Rozdział 20

160 4 0
                                    

Po wejściu do domu od razu powlekłam się na górę (oczywiście, wcześniej zdjęłam zimowe ubrania). Od razu zdjęłam z półki płytę i nałożyłam ją na gramofon. Z półki zdjęłam Władcę Pierścieni.

Jednakże wtedy do mojego pokoju weszła mama. Jej ciemnorude były związane jej ulubioną, żółtą gumką do włosów, a w pasie miała przewiązany fartuch.

-O nie, młoda damo, nie toleruję lenistwa w tym domu. Lily przyjechała o tej samej porze, a już pomaga mi w kuchni. Ciocia Virginia przyjeżdża prosto z Oslo. - Ciotka Virginia pracowała w szkole w Oslo.

-Świeta są pojutrze, mamo.

-Nie wyrobimy się z wszystkim pojutrze. Z resztą, ciocia przyjeżdża jutro. Trzeba więc zachować trochę porządku.

Chcąc nie chcąc musiałam sprzątać. Pomimo, że starałam się unikać Petuni, ta zawsze, gdy się widziałyśmy, patrzyła na mnie groźnie.

Około piątej wieczorem usłyszałam dzwonek do drzwi. Mama kazała mi otworzyć, ponieważ byłam najbliżej drzwi.

Za drzwiami stał mój ojciec. Jego czarne włosy trochę prześwitywały siwizną, ale niebieskie oczy dalej pozostały takie same.

-Jenn, myślałem, że już się ciebie nie doczekam. Mama zapewne kazała wypucować wam cały dom, co nie? - Pokiwałam potwierdzająco głową. - Od października ma w głowie tylko święta.

-Wszystko słyszałam, Jim! - Krzyknęła mama, schodząc po schodach.

-Jednakże chyba nie powiesz mi, że tak nie jest. - Powiedział, patrząc lekko z pogardą na mamę. - Petunio, ten Vernon to rzeczywiście dobrze wychowany chłopak. Szedłem poboczem, a on mnie zauważył i podwiózł. - Powiedział, gdy Petunia stanęła na schodach.

Akurat gdy tata to powiedział, za nim pojawił się się jakiś facet. Nie wyglądał ani trochę jak typ, który mógłby być "wybrankiem" Petuni. Tata odsunął się, aby pokazać mnie i Lily schodzącej ze schodów Vernona.

Był to dość wysoki, tęgi chłopak z wąsami. Mógł być o najwyżej trzy lata ode mnie starszy, ale przez wąsy wyglądał, jakby mógł być moim ojcem. Zdziwiłam się, bo po Petuni można było się spodziewąć nerda w okularach.

-Petunio, przedstaw ich sobie. - Mama przywołała mnie i Lily. Po minie tego chłopaka wnioskowałam, że wcale nie chce mnie poznawać. Mierzył mnie obrzydzonym wzrokiem. Już wiem co ma wspólnego z moją siostrą. Na Barty'ego patrzyła w ten sposób, gdy przyjechał do mnie w wakacje na dwa dni.

-Vernon, to Lily i Jennifer. - Powiedziała, pokazując na nas ręką. - To jest Vernon. - Nawet nie spojrzała na nas, mówiąc to.

***

Siedziałam właśnie w swoim pokoju, ignorując wołanie mojej mamy z dołu.

-Jennifer, proszę, nie rób nam scen. Zejdź na dół. - Uciekłam, gdy ten cały Vernon zaczął gadać, że jestem wariatką.

-Nie zejdę. - Prychnęłam. Nie zamierzałam rozmawiać z kimś, kto nie traktuje mnie poważnie.

-Jennifer, zejdź. Vernon chciałby bliżej cię poznać. - No tak, mama nic nie słyszała.

-Mamo, przepraszam, nie zejdę.

-No dobrze, nie wiesz, co tracisz.

***

W wigilię mama była szczególnie podekscytowana sprzątaniem. Zaczęła śpiewać świateczne piosenki, co jakiś czas robiąc przerwy na nawrzeszczeć na kogoś.

W końcu, po całym dniu przygotowań, mama kazała mi przebrać się w moje nowe spodnie garniturowe, biąła koszulę z bufiastymi rękawami, a na to czarną, zapinaną na guziki kamizelkę.

Siostra Lily Evans - Regulus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz