Rozdział 29

106 4 0
                                    

REGULUS

-Co znowu zrobiłeś? - Gdy usłyszałem ten głos, niemalże podskoczyłem. Po co ten kretyn tu w ogóle przyszedł? Przecież go tutaj nie chciałem. A może nie chciałem mu się zwierzać? Może po prostu nadal się wstydziłem.

-Daj mi spokój. - Powiedziałem, wycierając policzki rękawem koszuli.

-Regulus, ja mam tego dość. - Powiedział Crouch, siadając obok mnie. - Nie uważasz, że to głupie? Ta cała kłótnia? Nie chcę się z tobą kłócić, Reg.

Miałem powiedzieć, że mnie to kompletnie nie obchodzi, ale nie dałem rady.

-Ja też mam tego dość. - Słowa te brzmiały wyjątkowo słabo w moich ustach. Nawet nie wiem, co podkusiło mnie do tego, żeby to powiedzieć. Jednym z powodów na pewno był fakt, że pokłóciłem się z Evans, a poza nią Barty był jedyną osobą, która mogła się ze mną zgadzać. - To, co zrobiłem było żałosne. Przepraszam.

Barty wpatrywał się w podłogę, jakby nad czymś się zastanawiał. Przetarł oczy palcami. Zauważyłem, że napis "pedał" nie zdobi już jego czoła.

-Nie, Reg, to ja cię przepraszam. Ja chciałem z tym walczyć, ale nie potrafiłem. - Mówił szybko, a język mu się plątał.

-Chcesz się ze mną napić? Mam trochę Ognistej Whiskey. - Nie potrafiłem rozmawiać o tym z Bartym. Czułem się jak dupek.

-Skąd wziąłeś? - Zapytał Barty, patrząc, jak wyjmuję z szafki butelkę Ognistej.

-Pożyczyłem od Rosiera. - Po minie Croucha wywnioskowałem, że nie muszę dodawać, że Rosier o niczym nie wie.

-Nalewaj. - Powiedział zdecydowanym głosem, kładąc się na łóżku.

Wlałem alkohol do dwóch szklanek, a Crouch jednym haustem wypił zawartość jednej z nich. Na jego policzkach wykwitły czerwone plamy.

Nie dałem rady go naśladować, bo już po pierwszym łyku poczułem, jak strasznie pali mnie gardło. Pomimo to wystarczyła chwila, a już dolałem nam alkoholu do szklanki.

Wieczór zleciał głównie na odgadywaniu Evans i tego, jaką jest głupia. Słowa, które wypowiadał Barty nie przeszły by mu przez gardło na trzeźwo (mi również), ale to było miłe, że chociaż po pijaku się że mną zgadzał.

Wszystko był w porządku, aż do jednego momentu. Prawie opróżniliśmy butelkę, gdy nagle Crouch po wiedział, żebym dolał mu jeszcze trochę. Nie myślałem o tym jako o czymś dziwnym. Może dlatego, że byłem pijany, a może dlatego, że i tak wypiliśmy już prawie całą butelkę.

Już miałem nalewać, gdy poczułem, że on położył mi dłoń na policzku. Zdziwiłem się, i już miałem strącić jego dłoń, gdy poczułem, że nasze usta się stykają.

Nie za bardzo wiedziałem, co się dzieje. Po prostu przymknąłem oczy, nie rozumiejąc, co on właściwie robi.

Po chwili oderwał się od moich ust, przetarł oczy palcami i bez słowa wybiegł z dormitorium.

Jeszcze przez chwilę siedziałem oszołomiony na kanapie, nie rozumiejąc, co właśnie się stało.

Czy on mógł zakochać się we mnie?

***

JENNIFER

-Nie, błagam, nie. - Mówił mężczyzna, a bardziej chłopak, nachylając się nad ciałem. - Nie możesz mi tego zrobić. - Mówił zachrypniętym głosem.

Nie byłam w stanie go rozpoznać, tak samo jak trupa. Chłopak tutił do siebie ciało, jakby martwej osobie miało to wrócić życie.

Chłopak zaczął szlochać i krzyczeć.

Siostra Lily Evans - Regulus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz