Rozdział 15 - Lot w nieznane

3.2K 183 23
                                    

- To z mojej kancelarii. Luis podobno robi rozpierdol - mężczyzna zaciskał szczęki patrząc na telefon.

- Diana... Porozmawiamy później - w końcu coś z siebie wydusiłam.

- Nie ma później. Narada, teraz w moim mieszkaniu. Zabierz Castillo - zarządziła bez cienia wątpliwości.

Rozłączyłam się. Widziałam, że mężczyzna jest wściekły, a to była moja wina. Diana i Federico byli przeze mnie w niebezpieczeństwie. Nie chciałam żeby ktokolwiek narażał się chcąc mi pomóc.

- On jest całkiem pierdolnięty - warknął i ruszył do wyjścia z salki - Podobno straszy mi klientów. Muszę jechać.

- Nie - w ostatnim momencie złapałam go za rękę - On cię prowokuje. Pojedźmy do Diany i to wszystko przegadajmy.

- Masz rację - ciężko westchnął.

                          ++++++++++

Nie odzywaliśmy się do siebie całą drogę. Oboje byliśmy okropnie spięci. Miałam wrażenie, że odkąd mężczyźni się zobaczyli coś się zmieniło. Federico był okropnie zadumany, w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Był w swoim świecie.

Diana otworzyła nam drzwi. Usiedliśmy razem przy stole. Na naszych twarzach widniały posępne miny. Do rozpoczęcia turnieju zostało tak mało czasu, a my zaprzestaliśmy sobie głowę moimi problemami.

- Nie chcę żeby to tak wyglądało. Narażacie się przeze mnie, Luis jest nieobliczalny - mówiłam przesuwając w palcach obrączkę.

- Nie pierdol Elena tylko się skup - Diana jak zwykle bezpardonowo weszła mi w słowo - Jakbyśmy się bali nie zgodzilibyśmy się pomóc.

- Komisarz ma rację - milczący do tej pory Federico wreszcie zabrał głos.

- Luis będzie próbował cię omotać i zastraszyć twojego prawnika. Wiem też o waszym turnieju i o tym jakie szanse daje. Proponuję pewne rozwiązanie. Zajmę się wszystkim tutaj, papiery, wnioski, zeznania, a wy musicie się ulotnić - kobieta tłumaczyła swój genialny pomysł.

- Ulotnić? - uniosłam brew.

- Wyjechać we dwójkę, za granicę. Będziecie mogli tam spokojnie ćwiczyć, a ja będę miała pewność, że ten skurwiel cię nie zmanipuluje - mówiła jakby to było takie proste.

- A co z kancelarią Federico? Luis robi tam rozruby, nie możemy zostawić jej bez opieki - oparłam głowę na ręce zastanawiając się nad pomysłem policjantki.

- Moi ludzie już trochę go przytemperowali - uśmiechnęła się, drapiąc się po głowie.

- Byli tam? - zapytałam zdziwiona.

- Tak więc mamy na niego kolejne haki. Wszystko pod kontrolą - byłam w szoku jak ona to wszystko dobrze ogarnia.

- Zamknę kancelarię na czas wyjazdu - wtrącił się Federico.

- Ty też chcesz jechać? - niedowierzałam w to co się dzieje.

- Uważam, że Diana ma rację. Musimy od tego wszystkiego uciec. Będziesz mogła odpocząć psychicznie. W dodatku będziemy mieli dużo czasu na treningi w świetnym spokoju - tłumaczył z błyskiem w oku, naprawdę był gotowy wyjechać.

- A co jeżeli Luis dowie się, że wyjechałam z Federico? - skierowałam wzrok w kierunku Diany.

- Nie dowie się. Załatwię wszystko prywatnie. Polecacie samolotem mojego teścia i zatrzymacie się w małym włoskim miasteczku w pobliżu Torre Asturi - miała opracowany cały plan.

Popatrzyliśmy po sobie z Federico, a potem uśmiechnęliśmy się do policjantki. Była naprawdę niesamowita. Wiedziała, że nie moglibyśmy wyjechać w sposób publiczny. Luis by się dowiedział i wściekł, a może nawet użył tej podróży jako dowodu w sądzie.

Taniec na krawędziOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz