Rozdział 28 (H,V)

639 6 3
                                    

Hejka, kolejny rozdział Viena i Harmoni, ojj będzie się działo. Nie wszystko na pierwszy rzut oka jest takie oczywiste.  Mam nadzieję że rozdział się spodoba, I przepraszam, że tak rzadko wrzucam rozdziały.

Vien

Jedyną rzeczą która mnie w tym momencie interesowała była rozmowa z Harmoni. Byłem tak zdenerwowany, że zapewne moja przystojna twarz wyglądała teraz jak kawał dorodnego buraka.

Jak ona mogła nic mi nie powiedzieć. Przecież mieszkamy razem, kochamy się prawda? Więc powinna mi o takich rzeczach mówić szczególnie kiedy  wchodzi w rolę jej życie i życie naszych dzieci.

Być może jestem młody, niedoświadczony. Na pewno nie wyobrażałem sobie takiego życia jednak się stało, nie ma odwrotu, może gdybym pamiętał wtedy o prezerwatywach było by wszystko łatwiejsze. Za pewne  dalej bym żył życiem które dotychczas prowadziłem, szczególnie mi nie przeszkadzało. Ale teraz jestem w poważnym związku, I jestem poważnym człowiekiem który oczekuje narodzin swoich dzieci.

Wyleciałem z gabinetu Lekarza szybciej niż wiatr  ( nie żartuję), I od razu skierowałem się do pokoju w którym leżała moje ciężarna dziewczyna.

Wparowałem do pokoju jednak nie zastałem tam Harmoni, łóżko było puste. Cholera jasna wyszła kiedy ja rozmawiałem z lekarzem.

Boże nie wytrzymam z nią, niech zgadnę wroce do domu a ona będzie  udawać, że śpi. Och nie tym razem, dziś się nie wymiga od spowiedzi, nawet jej slodkie zielone oczy w niczym jej nie pomogą.

Po dobrych 20 minutach byłem już na podjeździe, szybko wyszedłem z auta i skierowałem się do drzwi  frontowych.

Po otworzeniu drzwi, zobaczyłem Harmoni pakująca się.

-Co ty robisz? - podniosłem trochę glos, nie wiedziałem co się dzieje.

-Nie widzisz? Już do końca jesteś ślepy? - odezwała się po chwili.

-Harmoni, o co ci chodzi? - wyrwałem z   jej rąk walizkę.

-Oddaj to! - wykrzyczała a do jej oczów napłynęła przezroczysta ciecz.

-Harmoni, najpierw mi wytłumacz dlaczego się pakujesz - nie dawałem za wygrane. - poza tym masz mi chyba coś do powiedzenia.

Spojrzała na mnie a po jej policzku spłynęła jedna samotna łza, którą szybko starła.

-Bo to nie ma sensu. - odpowiedziała i wyrwała swoją walizkę

Szybkim krokiem skierowała się w stronę drzwi.

Jednak udało mi się ją zatrzymać.

-Co nie ma do cholery sensu?! Żartujesz sobie ze mnie? - nie wytrzymałem, świadomość, że tracę kontrolę  doprowadzała mnie do szału.

-My, Vien. - odpowiedziała cichym głosem.

-Harmoni, mogę wiedzieć o czym ty pierodlisz? Za chwile urodzą się nasze dzieci. Będziemy szczęśliwa  kochająca się rodziną, przecież się kochamy! - łzy   samoistnie napłynęły mi do oczów, nie rozumiem co się dzieje.

-Vien, błagam obudzi się! , to nie miłość. Jeśli uważasz, że miłość to branie odpowiedzialności za kogoś to się myslisz. Traktujesz mnie jak cholery obowiązek który musisz wypełnić bo inaczej spotka cie kara,  więcej czasu spędzasz w pracy i chlaniu  soju z kolegami. Co? pewnie nie dostaniesz spadku po babci jak mnie zostawisz? Vien ja tak dłużej nie mogę, wszystko to co stworzyliśmy jest fałszywe. Ty wiesz, że mnie nie kochasz poza tym  ja.. - urwała,  a po jej policzku spłynęły kolejne łzy.

Mam pustkę w głowie.  Dlaczego się na mnie złości, skoro to ja powinienem być na nią zły? Dlaczego się wyprowadza? i te słowa, przecież każdy może potwierdzić, że ją kocham.

Harmoni wyminęła mnie i wyszła z mieszkania.

Stałem jak zamrożony, nie wiem co się dzieje i co mam robić, zatrzymać ja? Może powinnien poczekać aż ochłonie. Pewnie zachowuje się tak przez ciąże. Pewnie każda kobieta ma takie ataki agresji podczas ciąży.


Kolejny rozdział za nami, dziękuję, że to czytasz.

Hmm?  Jak myślicie będzie happy end czy może sad?

Kill me if you can/erotyk Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz