Rozdział 14 - Manipulant

3.1K 186 41
                                    

Elena

- Wróć do domu kochanie. Zdenerwowałem się, wiem źle cię potraktowałem. Tęsknię... - mężczyzna patrzył na mnie błagalnie.

Był inny, dawno go takiego nie widziałam. Luis nigdy nie przepraszał, a teraz... Czułam się okropnie, w końcu był moim mężem. Może już wcześniej powinnam z nim porozmawiać?

- Luis skrzywdziłeś mnie... Właściwie robiłeś to przez wszystkie te lata - czułam moje rozpadające się na kawałki serce.

- Popatrz na mnie Elen... - zdrobniał tak moje imię kiedy jeszcze byliśmy zakochanymi nastolatkami - Kocham cię.

- Znowu kłamiesz! Ty mnie nie kochasz tylko posiadasz... Jak jakąś cholerną rzecz! - nie mogłam dłużej tego wytrzymać, chciał mnie omamić.

- Przestań krzyczeć! Przychodzę tu cię przeprosić, a ty znowu mnie znieważasz! - popatrzył na mnie z wyrzutem, powoli wracał do swojej prawdziwej postaci.

- Trułeś mnie Luis! Zniszczyłeś moje marzenia! - musiałam w końcu to z siebie wyrzucić.

- O czym ty mówisz? - widziałam jak tężeje.

- Wiem o leku, który mi załatwiałeś i o tym przeklętym lekarzu - moje gardło się zacisnęło kiedy poczułam rosnącą w nim gulę.

- Nic nie rozumiem Elen... Wytłumacz mi to proszę - albo udawał głupiego albo faktycznie nic nie wiedział.

- Ostatnio byłam w szpitalu, poczułam ból w biodrze... Moja kontuzja jest już wyleczona, od dawna, a lek, który mi dawałeś odnawiał ją - starałam się tłumaczyć trzeźwo myśląc.

- A to skurwiel! Pierdolony Gonzalez! Pozwiemy go Elen, to niedorzeczne - złapał mnie delikatnie za ręce, a ja mimowolnie się wyrwałam - Tylko proszę wróć do mnie...

- Boję się ciebie Luis, to nigdy nie będzie to samo... - całe moje ciało zadrżało - Nie ufam ci.

- Wiem, ostatnio byłem porywczy, ale praca... Wziąłem na siebie za dużo, nie dbałem o ciebie. Ale przecież pamiętasz jacy byliśmy kiedyś szczęśliwi? - delikatnie dotknął dłonią mojej twarzy, miał rację byliśmy szczęśliwi, kochałam go.

- Biłeś mnie Luis, to za dużo - spięłam się kiedy mocno się do mnie przybliżył.

- Pójdę na terapię, obiecuję... Uratujmy to co między nami było, proszę - schylił się żeby mnie pocałować.

W mojej głowie gnał potok myśli. Może mówił prawdę? Może to ten lekarz? Może naprawdę pójdzie na terapię? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi. Okropnie się bałam. Kiedy zbliżał się do moich ust przypomniałam sobie nasze szczęście.

Przeszłość Eleny...

- Lui co ty robisz?! - śmiałam się kiedy chłopak przerzucił mnie przez swoje ramię - Puść mnie głupku!

- Zabieram cię na randkę. Zamknij oczy i nie podglądaj - mówił całkiem poważnie z wielkim rozbawieniem.

- Zamknęłam - zaśmiałam się zaciskając powieki.

Luis był chłopakiem, który podobał się każdej dziewczynie w szkole. Był wysokim i dobrze zbudowanym jak na swój wiek nastolatkiem. Miał urodę tak oryginalną i nieskazitelną jak młody DiCaprio. Do tego bardzo towarzyski i pełen cudownego poczucia humoru. Każdy go podziwiał, a on podziwiał mnie. Drobną Elenę, która kochała tańczyć. Zobaczył mnie właśnie na jednej z takich prób. Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia.

Poczułam jak chłopak stawia mnie na ziemi. Ewidentnie wciąż byliśmy na zewnątrz. Poczułam jak opłata mnie dłońmi w pasie. To był bardzo przyjemny dotyk, tak niewinnie czysty.

Taniec na krawędziOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz