Rozdział 34

69 4 0
                                    

-Jak się spało? - Zapytała Lily, gdy zeszłam na dół.

-Dobrze? - Opowiedziałam, patrząc na Lily z zaciekawieniem. Nigdy nie pytała, czy dobrze mi się spało.

-A jak było? - Zapytała, zakładając ramiona na piersi i opierając się o ramię Jamesa.

-Lily! - Powiedziałam, również zakładając ramiona na piersi. - Spaliśmy w innych pokojach.

-James widział, jak Regulus wychodził z twojego pokoju koło czwartej. - Powiedziała Lily, uśmiechając się zwycięsko.

-Do niczego nie doszło. Po prostu się całowaliśmy. Nad czym się tak zastanawiasz? - Zapytałam Lily, która miała zamyślony wyraz twarzy.

-Myślę, czy mi się to opłaca.

-Co?

-Udawanie, że o niczym nie wiem. Och, Jennifer, ciężkie czasy nastały. Trzeba się cenić. - Powiedziała, przeczesując włosy palcami.

-Ile?

-Nic. - Powiedziała Lily, podchodząc do mnie i obejmując mnie ramieniem. - Chce tylko twój magnetofon, nic więcej.

-Niech ci będzie. Jest na szafce nocnej.

-Jesteś cudowna. - Powiedziała Lily, siadając przy stole.

Wtedy do kuchni zszedł Regulus, teraz już ubrany.

-Zapomniałam. Tata chciał cię poznać, Black. Nie palnik nic głupiego bo wywalą Jennifer z domu. - Regulus przełknął ślinę. - Nie no, spokojnie! James też dziś ma się przedstawić. Zaśpiewacie wspólnie La Bombę albo coś od Presleya i będzie was traktował jak własne dzieci. - Powiedziała, obejmując ich ramionami.

-Będzię dobrze. - Powiedziałam, przekładając naleśnika na talerz.

-Mam nadzieję. - Powiedziała Lily, zabierając mi talerz sprzed nosa.

***

Regulus za nic nie chciał ubrać nic mugolskiego. Uparł się przy białej koszuli, czarnych spodniach i tego samego koloru kamizelce. Nie rozumiał, że mugole raczej się tak nie ubierają, i że wygląda jak pracownik zakładu pogrzebowego.

W końcu jednak musiałam odpuścić, bo za chwilę mieliśmy zejść na dół.

Na schodach stał James. Wyglądał jak totalne przeciwieństwo Regulusa. Miał na sobie pomarańczową koszulę disco, dzwony i swoje czerwone trampki.

Regulus zmierzył go spojrzeniem, na co James odwdzięczył mu się tym samym.

-Idziemy. - Pociągnęłam Blacka za rękaw.

Na dole stał John, majstrując coś przy polaroidzie Petunii.

-Cześć. - Powiedział, nie odrywając wzroku od aparatu.

-Kiedy przyjechałeś? - Zapytałam, przytulając się do jego pleców.

-Przez chwilą. Ale zaraz wracam. Jane sobie sama nie poradzi. - Powiedział, odwracając się w naszą stronę. - O, ciebie jeszcze nie znam. Jestem John. - Podał dłoń Regulusowi.

-Regulus. - Uścisnął dłoń Johna.

-Kręcicie ze sobą? - Zapytał John, wracając do polaroidu.

-Tak trochę. - Spojrzałam na mamę, która właśnie piła kawę. - Gdzie tata?

-Pojechał po Beatrice na lotnisko. - Czyli z zapoznania się Regulusem nici.

-Tak późno?

-Kochanie, wiesz jaka jest Beatrice. Stwierdziła, że musi pozwiedzać Londyn. - Powiedziała mama, krzywiąc się. - Coś ty na siebie ubrała?

Siostra Lily Evans - Regulus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz