Dopiero dzisiaj zdałam sobie sprawę, że dwa dni temu całowałam się z Marcusem. Nie widziałam go od czasu imprezy. A sprawa z Blackiem nadal się nie wyjaśniła. Nie wiem jaki miał w tym interes. Mecz Gryffindor - Ravenclaw w tą sobotę. Jakoś się nie stresuję.
W pewnym momencie zauważyłam, że żel do włosów, który pożyczyłam od Syriusza we wrześniu wciąż leżał na mojej szafce. Pomimo tego, że właśnie umierałam po wczorajszym treningu Quidditcha, uznałam, że muszę go oddać.
Powlekłam się do dormitorium chłopaków. Jednak jedyną osobą, jaką tam zastałam był Remus czytający książkę.
- Gdzie Syriusz? - spytałam, a Remus widocznie wystraszył się moją obecnością bo aż podskoczył, przykładając sobie rękę do serca.
- Kurwa, Evans, nie strasz mnie tak!
- Nie miałam takiego zamiaru. To gdzie ten Syriusz?
- U McGonagall.
- Co znowu odjebał?
- To ty nic nie wiesz?
- No...nie.
- Jego brata ktoś zaatakował na korytarzu, i podobno nieciekawie to wygląda. Chcąc nie chcąc musiał się spowiadać McGonagall co robił wczoraj. Kurwa, to jest przerażające. Już nawet w szkole nie można czuć się bezpiecznie.
- Och...- Nie było mi wcale mi wcale specjalnie przykro, Black sam sobie zasłużył, bo robił sobie ze wszystkich wrogów. Jednakże po chwili poczułam niemały niepokój. Takie ataki mogą się przecież powtarzać.
Aż zrobiło mu się słabo na tą myśl. Może miało to być wymierzone w ślizgonów? Zacisnęłam pięści i pomyślałam o Bartym, Marcusie i Dorcas. Przecież im też może grozić niebezpieczeństwo.
- Wszystko dobrze? - Zapytał Remus.
- Tak...po prostu się zamyśliłam.
Pomyślałam, że teraz pójdę do Wielkiej Sali, jednakże nie było mi to dane, bo zaczepił mnie Gideon Prewett z mojego roku. Japierdole. Znaczy Gideon jest nawet miły, ale teraz nie mam czasu.
- Hej, Evans, szukasz partnera na bal Bożonarodzeniowy?
- Narazie nie. Będę się martwić o to w grudniu.
- No ale w grudniu wszyscy chłopcy są zajęci - Powiedział zalotnie, podchodząc bliżej. Posłałam mu najmilszy uśmiech na jaki było mnie stać, a pomimo to wyglądałam prawdopodobnie jak psychopatka.
- Zastanowię się. Wybacz, ale muszę już iść.
- W porządku. To do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Pobiegłam do Wielkiej Sali. Była już przygotowana na Noc Duchów. Przebieram się za Leatherface'a z horroru "Teksańska masakra piłą mechaniczna". Wiem, że i tak czarodzieje nie rozpoznają. Przysiadłam się do Max, która czytała "Czarownicę".
- Siemka! - powiedziałam, biorąc tosta i szykując się do wyjścia, ale Max mnie powstrzymała.
- Hej. Siadaj! - powiedziała, po czym poklepała miejsce obok siebie.
- Nie, dzięki. Wypadało by odwiedzić Barty'ego.
- Twojego ukochanego Barty'ego?
- ILE RAZY MAM CI POWTARZAĆ, ZE TO ZAMKNIĘTY ROZDZIAŁ!
- Stara miłość nie rdziewieje.
- Dobra. Idę odwiedzić Barty'ego. - powiedziałam najbardziej opanowanym tonem na jaki było mnie stać.
CZYTASZ
Siostra Lily Evans - Regulus Black
Fanfiction*** - Wiesz, jesteś do dupy. Wszystko jest do dupy. Moje życie jest do dupy, rodzice, brat, wszystko. - Na pewno dobrze się czujesz? - Nie! Nigdy nie czułem się dobrze! *** Zaczęte : 28.12.2022 TW:krew, przemoc, homoseksualiści, przekleństwa, de...