Rozdział 30

112 4 2
                                    

Samantha Riley przeżyła. Barty mówił, że miała spore szczęście. Twierdził, że gdyby dostała nieco wyżej, wąchałaby kwiatki od dołu.

Przy okazji dowiedziałam się od Regulusa, że Hogwart miał spore kłopoty. Rodzice Jonasa Flinta ledwo co otrząsnęli się z żałoby, a już wzięli się za szukanie winnych. Oskarżyli nauczycieli o niedopilnowanie go i przy tym przyczynienie się do jego śmierci.

Według tego, co mówił Regulus, sytuacja nie była kolorowa. Dodatkowo, w jakiś sposób wypłynęła wieść o atakach na uczniów w Hogwarcie.

Ojciec Regulusa pracował w ministerstwie, więc na razie dowiedziałam się, że planują tymczasowo odesłać do szkoły uczniów z młodszych klas, a zostawić tylko uczniów z piątego oraz siódmego roku, gdyż ci mieli pisać egzaminy.

Wspominając o egzaminach, w szkole ostatnio zawrzało. Uczniowie ostatnich klas notorycznie mdleli na wspomnienie SUMów czy OWUteMów, nie wspominając o krwawieniu z nosa.

Mi na szczęście zdarzyło się to tylko raz, ale Mary średnio trzy razy w tygodniu chodziła do Skrzydła Szpitalnego. Najgorzej było że Steph. Prawie nic nie jadła i była odsyłana do Pomfrey niemalże codziennie.

Chciałam porozmawiać z nią o magazynie, który ostatnio znalazłam w jej rzeczach, ale nigdy nie udawało mi się z nią pogadać w cztery oczy.

-Nawet nie próbujcie ściągać! Od ponad stu lat nikomu się nie udało. Nie próbujcie być pierwsi, bo jak zobaczą ściągi, nie przystąpicie do OWUteMów! - Mówiła McGonagall, gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja.

Fabian Prewett przez ostatnie dni ciągle ją przedrzeźniał. Mówił, że to tylko po to, żeby nikt nie zdał. Twierdził też, że to jemu się uda.

Jednakże po tygodniu składanych obietnic on także postanowił swój wolny czas przeznaczać na naukę w bibliotece.

Jedynym oderwaniem od okropnej codzienności był Dzień Matki. Mogłam się lenić i zwalić wszystko na rysowanie kartek i tym podobne.

Podczas ostatniego wyjścia do Hogsmeade kupiłam mamie mnóstwo słodyczy, których nie dało się kupić w mugolskich sklepach, takich jak fasolki wszystkich smaków czy czekoladowe żaby.

Oprócz tego kupiłam kartkę z napisem Mama na szóstkę, na której ilość różowego brokatu mogłaby pokryć ściany w domku dla lalek, który Kim dostała ma urodziny, oraz paczkę gumek do włosów, gdyż moja mama zawsze gubiła swoje.

Mary od począku roku szkolnego prowadziła dzienniczek, w którym trzymała suszone kwiaty dla swojej mamy. Oprócz tego kupiła jej śliczny naszyjnik.

Pod koniec dnia poszłam do sowiarni (tak, Lily znowu zabrała mi Hermesa), aby wysłać mamie prezent.

Wracałam z sowiarni, gdy nagle zobaczyłam coś, a raczej kogoś. Poczułam, jak moje policzki robią się czerwone. Dlaczego? Przecież absolutnie nie byłam zakochana w Regulusie Blacku.

-Hej, Jenn. - Usłyszałam za sobą głos Regulusa. Dlaczego ja? - Czemu się przede mną chowasz? - Dodał z rozbawieniem.

-Wcale się nie chowam. - Powiedziałam, starając się brzmieć naturalnie.

-Nie musisz się tłumaczyć. - Powiedział Regulus, uśmiechając się delikatnie. - Tak sobie pomyślałem, czy to wyjście do Hogsmeade moglibyśmy zrealizować w przyszłą sobotę? Na początku czerwca jest chyba ostatnie.- Powiedział ślizgon, lekko się rumieniąc.

-Nie widzę problemu. - Powiedziałam, czując, że mnie także palą policzki.

Dlaczego umawianie się na randki było tak niezręczne?

Siostra Lily Evans - Regulus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz