Rozdział 35 - Czas pokochać

2.1K 151 54
                                    

Federico

- To ją zabija, rozumiesz? On ją wykończy! - uderzyłem pięścią w ścianę szpitalnego korytarza.

- Opanuj się do cholery - Diana gwałtownie złapała mnie za ramiona i mocno mną potrząsnęła - Myślisz, że te wybuchy w czymś pomogą? Ona potrzebuje teraz wsparcia, szczególnie twojego. Musisz być jej ostoją, a nie jakimś pieprzonym wulkanem.

- Ale ja nie potrafię być spokojny kiedy ten skurwiel sprawia, że moja kobieta ląduje w szpitalu! - nie potrafiłem obniżyć tonu ani na chwilę.

Widziałem, że Diana mimo postawy jaką przybierała martwiła się równie mocno. Patrzyliśmy na przechodzących korytarzem lekarzy. Czekaliśmy na jakąś opinię.

- Dianka, chodź no tutaj - usłyszałem kobiecy głos i trzaśnięcie drzwi od sali Eleny.

Policjantka zerwała się ze stołka równie szybko co ja. Stanęliśmy przed brązowowłosą lekarką o równie brązowych oczach i lekko oliwkowej karnacji. Przedstawiała się jako Natalii, przyjęła Elenę na oddział. Z tego co zaobserwowałem znała się z Dianą od dłuższego czasu.

- Nie przeciągając - przerzuciła dokumentację - Pacjentka przywieziona ze stwierdzonym stanem przedzawałowym...

- Zawał? Ona ma dwadzieścia pare lat! - ta wiadomość była jak kubeł zimnej wody na moją gorącą głowę.

- Z tego co wiem pacjentka przeżywała długotrwały stres, który niszczył jej organizm - lekarka uniosła na mnie wzrok - W dodatku przez znaczny okres zażywała leki skutecznie trujące jej organizm.

- Zabije go, kurwa nie wytrzymam - wyrzuciłem do góry ręce, to kolejne znamię, które zostawił po sobie Luis.

- Zamknij się przez chwilę - Diana złapała mnie za ręce i skarciła wzrokiem - Ale nie doszło do zawału?

- Na całe szczęście nie. Pacjentka jest młoda i bardzo silna. To było pierwsze i ostatnie ostrzeżenie - lekarka mówiła to bardzo poważnym tonem.

- Jak ona się czuje? - dopytywała policjantka.

- Obudziła się, będziecie mogli wejść do niej za jakąś godzinę. Chciałabym żeby najpierw porozmawiała z psychologiem -  tłumaczyła brązowooka.

- Wezwałaś Rosę? - przysłuchiwałem się rozmowie, ale totalnie nie wiedziałem o kim mówią.

- Tak, będzie tu za chwilę - kiwnęła głową lekarka - Pacjentka potrzebuje rozmowy bez nadmiaru bodźców. Do tego stanu przyczynił się też atak paniki, który bezpośrednio wpłynął na pracę układu krążenia.

- Rozumiem, dziękuję Natalii - kobiety się objęły, a ja próbowałem wyjść z szoku.

Elena, silna, wysportowana dwudziestoparolatka prawie przeszła zawał. To było tak niewyobrażalne, że nie potrafiłem tego pojąć. Wyrzucałem sobie to, że mogłem ją jakoś ochronić. Może nie zapewniłem jej odpowiedniego wsparcia na sali i poza nią.

- Cześć - usłyszałem kolejny kobiecy głos, przywitała się z Dianą i zwróciła do mnie, podając mi rękę - Dzień dobry, Rosa Fiolini - Tomson.

Blondynka koło trzydziestki stała przed nami w idealnie skrojonym bordowym garniturze. Czerwona szminka na jej ustach tylko dodawała zadziorności.

- Federico Castillo - uścisnąłem jej dłoń.

- Rozmawiałaś już z Natalii? - zapytała policjantka.

- Tak - popatrzyła na nią wymownie - A Pan jest?

Taniec na krawędziOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz