych szans, ale spodziewałam się po nim wszystkiego.

- Na salę proszony jest świadek - sędzia prześledził wzrokiem pomieszczenie - Valentina Lopez.

Cały grunt osunął mi się pod stopami. Na ustach Luisa pojawił się niekontrolowany pyszny uśmiech. To był jego As. Chciał mnie zniszczyć, czułam to, ale co wspólnego z tym wszystkim miała tancerka ze szkoły tańca? Rudowłosa stanęła przed pulpitem. Nie słyszałam nic poza szalonym biciem serca. Federico próbował nawiązać ze mną kontakt wzrokowy, ale ja nie byłam w stanie oderwać wzroku od kobiety.

- Świadoma znaczenia mych słów i odpowiedzialności przed prawem przyrzekam uroczyście, że będę mówiła szczerą prawdę, niczego nie ukrywając z tego, co mi jest wiadome - głos dotarł do mnie z opóźnieniem, a mimo to uderzył ze zdwojoną siłą.

Słyszałam pojedyncze słowa. Niby byłam na sali, ale świadomość nie pozwalała mi się angażować, wygłuszała wszystko dookoła. Mój wzrok wisiał to na Valentinie to na Luisie. Media wokół też przestały istnieć.

- Posiadam dowody obciążające Elenę, która dopuściła się zdrady małżonka - serce zacisnęło mi się na dobre.

Federico popatrzył na mnie z niepokojem, a ja wiedziałam, że dzieje się coś okropnego. Spodziewałam się tego. Luis potrafił podporządkować sobie wszystkich, a Valentina mnie nienawidziła przez to, że byłam od niej lepsza.

Taniec na krawędziOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz