Rozdział 18 - Italiano

2.9K 152 56
                                    

Elena

Na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmiech. Miałam wrażenie, że cieszy się jak dziecko po tym jak przyznałam się do kłamstwa. Na korytarzu było już prawie ciemno, a jego lodowe oczy przedzierały się na pierwszy plan wśród mroku.

- Nie ładnie tak kłamać - przejechał dłonią po moim policzku z wielką premedytacją.

- Mamy jeden do jednego Castillo - odgryzłam się.

Zareagował na to zachrypniętym śmiechem. Odsunął się ode mnie na krok. Oboje byliśmy lekko wstawieni co dodawało nam dużo śmiałości, za dużo. Włożył ręce do kieszeni i popatrzył na mnie niewinnie.

- Strzelaj - cmoknął ustami.

- Luis... - zaczęłam.

- Chuj z tym Luisem, dlaczego ciągle mnie o niego pytasz? - zmarszczył czoło - Nie możesz na przykład zapytać o to czy jestem zdolny do miłości?

- A jesteś? - uniosłam brew z nutą dociekliwości.

- Jestem - znowu się do mnie zbliżył i nachylił się do mojego ucha - A kiedy już kocham to na zabój.

Odsunął się tak, że nasze usta dzieliły milimetry. Dlaczego chciał żebym go o to zapytała? To był dla niego ważny temat, widziałam jak mówiąc kocham wszystkie jego mięśnie się zacisnęły, a z twarzy na chwilę zniknął uśmiech. Miłość wyrządziła mu krzywdę?

- Ile razy w życiu byłeś zakochany? - chłonęłam ten temat i woń jego mocnych perfum.

- To już drugie pytanie księżniczko - uniósł kącik ust ciągle stojąc w pozycji, która nie dawała mi zbytniej swobody, nawet kiedy delikatnie się wycofał.

- Podpuściłeś mnie - założyłam z irytacją ręce.

- Teraz ja - stwierdził jakgdyby nigdy nic.

- Denerwujesz mnie Federico, od cholernego pierwszego dnia, którego pojawiłeś się w moim życiu - wyrzuciłam wściekając się za to, że zabrał mi pytanie.

- Cii - przyłożył palec do moich ust - Co musiałbym zrobić żebyś przestała myśleć i po prostu dała mi się pocałować?

Zamarłam. Głowa mi pękała, a ja sama nie wiedziałam dlaczego, może to nadmiar alkoholu, a może pytanie, które właśnie wydostało się z jego ust. Nie powiedziałby tego nigdy gdybyśmy nie byli pijani. Gdyby nie to prawdopodobnie nie stalibyśmy tutaj tak blisko siebie czując swoje oddechy. Znowu to szalone bicie serca, które pozbawiało mnie tchu.

- Musisz odpowiedzieć - ponaglił mnie widząc zmieszanie w moich oczach.

- Może też powinieneś przestać zastanawiać się nad tym co myślę i po prostu mnie pocałować - powiedziałam szeptem.

Kompletnie straciłam kontrolę. Tętno rozsadzało mi szyję. Sama nie wiedziałam czy jeszcze czujemy się skołowani czy w tym momencie wytrzeźwieliśmy przez emocje. Jedno było pewne, mogliśmy się potem tłumaczyć krążącym we krwi alkoholem.

Federico w końcu przestał myśleć i po prostu przywarł do moich ust. Ujął dłonią moją twarz i przysunął się tak, że nasze ciała ściśle do siebie przylegały. Ten pocałunek... był cudowny, delikatny, po prostu niesamowity. W końcu uszło z nas całe napięcie kiedy łączyliśmy się w coraz bardziej namiętnym tańcu naszych warg.

- Jesteś cholernie skomplikowany Federico - wysapałam między pocałunkami.

W tym momencie się ode mnie odsunął. Spojrzał z szerokim uśmiechem kładąc dłonie na mojej talii. Był... szczęśliwy. Zdałam sobie sprawę z tego, że naprawdę pierwszy raz widziałam go z radością wymalowaną na twarzy. Wszystkie wcześniejsze śmiechy kompletnie wyblakły na tle tego co zobaczyłam, w końcu nie udawał, w końcu się nie bronił.

Taniec na krawędziOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz